XVI

318 16 9
                                    

Austin usłyszał ostatnie zdanie z ust swojego brata, a wtedy aż otworzył szerzej zaskoczone oczy i spojrzał na niego. Nie rozumiał tego albo wcale nie chciał rozumieć... Ważniejsze jednak było to, że Lee chciał uniemożliwić młodszemu spotkanie się z jego miłością, co go... Naprawdę zdenerwowało. Zupełnie nieoczekiwanie zmarszczył twarz w złości, po czym niewiele myśląc, tak jak stał, już pobiegł prawdopodobnie otworzyć Noah. Nathan to zauważył od razu i zaczął krzyczeć za brunetem wraz z gonieniem go. Za to ten wcale nie słuchał, tylko ruszał przed siebie.

Za chwilę Martinez dotarł pod drzwi, które gwałtownie otworzył, a wtedy dostrzegł przed sobą przystojnego chłopaka ubranego w białą bluzkę, na którą ten zarzucił czarną, dżinsową kurtkę z podwiniętymi rękawami, przez co miał widoczny, prawdopodobnie drogi zegarek na nadgarstku. Z szyi zwisał mu równie gustowny naszyjnik... Jednak najdziwniejszy był kolor jego spodni, bo otóż dzisiaj postawił na beż... Sam pachniał tak samo dobrze jak zawsze, ale Austin od dawna już zawiesił się na uroczym, niewinnym uśmiechu rudowłosego.

- Witaj, moja mała kruszynko - zaczął wyższy ciepłym tonem.
- Cze... Cześć... - odpowiedział niepewnie brązowooki. Po dłuższym namyśle po prostu wtulił się w chłopaka, na co ten zareagował lekkim szokiem, ale objął delikatnie młodszego na plecach i we włosach - Kocham cię, Noah...
- Austin... - rzekł na wydechu, zupełnie zbity z tropu. Za to jego serce zaczęło bić zachłannie szybko.

Nagle dobiegł tam wściekły Nathan, a widząc dwójkę w takiej pozie, wręcz dostał szału. Miał ochotę wyrwać Austina z ramion Noah i nawet taki był plan, gdy w ostatniej chwili zatrzymała go ręka rudowłosego:

- Nawet nie próbuj, zjebie - rzekł wyższy.
- Co? - wykrzywił twarz w zdziwieniu.
- Nie zbliżaj się do nas przez najbliższe... Godziny.
- Godziny?! Co ty chcesz z nim zrobić?!
- Rzeczy, których nie zrobiłby z żadnym innym chłopakiem - posłał mu dwuznaczny uśmiech, ostrożnie odsuwając od siebie młodszego bruneta i łapiąc go w dłoń.
- Jakie rzeczy?!
- Bezpieczne - westchnął - Nie martw się, wujkiem nie zostaniesz.
- Austin, nie zgadzaj się na nic!

Ale ten w odpowiedzi jedynie wtulił się w bok swojego ukochanego, zupełnie ignorując bruneta. Noah wzruszył ramionami z niewinnym uśmiechem, po czym objął Austina ramieniem i tak odeszli...

Para od razu skierowała krok w kierunku pobliskiego parku, a raczej Noah, bo Austin był, jakby nieobecny... Wciąż wtulał się w wyższego, co temu wydawało się niesamowicie urocze i aż unosił kąciki ust w górę, wciąż czule obejmując młodszego ramieniem...

- Aniołku... - nagle zaczął spokojnie rudowłosy - Czy dobrze się dzisiaj czujesz?
- Ja? - niepewnie uniósł niewinny wzrok wyżej - Tak... Czemu pytasz?
- Dziwnie się zachowujesz... Chciałbym to zrozumieć.
- Wcale nie... - spojrzał w bok speszony - Jestem taki jak zawsze...
- Skoro tak uważasz... - wzruszył ramionami.

Noah był pewny, że coś jest nie tak i nawet nie dał sobie wmówić inaczej, ale nie chciał też naciskać na młodszego ani pogarszać jego stanu. Przecież on chciał swoją obecnością sprawiać przyjemność brunetowi, a nie wręcz przeciwnie... Tak więc jedynie poprawił rękę i zostawił temat, wędrując dalej z chłopakiem.

Ich spacer trwał przez dłuższą chwilę jeszcze, gdy już weszli na teren parku. Noah zamyślił się i po prostu nie zauważył... Jednak, gdy zorientował się, rzekł ciepło:

- Nie chciałbyś może na chwilę usiąść, skarbie? Wiesz, idziemy już całkiem długo, pewnie nogi cię rozbolały...
- Możemy usiąść... - przyznał neutralnie.

Po czym Noah subtelnie pociągnął dłoń młodszego i zaprowadził do najbliżej ławki, jego zdaniem najładniejszej ze wszystkich tu. A przecież chciał wszystkiego, co najlepsze dla Austina... Brunet nie narzekał, ale też nie wyrażał większego zachwytu, wręcz spuszczał głowę nisko lub spoglądał w zupełnie innym kierunku, wzdychając, jakby uciekał przed zielonymi tęczówkami ukochanego. Noah był pewny, że jest powodem dziwnego nastroju, w końcu Martinez unikał właśnie jego... Wciąż jednak nie mógł pojąć, co takiego zrobił, że niższy tak go traktował... Nagle przypomniał sobie o czymś zupełnie innym. O tym, co młodszy mu powiedział jakiś czas temu, gdy rudowłosy przyszedł po chłopaka... Aż poczuł jak oblewa go ciepła fala specyficznych doznań fizycznych, na co nieznacznie uniósł powieki, a do tego drgnął... Za to, lustrując niepewnego bruneta, natychmiast się wyprostował, przyjmując pewną postawę. W tym momencie, będąc ze swoim małym Latynosem, nie mógł pozwolić sobie na słabość, choćby najmniejszą... Przecież, gdy byli razem, jeden musiał bronić drugiego, a co za tym idzie, być twardym fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie...

- Austin - nagle rzekł spokojnie Noah, zerkając przed siebie.
- Hm? - lekko zaskoczony od razu spojrzał na chłopaka pytająco.
- Pamiętasz, co mi powiedziałeś?
- Kiedy? - zaczął się zastanawiać, marszcząc brwi w skupieniu.
- Wtedy, gdy po ciebie przyszedłem... Dzisiaj.
- Aa, to... - zawołał, kojarząc, ale zaraz spadła mu motywacja i znów spojrzał gdzieś ze speszeniem - Jestem żałosny...
- Co? Nie! Absolutnie nie! Austin - nagle przekręcił się w jego stronę, złapał go zdecydowanie w ramionach i dodał z przejęciem - Powiedz mi tylko, skarbie, to było na serio czy pod wpływem stresu?
- Ja... - otworzył szerzej powieki, tonąc w zielonych oczach starszego - Nie wiem... Poczułem potrzebę powiedzenia ci tego...
- Naprawdę? - aż uśmiechnął się, rozczulony młodszym.

Pod wpływem chwili Noah czule, choć zdecydowanie przesunął dłonie na plecy oraz we włosy młodszego, po czym wtulił go w siebie, napawając się niewinnością chłopaka i ciepłem, jakie razem tworzyli. Aż przymknął oczy, czując, że serce swoim niezwykłym rytmem mu podpowiada, że ten jeden chłopak to ten odpowiedni... Uśmiechał się najszczerzej jak tylko mógł, a po dłuższej chwili przesunął usta bliżej ucha bruneta, a wtedy szepnął czule:

- Ja też cię kocham, Austin. Nie sądziłem jednak, że to ty pierwszy to powiesz...
- Dlaczego? - spytał przytłumionym głosem z wiadomego powodu.
- Być może ci wspominałem lub nie, ale... Jestem niecierpliwy. Okazuje się też, że szybko się zakochuję, a odkryłem to... Dzięki tobie, aniołku.
- Noah... - drgnął, czując lawinę wstydu obejmującą go całego.
- No co? - zaśmiał się.
- Nie mów takich rzeczy!
- Takich, które powodują, że jesteś taki ciepły i uroczy? Och, będę mówił ich jeszcze więcej, jeśli to sprawia, że tak reagujesz...
- Przestań, proszę!
- Zastanowię się...

Zaraz po tym lekko odsunął od siebie bruneta, aby przelotnie spojrzeć mu w jego czekoladowe oczy pełne słodyczy, na co aż znów uniósł kąciki ust wysoko, tym samym przesuwając palce po wrażliwej żuchwie młodszego. Dał sobie chwilę, kiedy już powoli zbliżał wargi bliżej ust śniadoskórego aż w końcu złapał go w delikatny pocałunek. Onieśmielony Austin zwyczajnie podążył za starszym, ufając mu bezgranicznie, mogło by się wydawać... Nawet, gdy poczuł, że starszy próbuje przepchnąć język, który zresztą został pozytywnie przyjęty...

[BL] STOSUNKI MIĘDZYLUDZKIE ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz