Przez cały dzień chodziłam wkurzona, wszystko mnie irytowało. W szkole była tragedia bo pan od Biologi kazał nam pisać wypracowanie na temat płodu świni który przyniósł i położył przed nami. Jednym słowem prawie się tam porzygałam, a przez całą godzinę lekcyjna moje ciało przechodziły dreszcze obrzydzenia i gęsią skórka.
Miałam ochotę wyjść z tej szkoły, wrócić do domu i zaszyć się gdzieś w kącie z książką. Do nikogo się nie odzywać, mieć każdego w dupie. Tutaj w szkole nie dało rady tego zrobić. W bibliotece mimo że trzeba być cicho nikt się do tego nie stosuje, na korytarzu gdzie nie pójdę ktoś mnie zaczepi z pytaniem "Chcesz dołączyć do naszego kółka?" Potem mówiąc szczegóły.
Jedyne miejsce gdzie było w miarę cicho był mały szkolny park z fontanną, bywało tam mało osób, ponieważ według nich nie było tutaj nic ciekawego.
W mojej opinii było to najlepsze miejsce w tej szkole.Przeszłam obok fontanny, i usiadłam na brukowym murku. Wyciągnęłam jabłko wcześniej zakupione w sklepiku szkolnym i wgryzłam się w nie.
- Co tam słychać?!- Usłyszałam głos dobiegający mi zza pleców. I
Obróciłam się gwałtownie. Wołał do mnie nie kto inny jak Chester. Podbiegł i usiadł obok mnie.
- Hej! W sumie dobrze, nic ciekawego, tylko szanowna pani Tracy, moja głupia sąsiadka, wrzuciła mnie do wody, jak pojechałyśmy razem na rowerach nad jezioro. - Prychnęłam.
- Głupia stara baba. - Uśmiechnął się.
- Nie ona nie jest stara, jest w naszym wieku. - Sprostowałam i zaczęliśmy się oboje śmiać.
- No to głupia baba!
Jego oczy były takie piękne. Lśniły się. Widać w nich było ciepło i dobro. Widziałam jak się w nich odbijam.
- O co biega, czemu się tak na mnie gapisz? - Uniósł kąciki ust i zmarszczył brwi.
- Biegać to może pies, a nie zdanie? - Zadałam pytanie samej sobie.
- Wiesz, ja też potrafię biegać.
- O ja też! - Sarkastycznie udawałam zdziwioną.
- To co ścigamy się? - Zamrugał jednym okiem do mnie.
Stanęłam wyprostowałam się i przygotowałam się do startu.
- Oczywiście. - Odparłam.
— Do tamtego drzewa — wskazał palcem na drzewo znajdujące się na granicy terenu szkoły.
Kiwnęłam głową.
Pobiegliśmy, oczywiście już na samym początku okazałam się wolniejsza od chłopaka ale nie zdziwiło mnie to.
Zboczyliśmy z betonu i zaczęliśmy biec po trawie między drzewami. Chester znajdował się już kilka metrów przede mną. A ciągle wydawało by się jakby był jeszcze dalej i dalej.
— Co nie dajesz rady ?— zapytał się śmiejąc, słysząc moje dyszenie.
— Chyba ty! — Pokazałam do niego język mimo że i tak był przede mną w dodatku odwrócony plecami.
— Gdzie, chyba w twoim erotycznych snach! — Zamurowało mnie.
— Co ty pierd.. — Buch. Potknęłam się zahaczając o wystający korzeń. Upadła gwałtownie na ziemię. — Auaaa Kurwa! - Krzyknęłam, próbując powstrzymać się od płaczu co mi się nie udało bo pięć sekund później łzy kapały mi na koszulkę.
- Valeria! Nic ci się nie stało? - Odwrócił się i szybko przybiegł. Kucnął przy mnie.
— Wiesz, chyba nie. No oczywiście że tak! - Zirytowałam się.
CZYTASZ
Plane To Heart
Teen Fiction„Dwójka kolesi, Jedna dziewczyna. Którego wybierze" 17 Letnia Valeria Marley Dowiaduje się, że się przeprowadza z Londynu Do Asheville w Karolinie północnej. Co oznacza, że musi porzucić dotychczasowe życie. W nowej szkole zmuszona jest zasiąść w ła...