Rozdział 7

2.8K 65 112
                                    

Patrzyłam z lekkim szokiem na scene rozgrywająca się przede mną.

Naya przytulająca Sheya. Shey spinający sie i nie oddający przytulenia. Brunet, który pobiegł za Victoria na ring, robiący krok do przodu. Victoria piorunująca Naye wzrokiem.

Po chwili Naya odsunęła się od bruneta, wciąż na niego patrząc.

Chłopak chyba nadal nie kojarzył kim jest dziewczyna, co ewidentnie ją wkurzyło.

- Jak mi powiesz, że mnie nie pamiętasz to przysięgam, że dostaniesz lepe.

Chłopak patrzył, na nią z zdezorientowaniem, zapewne próbując skojarzyć sobie kim ona jest, aż na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie.

- Boże, Nay - nie zapytał, a stwierdził brunet, a potem zrobił cos co zszokowało prawie wszystkich oprocz, Nayi

Podszedł i ją przytulił.

- Em, może damy im troszke czasu, zapytałam reszty ich grupy, na co pokiwali delikatnie głową.

Odeszlismy, więc kawalek dalej i postanowiliśmy sie poprzedstawiać. Zobaczyłam, że koło mnie staje Zaydem, więc odwróciłam sie na pięcie i podeszłam do Lily.

- Okej, wiec ja jestem Lily, a to jest moja siostra Rosie. - Powiedziała do reszty pokazując na mnie palcem.

Przewróciłam oczami, ale uśmiechnęłam sie lekko.

- Łatwo nas zapamiętać, bo dwie takie same dziewczyny to zawsze my - powiedziałam z rozbawieniem, na co usłyszłam kilka śmiechów. - Ja, Rosie, mam jasne wlosy, a Lily ciemne, ale jakbyście nas pomylili to spoko. Dla mnie to i tak bedzie komplement, bo Lily to ta ladniejsza bliźniaczka.

Wydełam usta znowu powodując śmiech innych.

- Wracając, ten blondyn to Charlie  - Zaczęłam tłumaczyć, po czym pokazałam palcem na brata - A ten tu to Alexander. Wystarczy Xander.- stwierdziłam po czym dodałam - Oni sa prawie lekarzami, wiec jeśli byście umierali o drugiej w nocy na angine, to od razu dzwoncie do nich.

Spojrzałam kto na nam jeszcze został  i podeszlam do Bransona z uśmiechem.

- A to jest Raiden. Moj były, ale prawie obecny szwagier. - powiedziałam, idąc dalej. - Shawn i Gabby. A więc Gabby ma rude włosy, a Shawn... Shawn jest z Gabby. - zasmialam sie z własnej glupoty, po czym w podskokach podeszlam do Zaydena.

Popatrzylam na niego z chytrym usmiechem i zaczęłam okrążać go pokazując na niego palcem, ja ma dzieło sztuki w muzeum.

- A tu moim drodzy, mamy nasz najlepszy okaz w kolekcji. Pan zajebisty prawnik. - Mowilam, przystając. - Jest zajebisty do póki nie ma zjebanego humoru. Bo jak ma zjebany humor, to zjebie go również tobie! - Podniosłam głos rozkładając ręce.

Chłopak prychnął z poirytowaniem.

- A tu proszę państwa mamy zajebistą Rosanne Denise. Prawniczkę z astmą, na studiach, jarajaca blanty w nocy! - Krzyknął z sztucznym usmiechem. - Dzieczyne, która podczas pracy zdalnej popija wódę. Tak, to ta sama dziewczyna, która wyciągnęła mnie z pudła i wpakowała tam mojego ojca. Ta sama, która na wykładach prosi mnie o to, żebym narysował jej kolorowankę.

Spojrzałam na niego wkurzona, jak śmiał wyciągać na mnie prywaty.

- Dobra, Zayden stul pysk. Jak ci cos nie pasi to spieprzaj do makaroniary. -  powiedziałam, przewracając oczami - teraz wy się przedstawcie.

Spojrzałam na nich. Patrzyli na nas z ewidentnym rozbawieniem. Może oprocz Victorii, ktora z zaciśniętą szczęka co jakiś czas patrzyła na Nate'a.

Students w Culver CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz