Rozdział 3

75 8 0
                                    




Anika

Niemal wybiegłam przez główne drzwi, prawie wpadając na auto Thomasa, które zaparkował zaraz przy wejściu. Szybko otworzyłam drzwi pasażera i wskoczyłam na przednie siedzenie, starając się dotykać jak najmniej rzeczy. Dalej nie byłam pewna czy to co widziałam w łazience było prawdziwe, czy nie.

- Pokaż. - powiedział nieco zdenerwowany. Czy był wściekły na mnie? Ale za co? Spojrzałam na niego zdezorientowana. - Pokaż mi ręce. - Skąd mógł wiedzieć? Zakryłam je spuszczając rękawy, jeszcze zanim opuściłam łazienkę. Coraz bardziej zdenerwowany Thomas, szarpnął mnie za ramiona i przyciągnął do siebie moje ręce. Pisnęłam przestraszona. Chciałam zabrać ręce, ale nie potrafiłam. Thomas trzymał je w stalowym uścisku. Jak to możliwe, że go nie parzyły?! Od mojego dotyku woda zamieniała się w parę jeszcze kilka chwil temu, a teraz Thomas jakby nigdy nic odsuwał rękawy mojego golfa przyglądając się moim dziwnym tatuażom.

- Kurwa. - powiedział głośno. - Nic ci się nie stało Księżniczko? - powiedział z przejęciem patrząc mi w oczy. Prawie się rozpłakałam. Pokiwałam głową, że nie, bo żaden dźwięk nie chciał przejść przez moje gardło. Thomas pogłaskał mnie po przedramionach i delikatnie położył moje dłonie na moje kolana. - Zapnij pasy, Aniko. - przełknęłam narastająca w gardle gulę i posłusznie zapięłam pas.

- Thomasie? - zaczęłam niepewnie zachrypniętym głosem.

- Tak, Księżniczko? - zapytał ruszając z piskiem opon.

- Co się dzieje?

- Margaretta ci to wytłumaczy, ja nie powinienem tego robić. - otworzyłam usta. Nie powinien? - Muszę wiedzieć Księżniczko, czy nikogo nie skrzywdziłaś. Dotknęłaś kogoś, po tym jak na rękach pojawiły ci się canfiga?

- Can..co?

- Canfiga. To co pojawiło się na twojej skórze, to canfiga. Wzory rysują się na twojej skórze, kiedy użyjesz swoich mocy. W tym wypadku skorzystałaś z żywiołu ognia. - co? Nic nie rozumiałam z tej plątaniny słów. Moce? Żywioł ognia?

- Brałeś coś? - przerwałam mu. Oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie.

- Skąd ci to przyszło do głowy? - spytał dalej się we mnie wpatrując.

- Patrz na drogę! - krzyknęłam przerażona, kiedy mijaliśmy ciężarówkę.

- Nie muszę Księżniczko, mam co najmniej dziesięć razy lepszy refleks i czulsze zmysły niż każdy człowiek za kierownicą. Jestem Animalem, a oni to zwykli niemagiczni.

- Co? Thomasie naprawdę, czy nie nawdychaliśmy się czego dzisiaj przypadkiem? Albo nie mieliśmy czegoś dosypanego do śniadania? Powiedz mi proszę co się dzieje! - krzyknęłam sfrustrowana. Czułam, jak cały mój świat się rozsypuje.

- Przepraszam, Księżniczko, ale Margaretta to zrobi. Za chwilę będziemy w domu. Twoja ciotka wszystko ci wytłumaczy, kiedy ja będę nas pakował.

- Pakował? - nie dowierzałam w absurd tej sytuacji jeszcze bardziej.

- Wyjeżdżamy, Królewno. Obudziłaś swoje moce, więc nie możemy się dłużej tu ukrywać. Musimy stąd zniknąć.

- Dlaczego? - mój głos zaczął się łamać. Byłam bliska płaczu. Wyjechać? Stąd? Ale dokąd? Mieszkaliśmy Naillihammer od tak dawna. Nie znam innego miejsca, do którego moglibyśmy pojechać, chyba że... - Domek nad jeziorem? - spytałam z nadzieją w głosie. Może nie chodziło o przeprowadzkę, tylko o wcześniejsze wakacje? Jednak Thomas przecząco pokręcił głową.

Dalej. Musimy wynieść się jak najdalej. - powiedział poważnie rozpędzając się, coraz bardziej.

- Na jakiś czas?

Kroniki Magii. AnnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz