Rozdział 9

30 6 0
                                    

Annika

- To mój ulubiony obraz. - oznajmiła Dorana. - Po zniknięciu Arii wszystko działo się tak szybko, musieliśmy ukryć Ciebie i Margarettę. Często przesiadywałam tutaj patrząc na niego, jak na odbicie dobrych czasów. Wiele bym dała za powrót mojej córki, ale ona przepadła. Jak kamień w wodę. - słuchałam przepełnionego żalem głosu babci. Zaczynałam być naprawdę wdzięczna za swoją nieświadomość, bo czując bijący od Dorany smutek i poczucie winy, zaczęło mnie przygniatać. Czy tak teraz będzie? Takie uczucia będę wywoływać u moich bliskich?. -  Przez pierwsze pięć lat szukałam jej z Orionem. Wysyłaliśmy oddział za oddziałem, ale żadne poszukiwania nie przynosiły skutków. Poruszaliśmy ten temat na każdym zebraniu Rady Królów, wysyłaliśmy posłańców na Radę Starszych, nawet na Radę Strażników. I nic. Anniko mówię ci to dlatego, że nawet jeżeli oni dalej żyją to graniczy z cudem, żebyśmy odnaleźli twoich rodziców. Wiem, że o tym myślałaś. - spojrzałam na nią skonfundowana. - Twoje myśli są dość głośne. - widząc mój szok szybko dodała - Nie wszystkie oczywiście, ale spokojnie. Pomożemy ci opanować twoje zdolności.

- Czy wszyscy tutaj to potrafią?

- Wyciszać myśli, czy w nich czytać?

- Czytać, chociaż wyciszać też, na czymkolwiek to polega. Wiem, że Margaretta to potrafi.

- Tak, jest całkiem dobra w Magii Umysłu, co w dużej mierze jest spowodowane jej pochodzeniem, ale nie jest od tego całkowicie zależne. Niewiele osób w tym pałacu potrafi płynnie posługiwać się Magią Umysłu. Nauka jej jest niesamowicie trudna i wymaga wielu lat praktyki. Aktualnie tymi zdolnościami mogę się pochwalić ja, Orion i  Margaretta. Twój kuzyn Cael, dopiero co zaczyna, ale jestem pewna, że będzie świetnym magiem umysłu. - przymrużyła oczy i przyjrzała mi się intensywnie, po chwili wyprostowała się i uśmiechnęła. - Ty też masz zadatki na niezłą czarodziejkę umysłu.

- Nie wiem, czy nie przyprawiła bym tym ciotki o zawał. - przyznałam szczerze tłumiąc śmiech na wyobrażenie Margaretty chwytającej się za serce, kiedy oznajmiłam jej, że chce opanować magię umysłu.

- Dlaczego tak uważasz? - spytała wyraźnie zaciekawiona poprawiając się na jednej z kanap, na której przysiadłyśmy. 

- Cóż, zanim wyruszyłyśmy z Ziemi miałam, jakby to powiedzieć... Dwa małe wypadki? - skrzywiłam się trochę. Nie zabrzmiało to dobrze. - Chodzi mi o to, że przed wylotem dwa razy nieświadomie użyłam moich mocy, co za drugim razem wprawiło ciocię w niezły szok.

- To dziwne, Magraretta, przecież dobrze wiedziała, że posiadasz magiczne zdolności. Czy mogłabyś mi powiedzieć więcej? Czy na twoich dłoniach pojawiła się canfiga?

- Tak, problemem raczej nie było objawienie się mocy, co raczej mnie wprawiło bardziej w zakłopotanie i niedowierzanie, bo za pierwszym razem wszystko było dobrze, przynajmniej według cioci. Pierwszy raz moje moce objawiły w się w szkole. Zaczęło mi być strasznie gorąco, myślałam, że to dlatego, że się gniewam, a byłam zła. Naprawdę strasznie zła i sfrustrowana, tak że prawie popażyłam swojego kolegę, fakt zasłużył sobie na to, ale... przestraszyłam się tego ciepła, które cały czas we mnie rosło. Uciekłam do łazienki, gdzie próbowałam się schłodzić zimną wodą, jednak ona natychmiast zamieniła się w parę, kiedy tylko dotykała mojej skóry. W tedy na moich dłoniach po raz pierwszy pojawiła się canfiga początkowo nie wiedziałam co to jest, ani, jak to się nazywa. Dopiero w samochodzie Thomas mi to wytłumaczył. Wysłał mi wiadomość i przyjechał kilka minut później po mnie do szkoły.

- Czyli masz naturalny talent do Magii Ognia.

- Widocznie tak. - wzruszyłam ramionami

- A drugi raz? Co zatem stało się za drugim razem?

Kroniki Magii. AnnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz