Rozdział 4

138 8 42
                                    

TW: atak paniki.

#TouchéeSNM na twitterze.

Miłego czytania.
Kocham, Eayazja.

•••

— Mogę wiedzieć co ty do cholery robisz o… drugiej trzydzieści? Jest środek nocy!

Zatrzymałam się w pół ruchu i obróciłam głowę, ku drzwiom, w których to stanął mój ojciec. Zmarszczyłam brwi, odłożyłam floret na łóżko i wyjęłam spod poduszki telefon, który podświetliłam. 

Zamrugałam z niedowierzania. Nie sądziłam, że jest już tak późno.

— Ćwiczę — powiedziałam głupio, po tym jak z powrotem obróciłam się w stronę taty. A później jeszcze głupiej zapytałam: — Obudziłam cię?

— Nie, no co ty. Chciałem pójść po wodę, ale pomyliłem twój pokój z kuchnią — sarknął.

Podczas, gdy ja stałam w milczeniu, on przejechał dłonią po swoich, rzadkich już, włosach. Robił to zawsze, gdy był zdenerwowany lub nie wiedział co ma zrobić czy powiedzieć.

— A dlaczego ty nie śpisz?

— Po prostu nie mogłam zasnąć. Posiedzę jeszcze chwilę i też się już kładę — wypowiedziałam bez żadnego drgnięcia w głosie, z czego byłam niesamowicie dumna, skoro wszystkie moje myśli wręcz krzyczały „KŁAMSTWO”.

Tata jedynie pokiwał głową ze zrozumieniem. Doskonale wiedział o moich problemach ze snem, które nasiliły się jeszcze bardziej po śmierci Vanessy. Zagrałam tą kartą, bo wiedziałam, że dzięki temu nie będzie drążył, ale wywoływało to też u mnie wyrzuty sumienia.

— W takim razie wracam spać. Nie siedź za długo. I na miłość boską, nie hałasuj tak.

Posłał mi ostatnie spojrzenie, które zinterpretowałam jako „kocham cię, ale obudź mnie jeszcze raz, to skończysz zakopana w ogródku”, i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Sięgnęłam po floret, wciąż leżący na łóżku i ustawiłam się, pilnując by odpowiednio ułożyć nogi. Wykonałam pierwsze pchnięcie. Później kolejne. I kolejne. Mimo zapewnień w stronę taty, nie poszłam wkrótce spać. 

Tej nocy w ogóle tego nie zrobiłam. 

Musiałam odreagować. Moją obsesję na punkcie wygrywania  spraw. To, że zawsze najpierw myślę, potem robię. To, że nie potrafię odpuścić, nawet jeśli wiem, że to głupie. 

A szermierka zawsze pomagała mi oczyścić głowę. Szczególnie, że wciąż nie wybaczyłam sobie ostatniej przegranej. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Czy coś.

Westchnęłam i wyłączyłam budzik, którego już sam dźwięk mnie irytował. Wynikało to pewnie z tego, że ta melodia niemal codziennie wyrywała mnie ze snu. Zdjęłam gumkę z włosów i jeszcze raz je upięłam, tym razem na czubku głowy, tak by nie zamoczyć ich w trakcie brania prysznica. Gdybym je umyła, wysuszenie ich zajęłoby mi tyle, że spóźniłabym się. Na drugą lekcję.

Już odświeżona i ubrana stanęłam przed lustrem, by zakryć ogromne sińce pod oczami. Jeśli tak dalej pójdzie, zużyję ten nowy korektor w dwa tygodnie. Nałożyłam fioletowy błyszczyk i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Co prawda wcześniej związany kok był zrobiony byle jak, więc się rozwalał, a mi nie chciało się czesać, jednak naprawdę wyglądałam dobrze.

Zeszłam na dół, starannie omijając jeden skrzypiący stopień, tak by nie nahałasować. We wtorki rodzice zwykle zaczynali pracę później, a więc gdy ja wychodziłam do szkoły, oni jeszcze spali. Dlatego też, kiedy weszłam do kuchni i dostrzegłam dwie siedzące przy stole sylwetki, nieomal zeszłam na zawał. 

Touchée. Smak naszych marzeń [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz