Rozdział 13

97 10 0
                                    

#TouchéeSNM na twitterze

Miłego czytania.
Kocham, Eayazja.

•••

Jęknęłam cierpiętniczo i posłałam chłopakowi moje najlepsze spojrzenie pod tytułem ,,nienawidzę cię”.

— Jeśli chciałeś mnie utopić, nie mogłeś tego zrobić w wannie, zamiast mnie tu wlec?

Prychnął i spojrzał na mnie, jak na idiotkę. Co było zabawne, bo to on z nas dwojga prędzej zasługiwał na to miano.

— Tutaj mogę powiedzieć, że to nieszczęśliwy wypadek, w wannie niekoniecznie.

— W niej też. Tak samo jak nieszczęśliwym wypadkiem byłoby, gdybym cię teraz udusiła.

— Jeśli koniecznie musisz mnie zamordować, to zrób to w jeziorze, mniej tłumaczenia się.

Próbowałam znaleźć w głowie jakąś odpowiednią ripostę, ale byłam na to zbyt zmęczona i zdenerwowana. Leith zaś wykorzystał chwilę ciszy, podszedł bliżej brzegu i zdjął z siebie bluzę. Nie rozumiałam co robi, dopóki nie dołączyła do tego również koszulka. Wytrzeszczyłam na niego oczy, a gdy zdałam sobie z tego sprawę, szybko się zreflektowałam i odwróciłam plecami. 

— Co ty robisz?!

Nie widziałam jego reakcji, ale doskonale usłyszałam, jak parsknął śmiechem. Jego rozbawienie było wręcz namacalne.

— Rozbieram się przed wejściem do wody, nie widać?

— Po co?

— Naprawdę muszę ci tłumaczyć, dlaczego nie powinno się nosić mokrych ubrań?

Przewróciłam oczami i zebrałam wszystkie moje siły, żeby nie wybuchnąć kolejny raz tego dnia.

— A ty, po co się odwracasz?

— Bo nie mam ochoty na striptiz, nawet jeśli darmowy? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

— Jakoś ci to nie przeszkadzało, kiedy oglądałaś mój zwycięski taniec po meczu.

Fakt. Cholera.

— Ale jesteś w bokserkach, prawda?

— Oczywiście, że tak. — Mogłam się założyć, że mówiąc to, trzymał się teatralnie za serce. — Jestem przykładnym obywatelem i nie sieję zgorszenia w miejscu publicznym.

— Jeśli kłamiesz, jutro faktycznie znajdą tutaj topielca — mruknęłam i odwróciłam się z powrotem w jego stronę, początkowo z dłonią zasłaniającą oczy.

Policzyłam w myślach do trzech i je odsłoniłam. Nie kłamał. Zlustrowałam go wzrokiem i zanim powróciłam nim do jego twarzy, dłużej zatrzymałam się na klatce piersiowej. Miałam nadzieję, że częściowa ciemność była moim sprzymierzeńcem i dzięki niej, tego nie zauważył.

Choć zadowolony uśmiech, który przybrał, mógł świadczyć o czymś innym.

Westchnęłam i obserwowałam, jak powoli zanurza się w wodzie. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. Przecież musiała być lodowata. Zadowolony spojrzał na mnie i zachęcająco machnął ręką. Pokręciłam gwałtownie głową.

— Chodź, obiecuję, że będę trzymać ręce przy sobie.

— A jeśli zacznę się topić?

— Wciąż będę je trzymał przy sobie — wyszczerzył się, a ja miałam ochotę przewrócić oczami. 

— Pocieszające — mruknęłam.

Zaczęłam kalkulować w głowie ten pomysł i stwierdziłam, że jedyne co, to mogę się przeziębić, a moje włosy napuszą się, jeśli ich nie wysuszę. Nic czego bym nie przeżyła. Z tą myślą, ściągnęłam z siebie górę, a Leith, który najwyraźniej się tego nie spodziewał, zaskoczony uniósł brwi.

Touchée. Smak naszych marzeń [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz