Zakochana dwójka nawet nie zorientowała się, kiedy dzień zaczął się zmieniać w wieczór, który znacznie przyciemnił niebo, a do tego dodał migoczące gwiazdy, z gracją odbijające się w ciemnych tęczówkach Austina. Noah, zauważając to aż doznał dziwnego uczucia w środku, ale było bardzo przyjemne... Aktualnie obydwaj stali oparci o czerwoną barierkę gdzieś na moście nad wodą, w której zresztą odbijał się jasny księżyc. Jego blask budził w rudowłosym jakiś rodzaj nostalgii, a przy tym kazał co chwilę spoglądać na ukochanego mu chłopaka. Austin za to niewinnie lustrował panoramę miasta, żeby potem przejść oczami na rzekę, pod której powierzchnią płynęły różne odmiany ryb. Martinez aż uśmiechał się, a bramkarzowi ten moment ani na sekundę nie umknął, wszak ten był bez przerwy zajęty podziwianiem niższego. Pora porą, ale Noah cały dzisiejszy dzień prawdopodobnie był w stanie przeżyć właśnie dzięki myśleniu i patrzeniu na swojego małego aniołka. Wszak w środku jeszcze trzymały go nerwy wyniesione z domu rodzinnego, czego za nic nie dał odczuć młodszemu.
Nagle Johnson sięgnął po telefon, aby sprawdzić godzinę, a wtedy zawołał zaskoczony:- Boże, już tak późno... - odruchowo złapał młodszego za dłoń i dodał - Musimy się zbierać, Austin, bo mi Nathan urwie łeb...
- Mówiłeś mu, żeby nam nie przeszkadzał...
- I faktycznie nie dzwonił, nie pisał... - zaśmiał się - Ale skoro on potrafił mi trochę zaufać i pozwolił ci być ze mną, to też powinienem zachować się w porządku...
- Noah... - zawołał przeciągle ze smutkiem, wręcz wtulił się w wyższego - Ale ja nie chcę jeszcze do domu... Chcę być z tobą.
- Możemy się zobaczyć też jutro, aniołku...
- Nie wytrzymam - stwierdził stanowczo, po czym pomyślał - Może... Będziesz u nas nocował..?
- Co? - zaśmiał się - Twój postrzelony braciszek się na to nie zgodzi...
- Trudno... - zmarszczył brwi - Ja tego chcę...Noah spoglądał na młodszego z zaciekawieniem, czując, że ten już go ciągnie w wiadomą stronę, na co rudowłosy nie zamierzał się buntować... A więc Austin zaczął dojrzewać i budować swój charakter na swój sposób. Jeszcze niedawno był posłuszny wszystkim i nie śmiał choćby podnieść głosu czy nawet cicho zgłosić sprzeciwu... Ale teraz coraz częściej ośmielał się, co naprawdę cieszyło wyższego... Uwielbiał swojego uroczego chłopca, ale z drugiej strony ten też musiał umieć postawić na swoim dla własnego dobra. Poniekąd nawet to podobało się Noah, powodując w nim lekkie iskry podniecenia, gdy oglądał bruneta w takim humorze...
Za jakiś czas dwójka zaczęła się zbliżać do domu Lee, ale to ani trochę nie powstrzymało Austina przed spełnieniem swojej woli, a Noah nic nie mówił... Tylko trzymał dłoń ukochanego, gdy ten już przekraczał próg domu, wchodząc przez drzwi... Nim sam Johnson zdążył okiełznać pomieszczenie, do przedpokoju wskoczył spodziewany Nathan. Rudowłosy aż na ten widok ledwo powstrzymał śmiech, ograniczając usta do lekkiego grymasu. A to dlatego, że wiedział, co zaraz się zacznie... Tymczasem Austin spoglądał na brata z pewnym zmartwieniem na twarzy, kiedy ten wyższy zaczął pierwszy:
- Austin! Dlaczego przyprowadziłeś go tutaj?!
- Ja... - speszony spojrzał w dół i mówił niepewnie - Chciałbym zaprosić Noah...
- Ile będzie tu siedział?
- Do... Jutra...Austin szybko rzucił badawcze spojrzenie na kuzyna, czując przypływ adrenaliny w środku. Za to Nathan, słysząc to, ze zdezorientowaniem spytał:
- Co? - po czym wybuchnął głębokim śmiechem - Austin, nie wygłupiaj się. Ja serio pytam.
- Mówię prawdę...
- Nie ma mowy - rzekł stanowczo bez zawahania.Na twarzy niższego bruneta pojawił się smutek, choć nie na długo, gdy nagle usłyszał Alexandra. Ten zawsze niósł ze sobą nadzieję, gdy Nathan przesadzał...
- Nie martw się, Austin - w międzyczasie poklepał ukochanego w tors, a przy tym uśmiechnął się ciepło do młodszego - Nathan nie będzie wam przeszkadzał.
CZYTASZ
[BL] STOSUNKI MIĘDZYLUDZKIE ✓
Teen Fiction• II część PREZENTACJI O STOSUNKACH MIĘDZYLUDZKICH • główne postaci schodzą trochę na bok, aby zrobić miejsce innym