Rozdział 6 Sekret ukryty w szkle

15 2 4
                                    

In Arcana Silentio - W tajemniczej ciszy

Ziewnęłam i powoli uchyliłam powieki. Było mi tak miło i wygodnie. Bardziej się opatuliłam kocem. Na twarzy czułam chłodny wietrzyk. W pokoju?

Od razu usiadłam i się rozejrzałam.

Siedziałam teraz na kanapie, a na kolejnych dwóch znajdowały się dziewczyny. Spojrzałam na stolik, na którym była tacka i puste szklanki.

Dopiero teraz zaczęłam sobie przypominać co robiłam przed snem. Popatrzyłam na niebo. Musiało być około południa, bo słońce było wysoko na niebie.

Ziewnęłam jeszcze raz.

Cholera, przegapiłyśmy śniadanie. Choć, jakoś bardzo nad tym nie ubolewałam. Bo niby co straciłam? Cudowna rozmowę z królową? Na pewno nie.

Co nie zmieniało tego, że trzeba było wstawać. Rozprostowałam palce u rąk i odkryłam, że były lodowate.

-Avery, Brie.

Żadna z nich się nie ruszyła.

Westchnęłam.

Nie chciało mi się ich budzić.

Wstałam i ruszyłam do środka. Kiedy weszłam poczułam ciepło. Pewnie dla nich było lekko zimno, w końcu nie były ludźmi.

Zaczęłam iść korytarzem w stronę schodów i pokoju. Musiałam się ogarnąć, zrobić trening i może coś zjeść.

-Amberly! – usłyszałam jak ktoś wola moje imie. Odwróciłam się w stronę, z której dochodził głos, zobaczyłam na Cassiana.

-Gdzieś ty byłaś? Cały pałac cię i dziewczyn szuka! – w jego głosie słychać było złość.

-Byłam na balkonie.- wyjaśniłam niepewna.

O co mu chodziło?

-Mogłaś...

-Co mogłam? Nie muszę ci mówić, co robię i gdzie idę w każdej sekundzie mojego życia. I nawet nie wiem czemu masz do mnie pretensje! Byłam cały czas w tym cholernym pałacu! – znowu w moim wnętrzu pojawiła się ta nieznana złość. Która z każdym moim i jego słowem rosła.

Ma do mnie pretensje?! Jeszcze czego!

-Martwiłem się.

-Tym że coś robię? Naprawdę? Czyli mam teraz cały czas siedzieć zamknięta w komnacie! Będziesz się lepiej z tym czuł?!

-Wiesz o co mi chodzi. Całe królestwo chce...

Szybciej zwariuje w tej komnacie niż ktoś mnie zabije.

-Mnie zabić! – przerwałam mu - Wiem! Nie jestem jakaś głupia! I nie wiem czemu to poruszasz, bo ja nic nie zrobiłam by im to ułatwić. Powinneś się bardziej martwić o swoje wojska, które przy ostatnim ataku zawiodły.

-Pokonaliśmy ich.

Pf...

-Nie. Gdybym ja nie włączyła alarmu. Wszystkich nas pozabijano by w łóżkach. A teraz przepraszam, musze się ogarnąć.

-Amberly.- powiedział przepraszającym głosem

Miałam już go dość.

Czy choć jeden dzień nie może się zacząć dobrze?!

-Idź do diabła!

Przyspieszyłam kroku. Wielkie dzięki Cassian! Zawsze umiesz zniszczyć dobry humor.

VidiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz