Rozdział 25

34 4 0
                                    

Annika

- Pobudka śpiochu. - czyjś głos przebił się nad moim uchem. Mruknęłam coś, żeby się odczepił i odwróciłam głowę. - Gwiazdeczko? - śmiech Cala zabębnił mi w głowie. Jęknęłam.

- Tylko nie ty. Idź sobie Cal.- mruknęłam, ale mój pełny sprzeciwu głos stłumiła poduszka.

- Ale entuzjazm. Wstawaj nie marudź. Jesteś potrzebna na kolacji. Rozkaz z góry.

- Czemu...

- Bo Zeus nie zjadł dżemu.

- Japierdole.

- Nie będę twoją niańką, Ani wstawaj.

- Już... Daj mi chwilę. A tak dobrze mi się spało.

- Czekaj!

- Co? - uniosłam gwałtownie głowę znad poduszki. - To mam w końcu wstawać, czy nie?

- Musisz, ale poczekaj chwilę przyniosę ci coś do ubrania. Nie chce mieć, przez ciebie traumy przez kolejne tysiąclecia.

- Oj daruj, przecież masz dziewczynę, a ja mam na sobie szlafrok.

- Zwrócę ci uwagę, że jest spora różnica między widokiem nagiej dziewczyny, a półnagą kuzynką.

- Fuj. Idź już. Sama się ogarnę.

- Chociaż bardzo bym teraz tego pragnął to muszę cię doprowadzić do jadalni osobiście. Inaczej napuszczą na mnie Bintaga. A ten smok wyjątkowo uwielbia mnie dręczyć. Pewnie dlatego że jest dziadka.

- Oj biedne małe książątko.

- Odczep się. Dobra koniec tego dobrego. Marsz do łazienki. Zakrywam oczy. - zaśmiałam się pod nosem, ale posłusznie wstałam. Mięśnie, które jeszcze kilka godzin temu piekły mnie niemiłosiernie teraz jedynie delikatnie mrowiły. Boże co za ulga! Zrzuciłam z siebie lekki, ale wyjątkowo ciepły kocyk, którym pewnie okryła mnie Nulu i z premedytacją zrolowałam go i rzuciłam w Cala.

- Błagam, żeby to nie był twój szlafrok. - Jęknął. Roześmiałam się głośniej i podążyłam do łazienki.

- A ty co będziesz w tym czasie robił? - przystanęłam przy progu.

- Znajdę ci ubrania, żebyś nie zmarnowała mi więcej czasu. Ale dopiero jak usłyszę zamknięcie drzwi.

- A jak zostawię je otwarte? - coraz bardziej podobała mi się ta zabawa, a zdenerwowanie Cala, które często maluje się na jego twarzy tylko przysparza mi satysfakcji.

- Annika.

- Już, już. - roześmiałam się. Cal ruszył na oślep w moją stronę. Z gardła wyrwał mi się pisk. Wskoczyłam do pomieszczenia i szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi chichocząc.

- Tylko się tam pośpiesz!

- Mam otworzyć drzwi?

- Nie!

- To daj mi spokój. Nie dość, że wyrwał z łóżka to jeszcze się rządzi. Widać, że jego Wysokość, Naburmuszone Książątko! - krzyknęłam przez drzwi. Przyjrzałam się sobie w lustrze. Szeroki uśmiech i błyszczące rozmawianiem oczy. Dawno tak nie wyglądałam. Uśmiechnęłam się jeszcze raz do swojego odbicia, ale tym razem z pewną nostalgią, która zaburzyła mój chwilowy spokój. Potrząsnęłam głową, żeby nieco oderwać myśli, a moje lekko skołtunione i napuszone po wcześniejszej kąpieli włosy spadły mi na oczy.

- Dobra. - powiedziałam cicho do siebie. - Koniec zabawy, Anniko. Ogarnij się, zanim twój kuzyn wyrzuci ci połowę ubrań z szafy. - odepchnęłam się od umywalki i doprowadziłam do porządku najszybciej jak umiałam. Na szczęście nie było tego dużo do zrobienia, bo pobyt w innym wymiarze ewidentnie mi pomagał. Wiem, że to może się wydawać dziwne, ale po dwóch dniach tutaj wyglądałam dużo bardziej witalnie niż kiedykolwiek wcześniej. Moja skóra zaczynała nabierać blasku podobnego do tego, którym wręcz emanują moi bliscy. Twarz nabiera kolorów, a włosy i paznokcie są mocniejsze. Wyglądam tak jakbym spędziła co najmniej dwa tygodnie w spa.

Kroniki Magii. AnnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz