Część 35

2.7K 341 224
                                    

21/09/2023

Dzień dobry 😎 enjoy 🖤



Londyn przywitał nas rzęsiście padającym deszczem. Z nieba się lało wiadrami. Do tego samolotem podchodzący do lądowania nad Heathrow, trzęsło niemiłosiernie. Magda zwymiotowała, a mi cudem się udało przetrwać, mimo że ciągnęło mnie na sam dźwięk jej problemów żołądkowych. Potem grzecznie czekaliśmy, aż wszyscy opuszczą samolot, bo i tak się nam nie śpieszyło, a musieliśmy czekać na bagaż. Stewardessa usiłowała zagadać Artura, co się stało.

– Choroba lokomocyjna?

– Narzeczona jest w ciąży – oznajmił z dumnym uśmiechem. – Jej siostra też.

Pogłaskał mój brzuszek, ale dostał po łapach.

– Zachowuj się! – wydusiłam przez ściśnięte gardło.

Objął nas obie ramieniem, oznajmiając z westchnięciem.

– Nie można ich obu nie kochać.

Kobieta wyglądała przez chwilę na skonsternowaną.

– On żartował – burknęłam. – Nie jestem z nim w ciąży tylko z jego bratem.

Zabrałam swój plecak i wyszłam przez rękaw do hali przylotów. Żołądek wciąż się buntował, a ziemia pod nogami wydawała niepewna. Dotoczyłam się do toalet i dopiero wtedy zwymiotowałam. A przynajmniej usiłowałam, ponieważ w odróżnieniu od siostry nie zjadłam śniadania.

– Ile z tobą zamieszania – mruknęła Magda, wstając z krzesełka usytuowanego pod ścianą naprzeciwko drzwi do toalet. Wyciągnęłam sobie z torebki dwie pastylki gumy do żucia.

– I mówi to laska, która się zrzygała w samolocie – odparowałam. Ostentacyjnie ją powąchałam. – Ja przynajmniej nie śmierdzę rzygowinami.

Siostra zapowietrzyła się.

– Wcale nie śmierdzę rzygowinami! – Tupnęła nogą.

– Wiem, co czuje mój nos na hormonowym haju!

– Janka! – upomniał mnie Artur, obejmując ramieniem narzeczoną. – Bądź tą mądrzejszą! – szepnął mi do ucha, obejmując drugim ramieniem.

– Nie chcę! Nigdy nic dobrego z tego nie wynikło! – burknęłam.

– Skaranie z wami, a dzieciaki jeszcze się nie urodziły. Strach się bać!

– Ty się musisz zajmować tylko naszymi – pouczyła go moja siostra.

Powoli przemieszczaliśmy się do kontroli granicznej.

– Chyba nie myślisz, że zostawimy z tym Jankę sami?

– Ale my będziemy mieli swoje zamieszanie – upierała się.

– Jeśli zdecyduje się na bycie samotną mamą, pomożemy! – dodał ostrzej.

– No właśnie! Zdecyduje. Więc niech może zdecyduje nie być samotną mamą! – fuknęła Lena. – Przecież Kuba powiedział „przepraszam". Co miałby jeszcze zrobić? Paść na kolana i zaiwaniać do Częstochowy? Niech sobie zrobi układ jak nasz i po problemie.

Magda i jej zero jedynkowy świat oparty na pieniądzach.

Mogłam się z nią pokłócić i wykazać, jak idiotyczny ma tok myślenia, ale jeszcze by zrezygnowała ze ślubu z Arturem, a tego nie chciałam. Nasze kruche porozumienie nie zniosłoby takich wynurzeń. Wymieniłam krótkie spojrzenie z przyszłym szwagrem i postanowiłam milczeć.

Na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz