11

120 4 4
                                    



Słońce przedzierało się do naszej tymczasowej sypialni przez zasunięte rolety. Podniosłam się do siadu i chwyciłam swój telefon. Dochodziła dwunasta. Coż zawsze lubiłam dłużej pospać. Przez chwile przeglądałam powiadomienia, aż postanowiłam doprowadzić się do ładu. Wygrzebałam się spod kołdry i podeszłam do walizki. Chwyciłam pierwsze lepsze dresy i koszulkę, po czym przeszłam do łazienki, w której się ubrałam. Nie zamierzałam się teraz malować niewiadomo jak ale musiałam nałożyć chociaż korektor i tusz.

Chwile później siedziałam razem z Adrienem na kanapie w salonie. Graliśmy w jakąś nudną strzelankę. Porozmawialiśmy trochę i dowiedziałam się, że Sam i Tom wciąż śpią, "Eva się pindrzy jak szczur na otwarcie kanału" a Maxine, Nick i Miles wyszli. Melania pichciła coś w kuchni a Irving jej w tym przeszkadzał.

Po chwili dołączyła do nas Eva i Irving. Siedzieliśmy w czwórkę w salonie od czasu do czasu krzycząc coś do dziewczyny w kuchni.

-Pomóc ci?! - zawołałam, gdy zdałam sobie sprawę, że blondynka od dłuższego czasu milczy.

-Nie ma opcji! Jeszcze z dymem nas puścisz! - mimo wszystko itak poszłam sprawdzić czy nie potrzebuje pomocy. - chociaż jak już tu jesteś to masz. Mieszaj.

Usmażyłyśmy właśnie ostatniego naleśnika gdy drzwi od apartamentu się otworzyły. Po chwili w kuchni stanęły trzy osoby. Max odrazu podeszła do czajnika i wstawiła wodę. Nick i Miles odłożyli dwie siatki na blat i oparli się o ścianę. Znaczy ten pierwszy tam zrobił bo drugi wybrał sobie lodówkę.

Melania zaczęła rozpakowywać zakupy przyniesione przez chłopaków.

-Nigdy więcej nie pójdę z nimi na zakupy - odparła brunetka wskazując kubkiem na dwóch obecnych tu chłopaków. - chodzili po sklepie pięć minut szukając mleka, które stało tuż obok nich!

-No bo jak ktoś każe nam robić multum rzeczy na raz to się nie dziw, że człowiek się gubi - warknął Miles. Cóż coraz bardziej zaczynam wierzyć w teorię, że tak naprawdę jest babą i po prostu na okres.

-Oh przepraszam bardzo! Jedyne ci wy musieliście zrobić to pakować rzeczy do koszyka i przynieść to do domu a ja co?! - kolejno wyliczała na palcach -  Musiałam zrobić listę zakupów, musiałam znaleźć sklep, szukać produktów, pilnować was i ty śmiesz mi powiedzieć, że miałeś ciężkie zadanie?! No chyba sobie ze mnie teraz żartujesz. - prychnęła oburzona dziewczyna.

-Ludzie co się drzecie? - do pomieszczenia wszedł mój bart jak zwykle ledwo przytomny - ooo naleśniczki zrobiliście? Jak słodko, dzięki!

-Gnojek, dupek i leń - mruknęła pod nosem Max i wszyła z pomieszczenia.

-HEJ! A ja to niby dlaczego jestem dupkiem! - zawołał urażony chłopak, idąc za swoją dziewczyną.

Melania i Tom zajadali się naleśnikami. Miles siedział przy wysepce i przeglądał telefon.

-O której jedziemy do klubu? - zapytał.

-no tak nie wiem. - odpowiedział mój brat z pełną buzią. Fuj.

-Nie no, stary na ciebie to zawsze można liczyć - nie no typowi się humor zmienia szybciej niż mi.

-Tom? Pamiętasz ten twój kubek? Ten taki duży niebiesko zielony z jakimiś ludkami? - zapytałam brata bo właśnie przypomniałam sobie coś.

-Yhm? Ten mój ulubiony za dzieciaka?

-Tak. To wczoraj jak gadałam z mamą Will go zbił.

-Nie.

-Tak - wzruszyłam ramionami.

-To był mój ulubiony!

-Trudno.

Życie nie zawsze jest kolorowe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz