Memento mori - Pamiętaj o śmierci
Trwało to kilka dni, które było niemiłosiernie nudne i długie. Co można niby robić ciekawego w podróży?
Nie byłam jedyną, która była wynudzona. Jednak najciekawszą rzeczą było to, że Addison nie odezwała sie do Scarlett ani jednym słowem i vice versa. Nawet na siebie nie spojrzały jakby coś się stało. Jedynym sposobem by to odkryć było zapytanie jednej co skończyło by sie i tak niewiedzą. Żadna nie była w tych kwestiach wylewna. Zatrzymywaliśmy się w nocy w lesie. Cas wziął z pałacu takie małe hamaki, które sie rozkładały. Było to o wiele lepsze niż spanie na ziemi.
Najgorsza jednak była moja bezsenność. Jak ja jej nienawidziłam! Było jeszcze gorzej niż zazwyczaj, leżałam całe noce i po prostu leżałam. A nawet nie miałam żadnych wizji. Definitywnie były one chyba lepsze niż brak snu.
Ostatniej nocy nic się i tak nie zmieniło. Leżałam na hamaku wpatrzona w korony drzew i obracałam w rękach sztylet Tym razem zatrzymaliśmy się pryz rzeczce.
Wcześniej nawet rysowałam, ale i tak nic nie wychodziło.
Wstałam i poszłam przemyć twarz. Usiadłam nad rzeczką i westchnęłam. Patrzyłam jak woda powoli płynie.
-Hej.- usłyszałam za sobą cichy głos.
Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
-Hej.- szepnęłam- Nie mogłam zasnąć.
Kiwnął głową.
-Przykro mi.
Westchnęłam.
-Dziś dojedziemy?
-Hm, za niedługo ruszamy. Reszta już wstała. – kiwnęłam głową. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i je objęłam.
-Jestem ostatnio taka zmęczona, ale nie w sensie, ze chce mi się spać, tylko nie mam do niczego chęci. Rozumiesz?
-Tak, też tak mam. Może to to miejsce.
-Pewnie tak.
Wstał i podał mi rękę.
-Idziemy? Czym szybciej tak się pojawimy tym szybciej wyjedziemy.
Ujęłam jego dłoń i wstałam. Ruszyliśmy do reszty. Później sie ubraliśmy i dopiero jedliśmy jak byliśmy na koniach.
Według mapy czekała nas około godzina drogi do tego miejsca.
Nie było to mylne.
W pewnym momencie kiedy przekroczyliśmy niewidzialną linię w lesie poczułam jakby powietrze było naelektryzowane i za chwilę miało coś wybuchnąć. Nie było tu żadnych zwierząt, a przyroda była jakby zatrzymana. Nie było tu pąków czy zielonych drzew i traw. Wszystko było jakby na wczesną jesień przygotowane.
Kiedy jechaliśmy było słychać tylko stukot kopyt, żadnego wiatru czy czegokolwiek innego. Nawet mogłabym przysiąść, że było tu ciemniej jakby miały być za kilka godzin zachód słońca, a nie wschód.
Konie też były nie spokojne, zdecydowanie im się tu nie podobało.
Gdy wyjechaliśmy z lasu pierwsze co zobaczyłam to początki ruin chyba pałacu. Na ziemi leżały różne materiały. Były to głownie części posągów, marmur czy jakieś cegły i oczywiście szkło. Zaskoczyłam z konia i zaczęłam powoli iść. Widziałam, że reszta też to zrobiła i zaczęli iść za mną. Zamek wyglądał jakby jakieś max dwa lata temu został zniszczony.
![](https://img.wattpad.com/cover/340219774-288-k787692.jpg)
CZYTASZ
Vidi
FantasiPrzyszła królowa Luxarii nie spodziewała się, że sprawy przybiorą taki obrót. Kto by pomyślał, że znajdzie się w samym sercu konfliktu. Dodatkowo dziwne wizję się nasilają i czuje, że stary wróg, który powinien od lat nieżyć powraca z zdwojoną siłą...