Imperium sine fine dedi - Dałem im imperium bez końca
Spojrzałam przerażona na Cassa. Z jego twarzy nic sie nie dało rozczytać, był tylko chłód i powaga, którą zabijał przeciwnika. Jego maska. Maska władcy i następcy tronu.
Przełknęłam siłę.
-Zabierz broń. – warknęłam, starając się jak Cas ukryć moje zdenerwowanie i strach.
-Jako rebeliantka jesteś wzięta... – mówił dalej żołnierz w zielonej w zbroi. Jego twarz była zakryta oprócz, oczu, które miała piwny odcień, a skora była ciemna, czyli był tubylcem.
-Jako następczyni tronu Luxaria rozkazuje ci opuścić miecz. Nie tak się postępuje z władcami, no chyba że chcesz doświadczyć mojego gniewu. – odwarknęłam. Skąd ja brałam taką pewność siebie nie miałam pojęcia.
Miecz odpadł. Odwróciłam się i spojrzałam na strażnika, który jeszcze chwile mierzył do mnie z broni. Byliśmy ze wszystkich stron otoczeni.
-Księżniczka Amberly? – zapytał mężczyzna przede mną lustrując mnie wzrokiem jakby nie był pewny czy mi wierzyć.
-I książę Cassian, następca tronu Tineanebris. - odezwał się pełnym powagi głosu Cas stając w ramię w ramię ze mną
Strażnicy skłonili głowę.
-Wasze wykokoście, niestety z powodów tego, ze nie wiemy o waszym pojawieniu musimy to uznać, za atak i...
-Chce rozmawiać z królem. – powiedziałam donośmy głosem – Zabierzcie nas do niego teraz. – zażądałam.
-Jego wysokość jest zajęty.
-Są ważniejsze rzeczy niż spotkanie z innymi władcami?
Strażnik wymienił spojrzenia z innym.
-No właśnie. – odparł mój narzeczony.
-Zapraszam na łódź. - powiedzieli tylko.
Ruszyliśmy za nim, ale wciąż byliśmy okrążeni.
Trzymałam głowę wysoko uniesioną. Nikt nie mógł nawet podejrzewać jak bardzo byłam zdenerwowana.
Wsiedliśmy na łódkę i odpłynęliśmy. Był to podłużny prawie plaski kawałek drewna, z silnikiem z tylu i barierkami po obu stronach.
Czułam przez cały czas ich wzrok na sobie.
Przysunęłam sie bliżej Cassa.
-Przynajmniej nas od razu nie zamordują. – szepnął.
-Nie mogą.
-Cii...- spojrzałam na Scarlett, która nas uciszyła – Uszy. – zapomniałam po tym, ze Fae z tą mają o wiele lepszy słuch niż normalne.
Kiwnęłam głową.
W tedy wyłapałam wzrokiem Avery. Jej oczy były duże i mówiły: w co my sie wpakowaliśmy!
Wzruszyłam ramionami.
Westchnęła.
Wpłynęliśmy na rzekę i po bokach zaczęły pojawiać się domy. Wszystkie były brązowe jakby z drzew, ale wiedziałam, że to była tylko zmyłka. Wszystko było w leśnych barwach. Z daleka nawet dobry kamuflaż. Fae pracujący nad oprawami nad rzeka popatrzyli się na nas z zaciekawieniem. Były tam małe pomosty z malutkimi łodziami, których używali Fae tego dworu do poruszania się. Dachy domów pokrywały liście palm. Wszędzie były kwiaty, uprawy i drzewa. Zwierzęta chodziły swobodnie jakby one też tu żyły. Wszyscy żyli zgodnie z naturą.

CZYTASZ
Vidi
FantasyPrzyszła królowa Luxarii nie spodziewała się, że sprawy przybiorą taki obrót. Kto by pomyślał, że znajdzie się w samym sercu konfliktu. Dodatkowo dziwne wizję się nasilają i czuje, że stary wróg, który powinien od lat nieżyć powraca z zdwojoną siłą...