Rozdział 8

142 5 0
                                    


Hałas zderzających się mieczy był tym ,co można było usłyszeć w otoczeniu .I w przeciwieństwie do tego było zwykle w tym pokoju ,Anastazja ciężko trenowała .

Strużka potu spłynęła po jej skroni ,a spojrzenie dziewczyny skierowane na Duncana powiedziało jej ,ze nie żartuje i cóż ,on też nie .

Wykorzystując wiedzę zdobytą podczas edukacji i to ,co przekazał jej brat ,Anastazja walczyła niestrudzenie ,dopóki miecz w jego dłoni nie znalazł się w jej dłoni ,a ostrza wycelowały w ważne punkty strażnika .

Wygrała .

-Jesteś dobra .Doskonały wojownik .

-Nauczono mnie ,aby się bronić ,a nie polegać na innych ,aby całkowicie mnie uratowali .

-A to ,czego cię nauczono ,jest absurdalnie prawdziwe .Głównie w środowisku ,w którym mieszkasz ty i Paul ,to imperium jest czymś zdradzieckim ze wszystkich stron .

-Wyobrażam sobie -uśmiechnęła się zamknięta i usłyszała ,jak drzwi się otwierają ,widząc ,ze to Paul ubrany na zajęcia ,tak jak ona -Cześć .

-Hej ,trenujesz?

-Tak ,chyba skończyłam -Anastazja spojrzała na Duncana ,który wbrew temu ,co myślała dziewczyna ,zaprzeczył .

-Dlaczego nie trenujecie razem ? Zaatakujcie mnie .

-Ale jest nas dwóch ,a ty jesteś jeden -zauważyli .

-W bitwie mogą potrzebować uzupełniać się nawzajem ,być siłą nawzajem i myślę ,ze w tym celu powinni razem trenować .

Anastazja spojrzała na Paula i dopiero po spojrzeniu na niego zrozumiała ,co musi zrobić .

Szybko aktywując tarczę i rzucając mieczem w powietrze ,wiedząc ,ze Duncan go złapie ,Anastazja kopnęła pierś wojownika do tego stopnia ,ze zatoczył się ze strachu ,a także z powodu braku powietrza ,ponieważ trafiła go w płuco .

Ten akt sprawił ,ze Paul przygotował się do ataku ,nie dając Duncanowi czasu na dostrzeżenia lub odzyskanie sił .

I to spowodowało upadek mężczyzny .

-Cholera ,ty nie żartujesz -zażartował ,wstając i aktywując osłony -Dobrze wiedzieć ,ze nie muszę się wylutowywać .

Duncan szybko doszedł do siebie ,atakując dwójkę ,która zaczęła się bronić jak tylko mogła .

W równowadze ta dwójka się uzupełniała .Co Anastazja zaczęła ,Paul skończył i vice versa jako uzupełnienie .

Dopóki Duncan nie znalazł się w pułapce ,z mieczem Anastazja na karku ,tak jak miecz Paula był przy jego gardle .

Idealna synchronizacja .

-Słuchajcie ,naprawdę zabijecie każdego -zażartował Duncan -Naprawdę będziecie umieli dowodzić .

Anastazja uśmiechnęła się lekko i zostawiła miecz na stole w kącie .Gdy zdejmowała strój ochronny ,słyszała ,jak Paul i Duncan coś mamroczą dopóki Paul nie zatrzymał się obok niej .

-Chcesz iść ,,,no ,,, na spacer ?

-Jasne ,spotkamy się za godzinę ?Przed moim pokojem ?

-Tak .W godzinę .

Oboje uśmiechali się podekscytowani nową czynnością ,którą mieli wykonać ,a będąc po drugiej stronie Duncan wiedział jak uśmiechać się z dumą tylko wtedy ,gdy zobaczył ,ze razem będą silniejsi ,niż myśleli .

Dawno, dawno temu Paul AtrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz