Nathan uniósł wyżej powieki zupełnie zdezorientowany w tej chwili. Ta informacja jeszcze nie trafiała do niego, chociaż go sparaliżowała na dobre, parę sekund, a serce zatrzymało się...
Nagle skrzywił się, zaczynając rozumieć wszystko, a wcale nie podobała mu się ta wizja:
- Alex!
- To twoja wina! - wrzasnął z bezsilności - Przez ciebie rosła we mnie frustracja! Przestałeś się mną interesować, a on chociaż się przejmował moimi uczuciami!
- Zabiję gnoja... - warknął pod nosem, po czym ruszył przed siebie w bojowym nastroju.W bruneta wstąpiło coś bardzo złego, co kazało mu niszczyć wszystko na swojej drodze, ale na szczęście nic takiego nie było, a każdy schodził mu z drogi. Bądź co bądź jego opinia łobuza nie zniknęła od tak, a na pewno zapisała się w pamięci szkoły już na zawsze... Ale chłopak nawet o tym nie myślał w tej chwili, on był nastawiony na jeden cel...
Gdy dostrzegł Noah, uderzyła w niego wściekłość, pod wpływem której podbiegł do chłopaka i złapał go za kołnierz, na co ten przeżył sekundowe zaskoczenie, po czym sam się skrzywił na widok niższego piłkarza.
- Czy ciebie pojebało?! - wrzeszczał Lee - Wykorzystałeś Alexa, a do tego zdradziłeś Austina! To dlatego chodził taki przygaszony! To wszystko twoja wina, frajerze!
- Zamknij się! Myślisz, że nie wiem co zrobiłem?! - zdecydowanie odepchnął go od siebie mocnym uderzeniem.
- Skrzywdziłeś go!
- Austin o niczym nie wie..! - ledwie się powstrzymywał od załamania, a miał taką ochotę, w zamian tego trzymał twardą postawę, zwłaszcza, że miał do czynienia z agresywnym człowiekiem. Posłał mu krzywe spojrzenie i dodał z pogardą - Lepiej spójrz na siebie! Alex przez ciebie cierpi..!
- A chuj ci do tego!
- Widzisz... - zaśmiał się kpiąco - Nadal masz go gdzieś...
- Zamknij mordę! - znów go złapał.Za chwilę dwójka zaczęła się szarpać, prowokując ruchy poprzez ciągłe spoglądanie na siebie z coraz to większą pogardą i niechęcią, delikatnie mówiąc... Obydwaj teraz pałali do siebie taką nienawiścią, której nie dało się opisać, jakby mieli zamiar się tam pozabijać... Kiedy doszło do jawnych rękoczynów, a nawet krwi, ktoś w końcu zawołał dyrektor, przy okazji inni podjęli próbę odsunięcia od siebie dwójki... Ci jednak dalej się wyrywali, dysząc ciężko, chociaż nie udawało im się wydostać. Mimo to dalej spoglądali na siebie z chęcią mordu, a wtedy dyrektor już zaczęła gdzieś dzwonić, przy okazji zawołała:
- Johnson i Lee do pielęgniarki, a potem zapraszam do mojego gabinetu.
Piłkarze po dłuższej chwili uspokoili się, chociaż z trudem, a następnie poszli we wskazane miejsce. Cały czas rzucali sobie krzywde spojrzenie i szturchali się, ale żaden nie miał zamiaru znowu stracić panowania nad sobą, unosili się dumą...
Tymczasem, gdy dwójka już siedziała u higienistki, w szkole pojawiły się dwie kobiety, które zostały wezwane przez dyrektor. Pierwsza do gabinetu przyszła zdenerwowana matka Nathana. W końcu czekał ją teraz rozwód, a do tego rozwijająca się ciąża, a jej syn jeszcze ją denerwował... Natomiast po paru minutach, kiedy dyrektor na chwilę wyszła, pojawiła się wysoka brunetka jak zawsze elegancko ubrana, a ze sobą miała gustowny wózek dziecięcy. Gdy Alice tylko dostrzegła siadającą obok kobietę, uśmiechnęła się ironicznie, wręcz zuchwale jak nigdy nie miała w zwyczaju, przy czym westchnęła i przewróciła oczami. Zerknęła kątem oka na dziecko w wózku, a wtedy prychnęła i rzekła:
- Dziewczynka?
- Tak... - druga odpowiedziała z równie szczerym uśmiechem. Ewidentnie obydwie nie pałały do siebie sympatią.
- Cóż, podobna do taty...W trakcie tej rozmowy do gabinetu weszli Nathan wraz z Noah trzymającym chusteczkę przy nosie, a widząc swoje matki aż poczuli lekkie dreszcze i stres. Przecież żaden nie miał ochoty dostawać ochrzanu... Jednak kobiety kontynuowały rozmowę:
CZYTASZ
[BL] STOSUNKI MIĘDZYLUDZKIE ✓
Roman pour Adolescents• II część PREZENTACJI O STOSUNKACH MIĘDZYLUDZKICH • główne postaci schodzą trochę na bok, aby zrobić miejsce innym