Następnego dnia Austin od samego rana przejawiał dziwne podekscytowanie, które niesamowicie irytowało Nathana. Coś mu mówiło, że to Noah jest za to odpowiedzialny... Ale z tej całej ekscytacji jedynym plusem było to, że niższy brunet już nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie pójdzie do szkoły. To, że po to, żeby spotkać rudowłosego, a nie dla nauki, to już szczegół. Już przy śniadaniu Martinez jadł tak szybko jak nigdy, byle zdążyć, a Nathan w tym czasie spoglądał na chłopaka ze znużeniem, a jednocześnie czymś w rodzaju zdziwienia... Aż odruchowo chwycił telefon i zadzwonił do swojego chłopaka. Długo czekał, chociaż sygnał był, aż wreszcie usłyszał ochrypnięty, niewyraźny głos:
- Spierdalaj - zaczął nieprzyjemnie Alexander - Śpię...
- Śpisz? - zaśmiał się - Taki wzorowy uczeń...
- W dupie to mam. Nie idę nigdzie - westchnął - Chyba jestem chory... I to tylko twoja wina, debilu.
- Nie wiem o co ci chodzi, skarbie... - spojrzał w bok z głupim uśmieszkiem, a przy tym przejechał dłonią po malince na swojej szyi.
- Ta... A kto wpadł na genialny pomysł ruchania się gdzieś w krzakach? - warknął.
- Nie mieliśmy innego wyjścia no!
- Ta, bo Austin jest mały i nie wie co to seks.
- To jeszcze dziecko! A, właśnie! - nagle zmienił wyraz na bardziej zirytowany i aż wypuścił ciężko powietrze z ust - Tak mnie wkurza, że chyba zaraz go wyrzucę z domu...
- Daj mu spokój... Zakochał się...
- Skąd wiesz, że to o to chodzi, Alex?
- Czym innym mógłby cię wkurzać twój ukochany, mały braciszek? - śmiał się, mocno zjeżdżając z tonu.
- Weź...
- Nigdy w życiu - od razu zaprotestował - Nigdy więcej nic od ciebie nie wezmę...
- Wczoraj mówiłeś coś innego...
- Chwila słabości. A teraz płacę za to zdrowiem... Mogłem się nie zgodzić.
- Po prostu ci się chciało, Alex... Przyznaj to - uśmiechnął się.
- Zrobiłem to tylko z litości nad twoim ego piłkarzyka...
- Lubisz moje ego piłkarzyka - przyznał dumnie, mrużąc chytrze oczy - Nie. Ty je kochasz... Ale mnie jeszcze bardziej.
- Kto ci to powiedział? - spytał z udawanym zdumieniem.
- Ty, kochanie. Wczoraj mi powiedziałeś, gdy... - odruchowo spojrzał na niewinnego Austina.
- No? Kiedy? - teraz to on nabrał przebiegłości w głosie.
- Oj, wiesz kiedy...
- Nie wiem... - zaśmiał się - Nie pamiętam, słońce...
- Jak możesz nie pamiętasz tego, co wczoraj zrobiliśmy?! - oburzył się.
- Oświeć mnie.
- Nie mogę o tym mówić na głos! Przecież wiesz!
- Pizda jesteś i tyle. Nara - po czym bezczelnie się rozłączył.Nathan zmarszczył brwi, spoglądając jeszcze na wyświetlacz z pokazanym kontaktem do jego ukochanego. Aż przygryzł wargę, powstrzymując się przed tym, aby napisać blondynowi, że jednak zrywa i to nie ma sensu. Oczywiście wcale tak nie myślał, ale przemawiały przez niego nerwy i impuls, a ten był wyjątkowo wrażliwy, szczególnie na Alexandra. Byli ze sobą stosunkowo niewiele i wcale nie mieli łatwo, nagle zmieniając do siebie stosunek z wrogów na kochanków. Szczególnie ciężko szło to Rawsonowi, wszak on wyjątkowo miał problem z pogodzeniem się z prawdą i uczuciami... Nathan o wiele wcześniej zrozumiał, że blondyn to dla niego ktoś więcej niż tylko zwykły przeciwnik, którego należy gnębić jak tylko się da. Alexander aktualnie niby wiedział, że lubi Nathana trochę bardziej, a jednak miał do niego wciąż jakiś żal, który jednak nie przeszkadzał im w związku, jak narazie...
Gdy brunet był pogrążony w swoich przemyśleniach i próbował zachować spokój, wtedy Austin niepewnie podniósł na niego swoje wielkie brązowe oczy i spytał niepewnie:
- Nathan...
- Hm? - nawet na niego nie spojrzał.
- Chciałbym już iść...
- Do nauki! - wrzasnął.
- No ale... - speszył się, spuszczając wzrok w dół - W szkole chyba się uczymy...
- Ech... - westchnął ciężko - Przestań, Austin... Przecież wiem, że tęsknisz za Noah...
- Nieprawda... - wyraźnie poczerwieniał na twarzy - On mnie wcale nie obchodzi...
- Co? - prychnął w uśmiechu - Teraz będziesz wypierał uczucia? No nieźle... - pokręcił głową pobłażliwie.
- Nie lubię go! - wrzasnął, marszcząc brwi.
- Wcale? - uniósł wrednie kąciki ust w górę - Ani jego pięknych - mówiąc to, skrzywił się w duchu - rudych włosów, ani mięśni... Ani czarującego uśmiechu?
- Ani trochę!
- To jeszcze gorzej... - znów westchnął ciężej - Ale cię wzięło...
- Nie!
- Dobra... Chodź do tej głupiej szkoły.
***
CZYTASZ
[BL] STOSUNKI MIĘDZYLUDZKIE ✓
Novela Juvenil• II część PREZENTACJI O STOSUNKACH MIĘDZYLUDZKICH • główne postaci schodzą trochę na bok, aby zrobić miejsce innym