My new style

384 22 0
                                    

Byliśmy właśnie w salonie samochodowym.
Wybierałam mój nowy samochód, który miał mówić "O nie Valeria Krook tu jest".
Wybrałam czerwone Lamborghini.
Podeszliśmy jeszcze do sklepu z ubraniami.
Wybrałam parę obcisłych ciemno czerwonych  sukienek i parę czarnych.
Kasjerka w sklepie nawet wiedziała kim jestem i się bała.
Poczułam się w dziwny sposób doceniona.
Uniosłam brew i spojrzałam na Toma.
On uśmiechnął się do mnie.

Wróciliśmy do domu osobnymi autami.
Ja swoim i Tom swoim.
Między nami nie było już litrów trucizny.
Coraz lepiej się dogadywaliśmy.
- Kim dla siebie jesteśmy? - zapytał.
- Sama nie wiem Tom, raz się lubimy a raz nie, a czasem chcemy się pozabijać - odpowiedziałam mu.
- Masz rację, ale w tamtym pocałunku wczoraj coś było - ciągnął temat.
- Nie myśl o tym nie uważasz, że za krótko się znamy aby tak sądzić?
Wzruszył ramionami i poszedł do łazienki.
Ja poszłam w kierunku kuchni, żeby przygotować sobie coś do zjedzenia.
Zaczęłam sobie cicho śpiewać pod nosem.

Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole.
Tom usiadł na przeciwko mnie i zabrał talerz.
- Ej no, co ty robisz!? - krzyknęłam próbując odzyskać posiłek.
- Nie zjesz tego dopóki nie przyznasz się do tego, że wiesz czego chcesz i nie chcesz powiedzieć - powiedział robiąc poważną minę.
- Jedyne czego teraz chce to zjeść!
- Mów! - krzyknął bardzo głośno.
- Dobra! Uwielbiam cię, ale czasem tak mnie wkurwiasz, że wyskoczyłam bym przez okno! Zadowolony!?
- Pierdol się jesteś taka jak inne.
Wzięłam talerz i rzuciłam o podłogę.
- Ach tak!?
Podeszłam tak blisko, że dzieliły nas milimetry.
- To kurwa pokaż co potrafisz! - krzyknęłam.
- Chyba nie chcesz żebym się z tobą bił? - mówił śmiejąc się.
- Tak, właśnie tego chce! Skoro jestem taka jak "inne"!
- Nie uderzę cię zwariowałaś!?
- Tak myślałam! - odwróciłam się i wróciłam do siebie.
- Jebana ciota! - mówiłam idąc.

Nie musiałam długo czekać aż ten palant wejdzie do mojego pokoju.
- Już ci przeszło!? - krzyknęłam z biurka.
- Słuchaj suko!
- Nie jestem suką! - darłam się wstając.
- A już na pewno nie twoją dupku! - cały czas go atakowałam.
- Jesteś do bani jeśli myślałeś, że ci ulegnę i będę czyścić ci buty językiem!

Na te słowa znów przerzucił mnie przez ramię i wpakował do samochodu.
- Gdzie mnie wy wozisz!?
- Zamknij pysk szmato.

Tom zamknął drzwi i nie mogłam wyjść z samochodu.
- Nienawidzę cię, prędzej strzelę sobie w łeb zanim znowu cię pocałuje! - próbowałam z nim walczyć, ale on mnie ignorował.
- Czyli już za niedługo - powiedział śmiejąc się.
Parsknęłam śmiechem.

Za jechaliśmy na jakieś pustkowie, tylko opuszczone bloki.
Tom dał mi pistolet.
- Masz, jak zabijesz pięciu ludzi z tamtąd
dam ci w reszcie święty spokój, jeśli ci się nie uda to mnie pocałujesz, umowa? - proponował.
- Umowa stoi! - krzyknęłam i wysiadłam z samochodu gdy on otworzył drzwi.

Nie musiał długo czekać, po paru minutach usłyszał trzy strzały.
Takie łatwe zadanie?
Wróciłam po paru minutach i powiedziałam, że gotowe.
- Jakaś szybka jesteś - powiedział.
- Jak takie łatwe zadania dajesz - odpowiedziałam.
Umowa to umowa Tom zostawił mnie już w świętym spokoju.

Jak ja się myliłam.
Tom i do trzymanie słowa?
Nigdy!
Wparował do mojego pokoju gdy ja już spałam.
Czego on chciał?
Obudziłam się, ale udawałam, że śpię.
Chciałam zobaczyć co zrobi.
A ten debil potrzedł do mnie i mnie pocałował.
Na jego szczęście w czoło.

- Co ty robisz? - powiedziałam szeptem.
- Co ty kurwa nie śpisz!?
- Nie dupku, spierdalaj - mówiłam cały czas szeptem.

Widać było, że się zawstydził i szybko uciekł do siebie.
O co mu chodzi?
Raz mnie nie nawidzi a potem mnie całuje po kryjomu.

Rano Bill zawołał nas na śniadanie.
Usiadłam na przeciwko Toma i obok Billa.
- Sniłaś mi się dzisiaj wiesz? - powiedział.
- Tak, kurwa wiem bo ja jestem wróżka i wiem co ci sie śni.
- Już się tak nie denerwuj - śmiał się.
- A co tam robiłam? - zapytałam spokojnie.
- *Uprawialiśmy seks* Nic, właściwie to był koszmar - uśmiechną się.
Zrobiłam mu minę i zaczęłam jeść.
- Wiecie, że dzisiaj mija miesiąc odkąd mieszka tu Valeria? - powiedział Bill przełamując ciszę.
- Miesiąc koszmaru z Tomem - odpowiedziałam.
Uniósł brew i mnie zignorował.
Kopnęłam go nogą pod stołem.
Wzdrygnął się i jadł dalej.

Po zjedzeniu wróciłam na górę.
Zajrzałam do pokoju Toma biorąc jakaś jego koszulkę.
Jednak zostałam przyłapana.
- Co ty robisz? - zapytał widząc mnie grzebiącą w jego szafie.
- No bo twoje koszulki są takie wygodne i pachną tobą, kocham je - tłumaczyłam się.
- Pachną mną?
- No tak!
- Czyli lubisz mój zapach? - uśmiechnął się.
- Co, nie!
- Dobra, dobra, możesz wziąść kilka i uciekaj do siebie - powiedział spokojnie.

Ja za podziękowanie pocałowałam go w policzek wychodząc.
Widziałam jak się za mną oglądał.

How I Created A Mafia GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz