Rozdział 10

2.5K 56 76
                                    

Od półtora godziny siedzieliśmy w poczekalni na opiece nocnej, co naprawdę robiło sie nieznośne. Raz po raz Nathaniel szedł kłócić sie, żeby wreszcie nas przyjęli. Natomiast, gdy on wracał chwile pozniej Zayden szedl się kłócić.

W międzyczasie zdazylam odpisać juz prawie każdemu. Wszysycy do mnie wydzwaniali, bo jak się okazało Nate i Zay najpierw zmontowali ekipe poszukiwawcza, pozniej obili sobie mordy, a na koniec się zaprzyjaźnili.

Przyjaźń od pierwszego uderzenia.

Jak kocha to bije.

Rosie, stop.

Victoria musiała tłumaczyć sie mamie, ponieważ dziewczyna miala wrócić do domu o dwunastej, nie odbierała telefonu, a była juz godzina dwudziesta. Dziewczyna powiedziała, że wyjasni jej wszystko w domu i mruknęła cos do niej, że więcej nie tyka sie alkoholu.

Ja chyba też zostanę abstynentką.

W międzyczasie zdążylysmy nagrać tez tik toka do ,,2foru bierzesz dwóch, albo nara." Którego wrzuciłam na swojego tik toka, na ktorym znajdowały sie tylko dwa filmy, jak ,,śpiewam" do jakiejś piosenki i teraz ten. Oraz obie z Vic wrzucilysmy go na swoje tik toki.

- Pani Denise pod dwójkę - Wywołała mnie pielęgniarka, a ja z dziewczyną ruszylysmy do drzwi gabinetu. Kobieta zmarszczka brwi i pokręcił głową. - Prosimy najpierw samą panią Denise.

Uśmiechnęłam sie lekko do kobiety i podniosłam nasze ręce, ktore były splecione, żeby nie ciągnąć sie nawzajem za nadgarski.

- No wlasnie tutaj pojawia sie problem. - Pielegniarka spojrzała na nas z politowaniem, ale nas przepuściła.

- Jak mniemam panowie nie są z nimi spięci. - Jak kochaja to wrócą.

Zasmiałam sie cicho słysząc za sobą głos kobiety. Weszlysmy na dlugi korytarz i zaczelysmy szukać drzwi nr 2. Gdy wreszcie je zlokalizowaliśmy ruszylysmy do środka.

Bylo to duze przestronne pomieszczenie. Jedno łóżko, ale znajdowały sie tam dużo medycznych urządzeń, których nie potrafię nazwać.

Jestem na prawie nie na medycynie.

Lekarz siedział przy biurku. Biurko bylo całkiem duże i znajdował się tam również laptop i drukarka. Mężczyzna, ktory mial na oko czterdzieści lat spojrzał na nas z skoncentrowaniem.

- Dzień dobry - zaczęła Vic - Rosie miala przyjść sama, ale ten... Tak troche nie możemy sie rozdzielić.

Pokazłyśmy mu kajdanki na co rozszerzył lekko oczy. Bolało w chuj, ale dla tych reakcji bylo warto.

Lekarz kazał nam usiąść na łóżku i sam zakładając rękawiczki podszedł do nas.

- A więc co się stało. - Zapytał.

Spojrzałysmy sie po sobie, wcześniej rozmawialysmy na ten temat i obie uznalysmy, że to Victoria powinna odpowiadać, bo jak to ona uznala „Ma w tym wprawę".

- Szłyśmy na urodziny znajomej i postanowilysmy, że, żeby sie nie zgubić polaczymy sie kajdankami. Niestety w międzyczasie zgubiłysmy kluczyki. - powiedziała dziewczyna bez zająknięcia.

Nie było to calkowicie kłamstwo, natomiast nie powiedzenie całej prawdy.

Lekarz podszedl do nas i złapał nasze nadgarstki. Niemal jednocześnie syknęłysmy z bólu, a w moich oczach stanęły łzy. Mężczyzna spojrzał na nas z uniesioną brwią.

- Czyli wczsnsiej, nie czułyście, że bolą was nadgarstki?

Spojrzałysmy sie po sobie lekko zestresowane. Widziałam, że Victoria nie wie co powiedzieć, wiec ja palnelam pierwsze co przyszło mi do glowy.

Students w Culver CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz