Rozdział 5

159 5 0
                                    


Tej nocy Paul był zdenerwowany z kilku powodów ,z których głównym było przyjęcie ,które odbyło się w korytarzach jego rezydencji z okazji zaręczyn i zjednoczenia rodu Atrydów z Asterionem .

Przyjęcie ,które od tej nocy zacznie odliczać czas do dnia jego ślubu .Dzień ,w którym zjednoczy się z Anastazją i będzie jeszcze bardziej przygotowywał się do objęcia księstwa .

Chociaż młody człowiek wiedział ,ze prędzej czy później zajmie miejsce ojca ,to fakt poślubienia Anastazji wzbudził w nim niepewność .

Wiedział ,ze panna młoda mieści się w ustalonych standardach i wiedział ,jak doskonała Anastazja byłaby czyjąś  żoną ,idealną towarzyszką ,ale niepewność pochodziła od niego .

Czy byłby w stanie być idealnym mężem ?

Paul słyszał o obowiązkach małżeńskich ,zarówno swoich ,jak i jej ,ale najmniej chciał skazać Anastazje na bycie tylko matką jego dziecka ,aby zapewnić kontynuację domu ,jakby wszystko było układem .

Nadal był ,ale chciał więcej .Paul chciał poznać pannę młodą ,co lubi ,a czego nie ,co lubi czytać ,ulubione zajęcia ,wspomnienia z dzieciństwa ,wszystko ,co mogłoby ich połączyć poza małżeństwem i obowiązkami .

Tak więc ,mimo całego zamieszania w domu Atrydów związanego z przyjmowaniem gości ,młody człowiek wymknął się ,aż znalazł się przed jej komnatami .

I w nagłym przypływie odwagi zapukał dwa razy .

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

-Wejdź -zatwierdziła Anastazja ,szukając swojej bransoletki ,która w jakiś sposób zniknęła .

Nie zwracając uwagi na to ,kto to był i mając nadzieje ,ze to jedna z pokojówek ją coś ostrzegła ,Anastazja nie podniosła głowy ,gdy zajrzała pod lóżko ,dopóki nie zauważyła cichego ,ale jednocześnie niespokojnego otoczenia.

A kiedy podniosła wzrok ,zobaczyła Paula Atreidesa .

-Mój panie -wstała natychmiast i skłoniła się ,zanim jeszcze bardziej zacisnęła jedwabną szatę na ciele -Co za niespodzianka!

-Przepraszam ,chciałem tylko zobaczyć ,jak sobie radzisz.

-Dziś wieczorem ?

-Na imprezę.

-Oh ,pewnie .

Drużyna ,która miała zebrać się od księżniczki Irulan z Imperium w imieniu jej ojca ,po członków rodziny królewskiej ,w tym jej brata ,który miał przybyć lada dzień .

-W porządku ,właściwie się przygotowuję ,ale nie mogę znaleźć mojej bransoletki ,chciałam ją mieć ze sobą dziś wieczorem .

-Czy mogę ci pomóc ?-zaproponował ,nie zdając sobie sprawy z tego ,co powiedział ,bo to miała być myśl .

-Oczywiście .

Przez kilka chwil oboje po prostu się wpatrywali .Paul zaczynał się denerwować ,bo jego brzuch kręcił się w kółko ,a ręce zaczynały się pocić .Z drugiej strony Anastazja starała się nie okazywać ,ze jej serce bije za szybko .

-Cóż -przerwała ciszę ,odwracając wzrok od podłogi -Spotkamy się wkrótce ?Myślę ,ze oboje musimy skończyć przygotowania .

-Wszystko dobrze .

Szybko przedmiot znalazł Paul ,który ,umieszczając go na nadgarstku Anastazji ,poczuł ciepło na serce ,jako poczucie znajomości tej sceny .

Dotyk Anastazji sprawił ,ze zakwestionował swoje sny ,czy już się spotkali lub doświadczyli tego w jakimś momencie ,którego nie mógł sobie przypomnieć .

Chciał zapytać ,ale zamiast tego powstrzymał się ,zostawiając pytania na inną okazję .

Na razie wolał cieszyć się tym ,co mu dawała .

-Widzimy się za kilka godzin?-zapytała trochę nerwowo Anastazja .

-Za kilka godzin -zapewnił ją Paul .

Paul wychodząc z pokoju Anastazji miała nadzieję ,ze ten czas szybko minie .

Dawno, dawno temu Paul AtrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz