Rozdział 12

173 9 1
                                    


Kiedy wstał dzień ,Anastazja patrzyła ,ja Paul śpi spokojnie i zaczyna lekko nucić ,   gładzi jego policzek .

Nie znała wcześniej wielu młodych mężczyzn ani doświadczenia ,ale wierzyła ,ze młody Atryda ,teraz jej mąż ,był najprzystojniejszy w całym Imprerium .

Stopniowo oczy chłopaka otworzyły się ,aż dostrzegły brązowe oczy dziewczyny i jej sylwetkę ozdobioną porannym światłem ,które wtargnęło do pokoju ,przemieniając ją w opinii chłopca anioła .

-Hej .

-Hej .

-Czy wszystko w porządku ?

-Tak a ty?

-Cóż -Paul spojrzał na dziewczynę i poczuł ,jak serce mu przyspiesza -Chyba nigdy w życiu nie spałem tak dobrze ,a już zwłaszcza bez snów .

-Mówię to samo -odpowiedziała .

Przez minuty ,a nawet godziny ,oboje wpatrywali się w siebie ,jakby czuli ,jak każde włókno łączy się z drugim .

-Gdybym ci powiedział ,ze chcę tu spędzić dzień ,co być powiedziała?

-Ze też chcę tego samego -odpowiedziała dziewczyna -I ze nawet chcę znowu iść spać.

-Chodź tu .

Kiedy przywołał dziewczynę bliżej swojej klatki piersiowej ,Paul poczuł ,jak serce przyspiesza mu na wspomnienie poprzedniego wieczoru .Był z Anastazją tak blisko ,jak nigdy z kimkolwiek .Skóra na skórze ,jej westchnienia i dźwięki ,które wydali oboje ,sprawiły ,ze młody Atryda poczuł ,ze jego marzenia w mgnieniu oka spełniły się w chwili obecnej .

Z tylu snów ,które miał ,rzeczywistość była lepsza .Zwłaszcza ,ze teraz ma nawet jego nazwisko .

Anastazja Atryda .

I obserwując śpiącą dziewczynę w swoich ramionach ,Paul ponownie zasnął ze swoim najlepszym snem u boku .

                                                           Koniec .

Dawno, dawno temu Paul AtrydaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz