Część 7

2.2K 282 229
                                    

14/7/23
Dzień dobry 😎 i miłego dnia kochani. Mam nadzieje, że wygrzewacie się na urlopach!
U mnie w końcu świeci słońce. Ciekawe jak długo 🙄.

– Teraz mnie naprawdę wkurwiłaś! – oznajmił grobowym tonem.

– Nie rozumiem? – grałam idiotkę, podnosząc się z fotela. Nie będzie mnie zastraszał, stając nade mną. A mając na nogach te horrendalne szpilki, byłam tylko odrobinę niższa niż on.

– Masz problemy ze słuchem? Czy z wykonywaniem poleceń?

– Nie rozumiem.

Teatralnie rozłożyłam ręce.

– Kazałem ci wyrzucić tę książkę z kolejki!

– Ale... – Pochyliłam się do prezentacji i przygryzłam wargę. Wyglądało na to, że Ula nie dała rady ich przekonać. Wiedziałam, co znajdę na ekranie, a jednak potrzebowałam jakoś wybrnąć z tej gównianej sytuacji. – Okej... dobra! Moja wina! – Podniosłam na niego wzrok, z wyrazem czegoś, co miało być skruchą. – Mój błąd.

– Czy teraz opowiesz mi bajeczkę o pliku, który źle się wydrukował? – zakpił. – Albo: ojej wydawało mi się, że to poprawiłam? Aga wydrukowała złą prezentację?

Powoli zaczynałam się gotować z gniewu! Skrzyżowałam ramiona na piersi.

– Nie. Nie i nie.

– Więc co to miało być? – Gniewnie wskazał na salę konferencyjną.

Uniosłam tylko wyżej głowę.

– Ostatnia szansa na przekonanie przez Ulę zarządu, że twoja decyzja jest błędna.

– Wiesz, co? Nie wyszło ci! – Rzucił kopię prezentacji na ladę między nas. – Zarząd podzielił moje zdanie, pozycja ma być usunięta z listy wydawniczej.

– Podpisaliśmy wiążącą umowę!

W akcie desperacji strzępiłam sobie język.

– Która daje nam większe prawa niż autorowi, ale też pozwala nam zachować prawa do wydania treści na dwa lata.

Dopiero teraz zrozumiałam, co powiedział.

– Zamierzasz ją blokować dwa lata – wyszeptałam.

– Ależ gdzie – ironizował – zamierzam sprawdzić rynek, zrobić badania.

– Ale nie mamy na to pieniędzy.

Spojrzał na mnie domyślnie z wrednym uśmiechem błąkającym się na ustach.

– Nigdy więcej ze mną nie pogrywaj – pouczył. – Przegrasz z kretesem, albo zmusisz mnie do znalezienia tych dwustu kawałków. – Zaczynałam się czuć źle z tym, co zrobiłam, ale musiałam bronić tej pozycji. – Naprawdę wydawało mi się, że doszliśmy nie tylko do zawieszenia broni, ale także do jakiegoś porozumienia. Po tym co zrobiłaś, dochodzę do wniosku, że to było ukartowane mydlenie mi oczu...

– Nie było! – wtrąciłam się.

Uniósł brew do góry niedowierzając temu co powiedziałam.

– Czy tak pracowałaś z Arturem?

– Nie.

– To co usiłowałaś zrobić? Co chcesz udowodnić? – nie ustępował.

– Że się mylisz.

– Nina Grey, czy jakkolwiek nazywa się ta kobieta, nie wyda niczego z tym wydawnictwem. – Zacisnęłam dłonie w pięści. – Prawa wygasną za osiemnaście miesięcy, wtedy znajdzie sobie inne wydawnictwo. A co do naszej współpracy – pokazał palcem na mnie, a potem na siebie – to właśnie strzeliłaś sobie w kolano.

Na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz