Część 28

2.2K 316 190
                                    

Dzień dobry 🖤
W poniedziałek nie dam rady wstawić rozdziału, wiec będzie dzisiaj.
Planuje dłuższa przerwę od Watt, ponieważ odcięcie od social mediów, bardzo mi się spodobało 🤷‍♀️. Janka będzie opublikowana do końca zgodnie z planem. 
Miłego piątku 😎

Nie mogłam spać i nawet zajebiste orgazmy Kuby nie pomagały. Wymknęłam się z sypialni, uważając na schodach, żeby nie nadepnąć na potencjalnie mogące skrzypieć deski.

Obrazy i strzępki rozmów z kościoła cały czas odtwarzały się jak film przed oczami. Simon oskarżył mnie, że wybrałam mniejsze zło, ale czy tu w ogóle było jakiekolwiek dobre wyjście z sytuacji? Magda by się nie przyznała Arturowi. Ba! Mnie by się nie przyznała, gdybym nie znalazła jej wtedy w momencie słabości. Przyłapana na gorącym uczynku. Nie wiedziałam sama, czy miała dużo szczęścia, czy Karma postanowiła znów zakpić i na mnie skupić złość wszystkich.

Bałam się rozważać, co by było gdyby Kuba dowiedział się, że jestem Niną Grey. W sumie nikt go nie oszukał, nie mówiąc, jak naprawdę ma na imię autorka erotyku.

W końcu mógł sobie sprawdzić w umowie...

Mógł...

Niby...

Ale ja czułam się jak oszustka, ponieważ lobbowałam za samą siebie. Nie poprawiłam prezentacji, wierząc, że wiem lepiej.

Jak bardzo pragnęłam wydać książkę, ktoś mógłby pomyśleć, że Artur mi to umożliwił, ponieważ ogarniałam za niego całą firmę. Albo dojść do wniosku, że zrobiłam to za jego plecami, podsuwając do podpisania umowę, a potem decydując o kolejnych krokach, już bez jego udziału.

Prawdą było, że pod względem formalnym nie można było niczego zarzucić. Umowa została podpisana przez prezesa, a do treści dodano jedynie kilka paragrafów, w tym jeden o zachowaniu poufności danych autora i ochronie wizerunku. I tak Janka Kania magicznie, na papierze stała się Niną Grey.

Jak to się wyda, będę wyglądała na winną manipulacji. Czy ludzie gadaliby, że moją książkę wydano, ponieważ sypiałam najpierw z jednym Nowakowskim, a potem z drugim? W końcu Kuba zaczął czytać, ponieważ mu „wmówiliśmy", że to dobre i żebyśmy się odczepili.

Stałam zamyślona w drzwiach tarasowych, patrząc na poruszane wiatrem liście, gdy nagie ramię wślizgnęło się na moją talię.

– O czym myślisz? – szepnął.

– Że czas wracać do domu – odparłam, nieco ochryple.

– Chcesz wiedzieć, o czym ja myślę? – wymruczał mi do ucha, sunąć nosem po skórze.

– Pewnie coś zbereźnego – zażartowałam, sięgając dłonią do jego pośladka.

– Chciałbym... – Zawahał się na moment. – Żeby jutro nigdy nie nadeszło.

Czy to swego rodzaju wyznanie, że mu zależy? Bo jeśli tak, to właśnie się przestraszyłam!

– Serio chciałbyś mieć dzień świstaka z awanturą w kościele?

Zaśmiałam się, ponieważ wzięcie tego wyznania na serio nie wchodziło w grę, mimo że mnie zatchnęło i ścisnęło w dołku.

Ten układ był błędem!

Miał być romans, a wyszło przyśpieszone bicie serca.

Nietrudno było dojść do wniosku, że Kuba zaczynał się angażować. Ja też, ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że nic dobrego z tego nie wyniknie i powinnam się odseparować.

– Naprawdę chcesz wracać jak najszybciej?

Pocałował mnie w szyję, przyciskając ciało do mojego.

Na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz