Rozdział 8

310 19 1
                                    

Rozejrzałem się po okolicy, czy przypadkiem nikt znajomy nie idzie i zapukałem do drzwi. Minęła prawie wieczność, kiedy widziałem Louisa. Niby tylko cztery dni, ale dla mnie to było za długo. Omega coraz bardziej chciała być przy swojej alfie, a mi brakowało jego troski i czułości. To coś nie dawało mi spać, ale musiałem stwarzać pozory przed Gregiem. To jeszcze nie był czas, by ujawnić naszą relację, szczególnie przed moją rodziną.

Odetchnąłem z ulgą, kiedy otworzył mi drzwi. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo tęskniłem. Wtuliłem się w niego mocno.

— Nie mogłem się doczekać, kochanie — wsadził głowę w zagłębienie mojej szyi, wdychając mój zapach. Zgaduję, że działał na niego uspokajająco. I ja poczułem się, jakbym wrócił do domu.

— Ja też — wymamrotałem, napawając się jego zapachem. Ten złapał mnie pod udami i podniósł, przez co musiałem opleść go w pasie nogami. Zamknął drzwi, niosąc mnie do salonu. Matko, jak tu nim pachnie.

Usiadł ze mną na kanapie i zaczął całować mnie po szyi.

— Mój — przygryzł moją skórę na żuchwie, a mi automatycznie zrobiło się gorąco.

To było coś, czego się nie spodziewałem. Mrucząc pod nosem, odchyliłem głowę, relaksując się tym momentem.

— Och, dobrze ci? — uśmiechnął się, kontynuując swoje pieszczoty. Mógłbym tak zostać już na zawsze.

— Yhm — jęknąłem, zrzucając w końcu swoją torbę z ramienia. — Co robiłeś, jak mnie nie było? — przygryzłem wargę, patrząc mu prosto w oczy. Widziałem w nich żar. To coś, co widziałem u niego po raz pierwszy. Chyba naprawdę się stęsknił.

— Między pracą i spaniem, czekałem na ciebie jak szalony — spoglądał w górę i w dół mojego ciała, jak gdyby jego alfa przejęła nad nim kontrolę, a on sam był na wpół przytomny.

— Cieszę się, Że tęskniłeś. Ja też — uśmiechnąłem się szeroko i najzwyczajniej w świecie go pocałowałem. To był pierwszy nasz tak długi pocałunek. Nie wiem, jak mogłem myśleć, że wytrzymam bez niego.

Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili, tylko po to, żebym mógł spojrzeć w jego wzburzone oczy, po czym wróciłem do całowania jego perfekcyjnych ust. Delikatnie wsunąłem ręce pod jego koszulkę, badając każdy skrawek jego ciała. Moja omega mruczała zadowolona, czując bliską obecność swojej alfy.

Louis nie był mi dłużny, jego ręce również powędrowały pod moją koszulkę, zjeżdżając coraz bardziej w dół, aż do moich pośladków, które ścisnął, na co jęknąłem mu w usta, ale nie przerywaliśmy naszej chwili. To było coś nie z tego świata.

Ściągnąłem mu koszulkę, bo chciałem dotykać go bez ograniczeń i poczuć jego ciało. Kochałem to, jak był delikatny, a przy tym stanowczy i pewny swoich ruchów. Ja nie byłem tak doświadczony.

Jego ciało aż paliło, czułem iskry wychodzące spod moich rąk na jego klatce piersiowej, to było coś niespotykanego. Tak bardzo się napawałem jego obecnością.

— Kochanie, myślę, że musimy przestać — głos Louisa wyrwał mnie z podziwiania jego idealnego ciała.

Mruknąłem tylko, mając dalej przymknięte oczy i delikatnie pokiwałem głową. Starałem się jak najszybciej opanować oddech.

Przytulił mnie do siebie i pocałował za uchem.

— Na wszystko przyjdzie czas, skarbie — wyszeptał. Jego głos drżał i ja wiem, że byłem tego powodem.

— Wiem Lou — szepnąłem, otwierając oczy i zauważyłem, że ten mi się przygląda. Zarumieniłem się, odwracając głowę. On z tym wzrokiem i bez koszulki. To było za mocne!

The Forbidden Fruit Tastes The Sweetest » L.S; Z.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz