Część 18

2.4K 324 149
                                    

31/7 - sławny rozdział 18 😈😈 doczekaliście się 🖤


Nie mogłam spać! Po raz kolejny spojrzałam na zegarek. Liczenie baranów miało taki skutek, że zamiast usnąć, robiłam to coraz szybciej. Z tego powodu nie żułam gumy, gdyż podświadomie usiłowałam ją pogryźć. Zmieniłam pozycję, by leżeć na plecach i nadal nic.

W końcu podniosłam się i na paluszkach zeszłam do kuchni. W szafce z herbatami znalazłam melisę.

– O dzięki ci dobra kobieto! Chociaż w sumie szkoda, że to nie valium.

Z innej wyciągnęłam duży kubek z ceramiki Bolesławiec, który pewnie nie był kubkiem a kuflem, ale co tam, ważne, że pojemność nie była dwieście mililitrów, tylko pół litra. Dwie minuty i najcichszy czajnik elektryczny, jaki kiedykolwiek widziałam, pokazał na wyświetlaczu 100 i zaświecił się na zielono. Cuda techniki! Zalałam piękne czerwone płatki wrzącą wodą.

Zostawiłam kubek na blacie i podeszłam do drzwi balkonowych stanowiących całą ścianę od strony ogrodu. Chwilę trwało, zanim nie poradziłam sobie z zamkiem, ale w końcu zrozumiałam logikę mechanizmu.

Posiedzę sobie na dworzu, może zacznie mi się chcieć spać.

Znudziłam się odgłosami nocy w parę minut. Dobrze, że zostawiłam laptopa na dole. Usiadłam na tarasie usiłując czytać coś na Wattpadzie. Wypadało też podpowiadać na komentarze czytelników, czego nie robiłam do dwóch dni. Niby uprzedziłam o urlopie, dając jasno do zrozumienia, że nie będzie mnie, ale platforma była uzależniająca. Chciałeś się zalogować i sprawdzić, czy za tobą tęsknią.

Uwielbiałam patrzeć, gdy ktoś czytał rozdziały i stawiał gwiazdki, a niesamowitą radość sprawiało mi, gdy ktoś nie mógł się oderwać i pochłaniał kolejne części. Dostawałam wtedy kopa energii, żeby pisać dalej. Teraz też by tak było, ale sytuacja z Radkiem wybiła mnie zupełnie z rytmu wypoczywania. 

Nie potrafiłam przestać o tym myśleć, więc skorzystałam z rady terapeutki, którą odwiedzałam regularnie do dzisiaj. Otworzyłam pusty plik Word i zaczęłam pisać, wyrzucając z siebie emocje i przekuwając je w historię, albo może coś, co kiedyś wykorzystam w książce. Na razie potrzebowałam, pozbyć się uczuć, kłębiących w głowie i uniemożliwiających spanie. Po tym powinnam się poczuć spokojniejsza.

Tłukłam w klawisze, aż zachciało mi się pić. Wróciłam po kubek, ale zimna melisa nie wyglądała tak zachęcająco jak gorąca. A w szafce widziałam chyba Earl Grey z bergamotką a drugi z różą. Ten z różą wydawał się tak kuszący. Wylałam różową ciecz i wyrzuciłam liście. Bębniłam palcami po blacie, czekając, aż woda zagotuje się w ekspresowym tempie. Niemal przestępując z nogi na nogę, zalałam herbatę i zaciągnęłam się pięknym aromatem.

Doszło mnie skrzypienie schodów, co wywołało gęsią skórkę na ramionach, ponieważ jak głupiej nie przyszło mi do głowy, że dom „pracuje". Jednocześnie usłyszałam od strony ogrodu szelest liści i drapanie, które przeraziło mnie bardziej, aż gwałtownie odwróciłam się w tamtą stronę. Podskoczyłam na widok kota, lądującego bezgłośnie na blacie i machnęłam bezwiednie ręką, łapiąc się za serce, i jednocześnie strącając pełen kubek na podłogę. Gorąca ciecz chlusnęła mi na stopy, tak samo jak uderzyły w nie odłamki ceramiki.

– Cholera!

Zrobiłam pierwszą rzecz jaka przyszła mi do głowy, po zrozumieniu, że włącznik światła jest kilka metrów ode mnie – usiadłam na blacie. Odgłos stóp znów sprawił, że serce zabiło mocniej. Przynajmniej morderca poparzy sobie podbicie i jego krew zostanie na kafelkach, jak wdepnie w okruchy. Głupie przewidywania przerwała mi żelazna logika, podpowiadając, że mieszkałam z Jakubem, więc istniało podejrzenie, że usłyszał zamieszanie i szedł sprawdzić, co się działo

Na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz