8. Ciastko i herbata

80 5 3
                                    

Podjechał po nas duży, czarny i lśniący samochód.

Zayden otworzył mi drzwi i chciałam podziękować, naprawdę chciałam. Jednak w tamtym momencie moje ruchy były automatyczne. Patrzyłam ale nie widziałam, słyszałam ale nie słuchałam.

Byłam otumaniona głosami w mojej głowie. Myślami które wręcz krzyczały i nie pozwalały zwrócić uwagi na inne odgłosy. Przez pewien czas po prostu...trwałam.

Trwałam w tej zadręczonej głowie.

Wszystko w niej było takie chaotyczne i głośne.

Chciałam stąd wyjść, uciec.

Zaczerpnąć powietrza, wyciszyć się.

Nie potrafiłam jednak znaleźć wyjścia.

Podświadomie wiedziałam, że jesteśmy w samochodzie, że Zayden na mnie patrzy i nie odrywa ode mnie wzroku nawet na sekundę. Że usiadł tuż obok mnie, by bardziej mieć mnie w zasięgu wzroku, a może nawet też i ręki. Że patrząc zamglonym wzrokiem, oparłam głowę o szybę zatracając się w myślach.

W myślach o moim ojcu.

Nie rozumiem. Zawsze był porządnym facetem. Co najważniejsze dobrym ojcem i mężem. Więc jak to się stało, że jest komuś winien przysługę, którą musze spłacić ja? O co tu w tym wszystkim chodzi?

Jestem niemal pewna, że to jakaś pomyłka.

Że ktoś się pomylił, a ja zaraz wrócę z Zaydenem do jego biura i tam wszystko omówimy. Że wszystko będzie dobrze.

I nagle czuję dotyk na swojej dłoni.

To Zayden'a ręka, a raczej opuszki palców które delikatnie dotykają moją dłoń. Patrzy na mnie tymi nic nie zdradzającymi emocji oczami, a ja nie wiem o co mu chodzi.

— O czym myślisz?

Jak bardzo popaprane jest moje życie.

— Nie ważne — westchnęłam, nie wiedząc nawet jak to opisać.

— Martwisz się, że coś pójdzie nie tak? — Dopytywał.

— Ugh, nie wiem. To jest takie popaprane, wiesz? Nic z tego nie ma sensu.

— Co masz na myśli? — Zmarszczył brwi.

— Ta przysługa. To nie pasuje do mojego taty, on nigdy u nikogo się nie zadłużał. Był porządnym mężczyzną i to... Tak bardzo mi w tym coś nie pasuje — wyznałam sfrustrowana, wyrzucając jedną dłoń w powietrze.

— Jesteśmy na miejscu — rzekł kierowca lodowatym głosem.

Szybko się wyprostowałam i wyjrzałam przez szybę.

Duży dom, któremu nie brakowało w wyglądzie dużej ilości wydanych pieniędzy, stał w świetle słońca i ani trochę nie zachęcał wyglądem do wejścia.

Drzwi po mojej stronie się otworzyły.

To znowu Zayden.

Wyciągał właśnie dłoń w moją stronę, oferując pomoc przy wyjściu. Złapałam ją delikatnie, bo wiedziałam jak mi ona drży i nie chciałam by to poczuł. Ale on mocniej objął swoją dłonią tę moją, przez co drżenie nie było już możliwe do ukrycia. Jego dłoń była taka ciepła...

Widziałam jak na mnie patrzy, jak przygniata mnie intensywnością chcąc sprawić abym i ja na niego spojrzała, tyle że ja z całych sił starałam się unikać jego spojrzenia. Czy ja pobladłam na twarzy z tego całego stresu?

— Alija — szepną, wymawiając moje imię, a ja ze zdziwieniem zmarszczyłam brwi, dziwiąc się, jak bardzo podoba mi się brzmienie mojego imienia w jego ustach. — To z pewnością nie będzie miłe spotkanie, i zależy mi na tym, byś zdawała sobie z tego sprawę.

Risk for me, my dearOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz