Rozdział ósmy

188 17 4
                                    

            Próbowałam jeszcze coś od niego wyciągnąć, ale nie dałam rady przekrzyczeć wokalisty AC/DC. Scott wysadził mnie pod piekarnią i wziął ode mnie numer telefonu. Powiedział, że skontaktuje się ze mną w najbliższym czasie i wszystko wyjaśni. Nie mógł zrobić tego teraz, ponieważ dostał jakiś ważny sms, w co lekko wątpiłam.

           Weszłam po schodach i przekręciłam klucz w drzwiach. Usłyszałam ciche pochrapywanie mamy. Nie chciałam jej budzić, więc udałam się do swojego pokoju, przebrałam w piżamę i rzuciłam w przyjemnie chłodną pościel.

            Moje myśli pędziły z zawrotną prędkością. Jak gdyby odebranie mi mojej natury i wygnanie ze stada nie wystarczyło, musiałam wprowadzić się do miasta pełnego Łowców. Do tego jeden z nich doskonale wie, kim jestem. I nie miałam pojęcia, co zamierzał począć. Usilnie powtarzał mi, że nie zamierza mnie skrzywdzić, że nie muszę się niczego obawiać. Jednak z jednej strony instynkt brał nade mną przewagę. Byłam zwierzyną pod ostrzałem. Natomiast z drugiej strony, jakaś część – mimo, że nie chciałam się do tego przyznawać – ufała mu.

            Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziła mnie, dość głośna, krzątanina mamy. Zerknęłam na cyfrowy zegarek obok łóżka. Wskazywał godzinę szesnastą. Więc mama zdążyła już wrócić z pracy.

Boże, ile ja spałam.

Zwlokłam się z łóżka i z przerażeniem odkryłam, iż jestem naga jak ostatniej nocy. Doskonale pamiętałam, że zakładałam przed snem piżamę. Nie wypiłam też tyle by tego nie pamiętać. Może w nocy było mi gorąco? Coś mi tu nie grało.

Po wykonaniu porannej toalety i ubraniu się w wygodny dres weszłam do kuchni, gdzie zastałam mamę, nad parującym garnkiem.

– Dzień dobry – powiedziała odwracając się do mnie. – Widzę, że świetnie się bawiłaś skoro tak późno wstałaś. – Wróciła do mieszania zupy, jak się okazało.

Podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam karton soku pomarańczowego. Sięgnęłam po szklankę z szafki, do której nalałam napoju i wypiłam go prawie jednym haustem.

Oparłam się o blat i zaczęłam oglądać naczynie w moich dłoniach.

– Było fajnie. – Wysiliłam się na szczery uśmiech. Nie mogłam dać po sobie poznać, co się tak naprawdę działo.

– Poznałaś jakiegoś fajnego, no wiesz...

Spojrzałam na nią i uniosłam brew. Oblizała łyżkę.

– No wiesz, jakiegoś miłego chłopca?

– Boże, mamo. – Ale natychmiast przed oczami stanął mi Scott. Pokręciłam lekko głową. O kim ja myślę?

            – No, co? To normalne u dziewczyn w twoim wieku, że spotykają się z chłopcami.

          Wiedziałam, czego nie mówi. Że od zawsze byłam w jakiś sposób powiązana z Victorem. Ja i on byliśmy alfami, które miały założyć nowe stado.

            Nigdy nie zwracałam uwagi na innych chłopaków. Wiedziałam, że to nie miało sensu. Oczywiście podobało mi się kilka wilków, jednak nie chciałam zawracać sobie głowy tą całą miłością. A co jeśli bym pokochała kogoś, ale tak naprawdę, a później musiała odejść i dzielić życie z Victorem? Nawet nie chciałam o tym myśleć.

            Wiedziałam, że mama chce dla mnie jak najlepiej, że tylko troszczy się o mnie. Chce, abym żyła jak normalna ludzka nastolatka i zapomniała o swojej przeszłości. Szkopuł w tym, że to nie było takie proste.

            Westchnęłam.

            – Nie poznałam nikogo godnego uwagi. – Postanowiłam zmienić temat. – A jak u ciebie?

            Zaczęła rozlewać zupę pomidorową do talerzy.

            – Wszystko dobrze, w pracy nie mam problemów. Nawet zaprzyjaźniłam się z pewną starszą kobietą.

            – Ale? – zapytałam i wzięłam od niej talerz i ruszyłam do stołu. Podążyła za mną. Niepewnie na mnie spojrzała.

            – Dzisiaj rano znaleźli w lesie ciało dziewczyny.

            Przełknęłam gorącą ciecz.

            – Nie musisz się o mnie martwić. Nie straciłam wszystkich zdolności, więc na pewno sobie jakoś poradzę.

            – Wierzę w to. Mimo wszystko... Ta dziewczyna chodziła do waszej szkoły. Może ją znasz?

            – Niestety mamo, mieszkam tu za krótko i jedyną osobą, jaką znam jest Carrie. – Nie chciałam wspominać o innych, których poznałam, a osoby z widzenia się nie liczyły. – A jak miała na imię.

            – Hm... Elizabeth, jeśli dobrze pamiętam.

            Zagapiłam się w prawie pusty talerz i od razu przypomniałam sobie ogłoszenie ze szkolnego korytarza.

            – Nie znałam jej, ale widziałam informację o jej zaginięciu. Wiesz jak to się stało?

            Odchrząknęła i zaczęła się bawić prawie nietkniętym jedzeniem.

            – Wiem i trochę mnie niepokoi.

            Spojrzałam na nią. Jej maska idealnej, szczęśliwej kobiety zaczęła się lekko burzyć. Co stało się Elizabeth, że moja mama aż tak się tym przejęła?

            – Proszę wykrztuś to wreszcie.

            Wbiła we mnie swoje orzechowe spojrzenie.

          – Jej ciało zostało rozszarpane. A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że w jej ciele nie znaleźli serca.

      Zakrztusiłam się śliną. To wszystko oznaczało, że w pobliżu kręcił się głodny i rozwścieczony wilkołak.

            – Myślisz, że... Ale...

            – Myślę, że trafiłyśmy w sam środek nory wilkołaka.

            – Ale jeśli on wyczuje...

            – Mieszkamy tu już prawie trzy tygodnie. Jeśli chciałby się z nami skontaktować, albo nas skrzywdzić zrobiłby to już dawno.

            – Skąd się on tu w ogóle wziął.

            – Nie mam pojęcia. Ale musimy być ostrożne.

            Siedziałam właśnie nad książką od języka angielskiego, gdy uderzyła mnie pewna myśl. Chyba wiedziałam, dlaczego wilkołak nie okazał nam zainteresowania. Wywodziliśmy się z jednego gatunku, ale ja byłam wilkiem, natomiast on żądną krwi i ludzkiego mięsa bestią. Chociaż w tej chwili nie byłam pewna czy mogę tak o sobie myśleć.

            Przyszedł mi na myśl dzisiejszy i wczorajszy poranek oraz to, że przecież mamy czas pełnej fazy księżyca. Moja nagość, zadrapania. Zaginięcie i śmierć Elizabeth. To mogło oznaczać tylko jedno.

O. Mój. Boże.

_______

 

Dzisiaj krótko.

Powoli zacznie się coś dziać, a przynajmniej taką mam nadzieję.

Polowanie: LunamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz