37. Zaproszenie

214 16 4
                                    

Zapowiadał się mroźny poniedziałek. W takie dni Emily miała jeszcze większe opory do podniesienia się z łóżka niż zwykle.

Otworzyła oczy i od razu przypomniała sobie wczorajszy dzień. Od razu weselsza, rozciągnęła się i uśmiechnięta wstała. Jej motywacją było zobaczenie swojego wspaniałego chłopaka.

Przebrała się, przyszykowała do wyjścia na światło dzienne i zeszła do kuchni.

Nie zastała tam wujka, który pewnie musiał wcześniej wyjść do pracy. Trudno mu się dziwić. W taką pogodę nawet ze sprawnym samochodem mógłby mieć opóźnienia.

O 7:38 wyruszyła z domu, wiedząc, że przeprawianie się przez te zaspy trochę jej zajmie.

Była tak skupiona na trasie, że nawet nie zauważyła braku Peter'a podczas jej pokonywania.

Dopiero w szkole do niej dotarło, że nie spotkała go po drodze. Stwierdziła, że musiał jakoś szybciej i sprawniej poradzić sobie z tą drogą.

Od razu udała się do sali chemicznej, zajmując miejsce obok Sophie.

Podczas lekcji udało jej się utrzymać język za zębami i o wczorajszej randce z Peter'em powiedziała przyjaciółce dopiero na przerwie.

Tak jak się spodziewała, dziewczyna o mało nie pękła z podekscytowania.

- Stara musimy kiedyś zrobić podwójną randkę! - stwierdziła stanowczo Sophie.

- Super pomysł! - ucieszyła się Emily.

~

Wychodząc z ostatniej lekcji dziewczyna napotkała wzrokiem Peter'a. Od razu się uśmiechnęła i do niego podeszła.

- A ty nie skończyłeś przypadkiem wcześniej lekcji? - zapytała.

- Skończyłem - odparł. - dlatego mogłem na ciebie zaczekać.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i dała mu buziaka w policzek, po czym chwyciła go za rękę i razem poszli po kurtki.

Emily była tak zapatrzona w charakter i sposób bycia Peter'a, że całkowicie wyleciała jej z głowy jego druga tożsamość.

Wrócili razem, spędzając popołudnie w domu dziewczyny.

W okolicach 17 chłopak musiał wracać do siebie, bo miał kilka swoich spraw.

Kiedy chłopak poszedł, nastolatka zdała sobie sprawę jak dawno nie była w swojej pracowni.

Niemal jak poparzona wstała i udała się do swojego warsztatu. Kiedy tylko tam weszła poczuła, że jest tam gdzie powinna być.

Przygotowała swój projekt reaktora łukowego i już miała zasiadać do pracy, kiedy coś jej się przypomniało.

Narzędzia od Tony'ego!

Kiedy już miała przygotowane całe stanowisko i przyrządy jej potrzebne, zasiadła przy blacie i pełna entuzjazmu zajęła się budową.

Była tak pochłonięta tym majsterkowaniem, że pukanie wujka zarejestrowała dopiero za drugim razem.

- Może wystarczy na dziś, co? - zapytał Henry, wchodząc do pomieszczenia.

- A która godzina?

- Zaraz 23.

- O - zdziwiła się dziewczyna. - no to może rzeczywiście - zaśmiała się.

Wstała i spojrzała na swoje stanowisko pracy, kiwając głową. Przeniosła wzrok na wujka, który tylko się uśmiechał.

Córka Tony'ego Stark'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz