Rozdział 3

334 25 4
                                    



Czekałem tak długo od naszego spotkania, a była już sobota. Nie wiem, kiedy to zleciało. Byłem wypoczęty, bo w tym tygodniu nie było jeszcze tak dużo zajęć. Większość nauczycieli nie przyszła do szkoły, bo był początek roku. Najbardziej cieszyłem się z braku wf. Nie lubiłem tego przedmiotu, a był zawsze na ostatniej lekcji w czwartki. Nauczyciel był jeszcze na urlopie.

Wzdrygnąłem się na dźwięk nadchodzącej wiadomości.

Louis:
Gotowy? 😊"

Harry:
Kończę się pakować i wyjeżdżam z Ni 😘".

Dopakowałem swoją torbę i zamknąłem ją. Poprzednio zapomniałem spakować swoją szczoteczkę, a jest jedną z ważniejszych rzeczy. Wcześniej umówiłem się z Lou, że pozwiedzamy trochę, zostanę u niego na noc i pooglądamy filmy.

Przez ten tydzień bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Jakby coś się działo, Niall miał być pod telefonem, więc nie widziałem przeciwwskazań do nocowania u niego. Poznamy się bardziej. A nasze wilki nacieszą się swoją obecnością.

Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w kierunku miasta. Lou mieszkał całkiem niedaleko, jednak z torbą byłoby mi zbyt ciężko.

— Gdyby coś się działo, masz dzwonić. Tylko miej telefon zawsze przy sobie. Zaśmiałem się w duchu na troskę Nialla.

— Dobrze, nie ma sprawy, nie bój się o to — uśmiechnąłem się, poprawiając torbę i ruszyłem na miejsce, gdzie umówiliśmy się z Louisem. Byłem ciekaw, co wymyślił na dzisiejszy wieczór. Powiedział mi jedynie, że to niespodzianka i mam być gotowy na wszystko.

Wysiadłem przed jednym z londyńskich domów szeregowych. Poprosiłem Nialla, żeby jechał od razu. Na poznanie rodziny przyjdzie jeszcze czas. Zapukałem do drzwi i chwilę później usłyszałem otwieranie zamka. Na mój widok Louis uśmiechnął się szeroko.

— Hej, nie przeszkadzam? — spytałem, rumieniąc się delikatnie, gdy zauważyłem, że jest bez koszulki i w samych starych dresach. Ciepło, aż biło od niego, a ten kaloryfer na brzuchu sprawił, że czułem się zawstydzony, mimo iż chciałem tego uniknąć.

— Oczywiście, że nie Harry. Wejdź, proszę — przesunął się — muszę się ubrać i możemy ruszać.

Jak dla mnie nie musi się ubierać, ale nie chciałbym, aby ktoś inny go takiego oglądał.

Pokiwałem głową, wchodząc za nim do mieszkania. Rozejrzałem się trochę, gdy ten zniknął za rogiem. Przytulnie tu. Zapach Louisa czuć było wszędzie, co dodawało pomieszczeniu jeszcze większego uroku. Położyłem swoją torbę obok komody, by nikomu nie przeszkadzała.

Louis wyszedł po chwili i cmoknął mnie w policzek. Znów się zarumieniłem.

Zebrał się stosunkowo szybko, jak na to, jak wyglądał. Założona koszulka sportowa wyglądała na nim obłędnie.

— Chcesz chwilę odpocząć, coś zjeść, czy może wolałbyś już wyjść? — był taki troskliwy.

— Możemy już iść — uśmiechnąłem się, patrząc w jego niebieskie oczy. Ten tylko skinął głową i ruszyliśmy w nieznane mi miejsce. Coraz bardziej podobały mi się te nasze wycieczki.

Skierowaliśmy się w stronę Tamizy. Cieszyłem się w duchu, jak dziecko, ponieważ dawno mnie tam nie było.

— Wyglądasz pięknie, Harry — Louis skomplementował mnie, a ja po raz setny tego dnia się zarumieniłem. W ogóle, odkąd byłem u Louisa, miałem wrażenie, że cały czas byłem czerwony niczym pomidor.

The Forbidden Fruit Tastes The Sweetest » L.S; Z.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz