Rozdział 17

37 5 2
                                    

Annika

- Bogami!!! Wczoraj dowiedziałam się że jestem Księżniczką i czarodziejką pochodząca z innego Wymiaru, a teraz oznajmiasz mi, że jestem Boginią? Popierdoliło was wszystkich?

- Zastanów się nad tym Anniko. - powiedziała spokojnie - Zawsze odczuwałaś więcej niż inni. Roztaczasz aurę władczości, niektórzy się przy tobie spinają. Jesteś w stanie kontrolować więcej niż jeden żywioł, a twoje oczy są jak płynne złoto, kiedy używasz swoich Darów. Słyszysz ciche pulsowanie w swojej klatce piersiowej, nie zauważyłaś tego rytmu przy śniadaniu, zbyt przejęta spotkaniem z rodziną. Ale teraz go słyszysz, wyraźne lekkie dudnienie wewnątrz ciebie. Nie bicie serca, ...

- Ale coś znajomego... - dokończyłam.

- Tak.

- A Książę Aspen? - spytałam wracając do poprzedniej myśli. Sybilla przytaknęła.

- On także. Chodź jest dużo starszy od ciebie.

- Dużo? Wygląda na góra trzydziestkę.

- Margaretto? - strzeliła wzrokiem do mojej ciotki, która w odpowiedzi szybko przełknęła jedzenie i potrząsnęła głową.

- Nie powiedzieliśmy jej jeszcze. - powiedziała cicho. Nawet ona się jej bała. Wow.

- Źle. Anniko, skoro i tak zrzucam na ciebie wiele myślę, że to też wytrzymasz. Wiesz ile mam lat?

- Nie.

- Na ile wyglądam? - spytała z uśmiechem. - Spokojnie nie obrażę się, jak mi trochę dodasz.

- Dwadzieścia parę, ale twoje oczy mówią, jakbyś przeżyła już kilka set.

- Urodziłam się siedemdziesiątego drugiego dnia trzynaście tysięcy dziewięćset dwadzieścia dwa lata po stworzeniu świata. Teraz obowiązuje nas Ziemski kalendarz z miesiącami, i gdyby nie zniknięcie Starych Bogów, moich pobratymców mielibyśmy w tym momencie pięćdziesiąt osiem tysięcy dziewięćset piętnasty rok. - zamurowała mnie. Wpatrywałam się zszokowana w Boginię. Co takiego?

- To znaczy, że masz...

- Ponad czterdzieści tysięcy lat. Tak i jeszcze wiele tysięcy przede mną. Widzisz Anniko. Vita vi płynące w naszych żyłach daje nam dostęp do długowieczności, a tak bardzo skumulowane w naszych powłokach sprawia, że my, Bogowie jesteśmy nieśmiertelni tak długo, jak tego chcemy.

- Jak chcemy? W sensie mogę sobie wybrać moment, w którym chcę umrzeć? - potrząsnęła głową.

- Zgasnąć. Bogowie nie umierają, tylko gasną. Ewentualnie możesz zasnąć na parę ładnych dekad, czy tysiącleci.

- A oni? - spytałam wskazując drugą część stołu.

- Twoja rodzina jest długowieczna. W naszych żyłach płynie czysty eter, w ich natomiast, w krwiobiegu mieszańców, możesz wyróżnić dwie substancje. Ludzką krew i złote vita vi. Przez tysiąclecia wśród czarodziejów wykształciło się sześć warstw społecznych budowanych głównie na stężeniu vita vi we krwi. Im mniej magii w żyłach, tym szybciej się starzejesz i umierasz, przyswajasz mniej mocy, operujesz bardziej podstawowymi zaklęciami.

- Aż sześć?

- Tak. Najmniejsze stężenie vita vi mają Eumanochowie, którzy żyją przeciętnie dwieście lat. Później Denuidzi około czterystu, Cestiale około siedemset, Betanii około tysiąca lat, Alabastry około dwóch tysięcy i Złote Linie, do których należą twoi bliscy żyją blisko pięć tysięcy lat. - powoli przyswajałam wszystkie informacje. Z tyłu głowy zaczęły mi się klarować ostatnie dni. Przed oczami stanął mi obraz z Salonu Dziennego i zdjęcia z gabinetu Arii. To jak mało widocznych zmian zaszło w moich bliskich przez ten cały czas.

Kroniki Magii. AnnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz