Rozdział 4

256 24 2
                                    

Zamknąłem za sobą drzwi do domu i oparłem się o nie. Mimo że jedyne, czego potrzebowałem to sen, nie mogłem przestać myśleć o tym, kiedy znów się z nim zobaczę.

— Mocno zabalowaliście — Niall przypatrywał mi się przez chwilę. Postanowiłem nie odpowiadać, wiedząc, jak wyglądam, po może trzech godzinach snu tej nocy. Siedzieliśmy przy tym oknie dość długo, wpatrując się w niebo i wsłuchując się w coraz to cichsze dźwięki miasta. Londyn powoli szedł spać, a my po prostu tego słuchaliśmy. W końcu obaj stwierdziliśmy, że naprawdę nam zimno i położyliśmy się do łóżka, gdzie zasnęliśmy przytuleni.

Telefon w mojej dłoni zawibrował, informując mnie o nowej wiadomości. Niall stał i przyglądał się mojemu telefonowi. Wyglądał, jakby zobaczył ducha.

— Co jest? — spytałem blondyna, przy okazji, z szerokim uśmiechem, odpisując Louisowi. Ta noc dużo nam dała. Bardzo się zbliżyliśmy, poznaliśmy się i dużo o sobie się dowiedzieliśmy.

— Mogę go zobaczyć? — zapytał, jakby od niechcenia. — Może usiądziemy na kanapie, widzę, że jesteś zmęczony.

Poszliśmy do salonu. Dobrze, że cioci i wujka nie było w domu. Gdyby teraz zobaczyli, jak wyglądam, nie wyszedłbym z domu do osiemnastki.

— Cała noc przegadaliśmy, potem zasnęliśmy na może, nie wiem dwie godziny? Boże, Niall, on jest cudowny — jęknąłem, podając mu telefon ze zdjęciem. — Alfa ideał.

— Chyba muszę ci coś powiedzieć Harry — Niall nagle posmutniał i oddał mi urządzenie. Przeszedł mnie dreszcz. Poczułem, że za chwilę usłyszę coś złego.

— Co? Nie mów mi, że się coś stało złego? — mruknąłem cicho, patrząc na niego.

— Nie będę przedłużał... To jest nasz nauczyciel wf-u, Louis Tomlinson — patrzył na mnie, a ja nie wiedziałem, czy żartuje, czy nie.

— Ha! Bardzo śmieszne! — prychnąłem. — Takie żarty nie dla mnie — dodałem, zakładając ręce na piersi.

— Mówię ci prawdę, Harry. Czy wyglądam, jakbym żartował? O wiem. Sprawdź na Facebooku, ma tam wpisaną nazwę szkoły, w której pracuje — oparł głowę na rękach i przeczesał włosy — I zgadnij co! To jest nasza szkoła.

Wpisałem te dane do sieci, że też wcześniej na to nie wpadłem.

— Czekaj... Czekaj... Czyli mówisz, że moja alfa jest jebanym nauczycielem? I, kurwa, uczy nas? — zapytałem, wytrzeszczając oczy w jego kierunku.

— Tak. Nie przyjrzałem mu się wcześniej, bo było ciemno. Może gdybym został z tobą dłużej, od razu bym wiedział i on też. Przepraszam, Harry — Niall plątał się pod koniec wypowiedzi. Nie chciałem, żeby czuł się winny, przecież to moja wina, że nie sprawdziłem, z kim, do cholery, się spotykam.

— Boże... Muszę mu to... Nie, ja muszę to zakończyć. Przecież, gdy dyrekcja się dowie, on straci pracę — wymamrotałem, łapiąc się za loki.

— A co z tobą? — Niall objął mnie mocno. Na pewno wyczuwał wcześniej szczęście mojej omegi, a teraz... Teraz drapała z żalu, jak gdyby za chwilę miała przedrzeć się przez moją skórę.

— Ja... Ja zakończę to. On sobie znajdzie inną omegę, bardziej osiągalną. A ja się usunę w cień — odparłem ze łzami w oczach.

— Tak mi przykro — Niall objął mnie jeszcze ciaśniej. Chyba potrzebowałem samotności. Musiałem przekazać Louisowi wiadomość, że nie możemy się więcej spotykać. Tylko co ja mam mu powiedzieć lub napisać.

— Jak mam mu to przekazać? Przecież mnie znienawidzi — jęknąłem.

— Nie chcę cię martwić, ale powiedz mu cokolwiek i im szybciej, tym lepiej, on jutro wraca do szkoły po urlopie — jego motywacja wcale nie polepszała sytuacji.

The Forbidden Fruit Tastes The Sweetest » L.S; Z.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz