Część 5

2.4K 284 182
                                    

6/7/23

Zabębniłam niecierpliwie paznokciami po blacie biurka. Do jutrzejszej prezentacji kwartalnej zarządu miałam tylko dane finansowe. Ani Beata, ani pani Basia nie przesłały mi danych. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Barbary.

– Tak? – usłyszałam jej głos w słuchawce z silnym niemieckim akcentem.

– Dzwonię w sprawie prezentacji...

W tym samym momencie na skrzynkę wpadł mail.

– Właśnie wysłałam i wychodzę z biura. Z pytaniami proszę dzwonić. – Rozłączyła się bez słowa.

No czy ona jest poważna? Ja powinnam zrobić doktorat z archeologii, to bym wiedziała, jak te hieroglify odczytać!

Obejrzałam wszystko, co wysłała. Schowałam głowę w dłoniach i zapatrzyłam się w blat biurka. Musiałam nagrzeszyć w poprzednim życiu całkiem poważnie, żebym teraz była tak prześladowana.

Zrobiłam sobie kawę, a pijąc ją, obracałam się bezmyślnie na krześle. Czasem to, że krzesło się kręciło, było jedyną pozytywną stroną tej pracy.

– Widzę, że jesteś niezwykle zajęta, może przyjdę później. – Rozbawiony głos Jakuba, wdarł się do mojego pudełka nicości i ucieczki przed pracą.

– Witaj w świątyni, śmiertelniku. – Zażartowałam, okręcając się ponownie, tym razem wolniej. – Jaką prośbę może dla ciebie spełnić bogini?

Parsknął śmiechem, ale wszedł za blat recepcyjny i przysiadł na jego obniżonej końcówce.

– Wszystko w porządku? – spytał, patrząc na mnie spod oka.

– Living a fucking dream! – wyrwało mi się. Przytknęłam dłoń do ust. – UPS. Fenomenalnie i cudownie.

– Czy to się tłumaczy na: żyję jak w bajce? – spytał z uśmiechem.

– Tylko nie tej, co potrzeba. – Wskazałam dłonią na monitor, a w sumie na jeden z trzech, których używałam.

Przejechał myszką przez wszystkie sześć zeskanowanych stron.

– Co to jest? – Zmrużył oczy. – Wygląda jak notatki pierwszoklasisty.

Właśnie brałam łyk z kubka. Parsknęłam śmiechem i oplułam zawartością ust drukarkę i spódnicę. Zakrztusiłam się, a Kuba w odruchu uderzył mnie kilka razy między łopatkami. Uniosłam dłoń do góry, protestując. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami.

– Odbijasz sobie za coś, że mnie tak walisz mocno? – wycharczałam.

Odstawiłam kubek na blat i podniosłam się po mokre chusteczki. W międzyczasie otarłam z brody kroplę.

– Oj, waliłbym cię... – urwał z sugestywnym poruszeniem brwiami.

Zerknęłam na niego zniesmaczona z otwartymi ustami.

– Masz szczęście, że nie słyszy cię nikt z HR! – Pogroziłam mu palcem. – To zakrawa na sprawę o molestowanie.

– Nie mogę ci sprawić lania za niesubordynację, to chociaż tyle.

Starłam kawę z drukarki

– Te notatki pierwszoklasisty, jak to pięknie nazwałeś, ale nie powtarzaj głośno – poradziłam – to dane od pani Basi do jutrzejszej kwartalnej prezentacji dla zarządu.

– Czy ta prezentacja nie powinna być skończona wczoraj? – spytał, marszcząc brwi.

Uśmiechnęłam się nieszczerze.

Na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz