I love you Valeria

385 20 5
                                    

Poszłam się umyć.
Umyłam się moim ulubionym żelem do kąpieli o zamachu mango.

Po kąpieli usiadłam na łóżku robiąc kucyk do snu.
Do spania założyłam koszulkę Toma.

Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
Jeśli to był Tom, to chyba nabrał dobrych manier.
Zawsze wchodził kiedy chciał.
- Proszę! - krzyknęłam układając włosy.
- To ja, przyniosłem ci jeszcze jedną rzecz która mną pachnie - uśmiechną się i usiadł obok mnie.
- To chustka na głowę, teraz jest twoja - powiedział.
- Dziękuję? Bill mówił, że nikomu nie dajesz chust - odpowiedziałam.
- Akurat daje je tylko wyjątkowym osobom - zaśmiał się.
- Jestem wyjątkowa?
- Tak - powiedział po czym złączył nasze usta w pocałunku.
Bardzo długim i zmysłowym pocałunku.
Później usiadłam mu na kolana i dalej się całowaliśmy.
- Co jest z nami nie tak? Mówiłaś, że prędzej strzelisz sobie w łeb niż mnie pocałujesz - mówił uśmiechając się.
- Zamknij się - powiedziałam spokojnie po czym znowu wróciłam do całowania.

Rano obudziłam się z nim w jednym łóżku.
Ale wiedziałam, że do niczego nie doszło.
Aż tak głupia nie jestem.

- Valeria? - powiedział zaspany Tom.
- Nie, Tiffani!
- Co!?
- Spokojnie żartowałam to ja - zaśmiałam się.
- Kocham cię - powiedział i poszedł dalej spać.
- Co? Tom co powiedziałeś? - próbowałam go obudzić, ale nie dałam rady.

Po dwunastej Tom w reszcie wstał z łóżka.
Przyszedł się najpierw ze mną przywitać.
I to buziakiem?
- Co ci? Nie jestem twoją dziewczyną dlaczego się tak ze mną witasz? - powiedziałam.
- A co nie podoba ci się to?
- Tego nie powiedziałam - wróciłam do przeglądania telefonu.
W tedy ktoś z hukiem wszedł do domu.
Ja szybko pobiegłam na górę po pistolety gdy Tom szarpał się z tym facetem.
- Tom łap! - krzyknęłam rzucając mu pistolet z antresoli.
Facet też był uzbrojony i celował w Toma.
- Padni! - krzyknęłam do Toma a ten od razu rzucił się na ziemię.
Ja w tym czasie strzeliłem z ręce tego faceta.
Tom wziął go za ubrania i posadził na krześle.
Później zdjął pasek ze spodni i przywiązał nim faceta.

- Kim ty kurwa jesteś!? - krzyknął trzymając go za włosy.
- Nie poznajesz mnie? Och Tom tyle razem przeszliśmy, a tak się zdaję, że moja córka tu jest - odpowiedział.

Zamurowało mnie.
To był mój ojciec.
Zeszłam do nich na dół.
- Co ty tu robisz? - zapytałam celując prosto w niego.
- Spokojnie moja mała.
- Nie jest twoja! - krzyknął Tom coraz bardziej ciągnąć go za włosy.
- Tom! Puść go!
- Grzeczna dziewczynka - powiedział ojciec.
Tom niechętnie go puścił.
- Gdzie mama?
- Została w domu, ja przyjechałem po ciebie moja droga - oblizał usta.
- Nigdy mnie nie kochałeś! - krzyknęłam po czym strzeliłam mu prosto w klatkę piersiową.

- Co tu się stało! - krzyknął Bill z góry.
- Bill pakuj się jedziemy! Już! - krzyknął Tom po czym poszedł ze mną na górę.

- Tom co my robimy?
- Valeria, musimy się wynosić, jak najszybciej spakuj to co potrzebujesz i ruszamy - powiedział idąc do siebie.

Spakowałam się jak najszybciej mogłam i wpakowałam walizkę do mojego samochodu.
Wszyscy byliśmy w swoich autach.
Jechaliśmy za Tomem do jakiegoś małego domku przy plaży.

- Co to za miejsce Tom? - zapytałam po wyjściu z samochodu.
- Nasz nowy dom, kochana - odpowiedział.

Pokój miałam razem z nim.
Jedno łóżko, szafa, telewizor, łazienka i mała kanapa.

"Znaleziono ciało martwego 56-latka w domu Toma i Billa Kaulitza.
Przyczyną śmierci najprawdopodobniej było zabójstwo przez Valerie Krook.
Dziewczyna stała się postrachem ulic Los Angeles, policja jest bezsilna.
Valeria ma zaledwie 20 lat i już jest koszmarem należącym do Mafji Toma Kaulitza"

Przeczytałam na głos jeden z artykułów.

"Nowe zabójcze duo czyli Tom Kaulitz i Valeria Krook.
Wspólnicy? A może to jego kolejna kochanka? Współpracują razem w własnej Mafii."

Sporo tych artykułów.

- Tom? Dlaczego mamy razem pokój? - zapytałam spokojnie chłopaka który siedział przeglądając telefon.
- To nie czas i miejsce na
wytłumaczenia - wstał i chwycił mnie w talii.
- Nie pozwalasz sobie na za dużo? - zapytałam z uśmiechem.
- Gdybyś tego nie chciała już dawno byś się odsunęła - powiedział.
- Prawda - odpowiedziałam po czym go pocałowałam.
- Valeria co my robimy? - zapytał.
- W jakim sensie?
- Kim dla siebie jesteśmy? Kochankami?
- Na prawdę chciałabym to wiedzieć, ale nie wiem, raz czuje do ciebie miłość a raz nienawiść - łza spłynęła po moim policzku.
- Tom ja dla ciebie zabiłam ojca - chłopak przytulił mnie a ja wypłakałam mu się w ramię.

Nie zaufałam mu jeszcze aż tak bardzo aby pójść z nim dalej.
Czyli do łóżka.

- Chciałabym osobny pokój, mogę iść do tego gościnnego? Proszę, potrzebuje czasu i przestrzeni - prosiłam.
Tom wyglądał na smutnego, że nie chce z nim dzielić pokoju.
- Jasne... - odpowiedział i się odwrócił.
- Przepraszam.... - powiedziałam aby nie czuł się urażony.

Pokój gościnny wyglądał tak samo.
Rozpakowałam się i przebrałam w koszulkę Toma.

Tak źle się czułam psychicznie, że musiałam zapalić.
Nie wyszłam na dwór tylko otworzyłam okno i paliłam papierosa po papierosie.
Aż wypaliłam całą paczkę.
Puste pudełko rzuciłam pod drzwi.
Gdy przez nie wszedł Tom zobaczyć co u mnie i czy wszystko dobrze.
Jak tylko wszedł przetarł oczy z ilości dymu która była w pokoju.
- Ach, pali się czy co!? - krzyknął.

Potem zobaczył pustą paczkę po szlugach.

- Valeria co to jest!?
- Daj spokój jedna paczka, tu czy tam różnicy mi nie zrobi - powiedziałam łapiąc się za głowę.
- Podasz mi jeszcze jedną? - zapytałam.
- Chyba sobie żartujesz!? - wziął mnie za nadgarstek i zaprowadził do siebie.
- To bolało akurat - powiedziałam.
- I bardzo dobrze, idź spać. Ja spróbuje przewietrzyć twój pokój - rzekł po czym wrócił do mojego pokoju.

How I Created A Mafia GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz