12. Jeden moment

36 2 0
                                    

Pov: Zayden

Godzinę temu wróciliśmy z Ali do domu.

Minęła godzina, odkąd delikatnie drżąca dłoń Ali zetknęła się z moją rozgrzaną skórą, i starła z niej łzy. Minęła godzina, odkąd Ali zaszyła się w swoim pokoju. I minęła godzina, podczas której myślę tylko o niej.

Od momentu naszego pierwszego spotkania, w którym miałem cholernie zły dzień po nieudanej rozmowie z klientem. To wtedy zamaszyście otworzyłem drzwi od baru, z którego ona chciała wyjść, a ja zrobiłem jej krzywdę. Od momentu gdy spojrzałem na jej zmarnowaną twarz, magnetyzujące oczy i poczułem jej słodki zapach .

Od momentu gdy nasze oczy się skrzyżowały, pierwsze słowa opuściły nasze usta, oddechy się spotkały, a nasz dotyk się ze sobą zderzył.

Od momentu gdy jej głos brzmiał jak kojąca melodia, przy której można było się wyciszyć i uspokoić. Od momentu, gdy zobaczyłem, że w tych oczach kryje się wielki ból, żal, smutek oraz brak radości z życia. Odkąd zobaczyłem ją po raz kolejny i wyglądała jakby uciekała przed złem, które usilnie próbuje złapać ją w swoje sidła. Od momentu gdy dostała ataku paniki przez numer który do niej dzwonił. Odkąd zaoferowałem swoją pomoc, której tak potrzebowała, a nie potrafiła poprosić.

Odkąd zdecydowała się mi zaufać.

Aż do tego momentu, w którym chcę w końcu zobaczyć na jej ustach szczery uśmiech. Aż do tego momentu gdy chcę by ten ogromny ból i smutek zniknęły z jej oczu. Aż do momentu, w którym chcę ją poznać od każdej strony.

Chcę ją poznawać tak długo jak to możliwe.

— Niezły z niego chuj, tyle ci powiem.

Usłyszałem dyskusję z korytarza, przez co ruszyłem w tamtą stronę.

Chłopaki właśnie odwieszali swoje kurtki na wieszak, ale co mnie zdziwiło, wyglądali nienagannie.

— Co z wami? — Uniosłem brew, przyglądając im się zaskoczony.

Obaj na mnie spojrzeli, uśmiechając się przebiegle.

— A co? Pewnie zastanawiasz się czemu nie mamy ubrudzonych rączek? — Zapytał prowokacyjnie Ian, zbliżając się do kuchni.

— Więc? — Wyczekiwałem wyjaśnień.

Bo co jak co ale że Ian nie miał krwi na rękach? To się nie klei.

— Luz, stary — odpowiedział Nolan, przewracając oczami. — ogarnęliśmy się u dziadków Iana. Na wszelki wypadek, żeby Alija się nas nie przestraszyła po powrocie.

— Tak wiem, wiem jestem wspaniałomyślny. — Ian zaczął się kłonić, jakby właśnie uratował komuś życie i oczekiwał czegoś w zamian. — Możesz już zacząć mi dziękować. — Potwierdził moje domysły, wyczekującym głosem.

Pokręciłem z dezaprobatą głową wymijając go i wchodząc na górę.

— Ej! Powinieneś być ze mnie dumny! — Krzykną za mną Ian.

— Następnym razem postaraj się bardziej i przynieś jakieś ciasto — sarknąłem, doskonale wiedząc co zrobił.

— Nie było cię przy nas! — Krzykną na moment milknąc. — Czekaj, czy ty do niego napisałeś i powiedziałeś że zjadłem jego ulubione ciasto które moja babcia specjalnie dla niego zrobiła? Zdrajca!

Gdy wchodziłem na górę, usłyszałem szarpaninę będąc lekko zadowolony, że poprawili mi na chwilę humor.

Ten humor jednak nie trwał za długo, gdy zerknąłem na drzwi Ali.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 26 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Risk for me, my dearOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz