Rozdział 10

152 6 0
                                    

Powoli wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę pokoju brata. Bałam się, ze to mu mogło się coś stać. Odtworzyła drzwi i zobaczyłam śpiącego spokojnie Kubę. Spał w samych bokserkach, wiec stwierdziłam, że go przykryje. Jego kołdra spadła na ziemie. Pomyslałam, że może potem zrobić mu się zimno. Wykonałam zamierzoną czynność i wyszłam z pokoju. Stwierdziłam, ze nie ma sensu wchodzenie mamie i temu oblechowi do sypialni. Bez dłuższego zastanowienia zaczęłam schodzić po schodach. To co zobaczyłam na dole... Zamarłam.

- Mamo! Kuba! Mamo! Kurwa! Chodźcie tu! - zaczęłam krzyczeć.

Nikt nie schodził.

- Mamo! Proszę! - zaczęłam płakać z niewyjaśnionych przyczyn. Czułam się bez silna widząc na ostatnim schodku go. Partnera mamy. Był cały we krwi i nie oddychał. Nienawidziłam Mariusza, to prawda, ale nie życzyłam mu śmierci - Boże wstawiaj! Mamo szybko! Kuba! Japierdole! Pomocy! - Uslyszałam kroki na schodach. Mój ratunek. Pomyślałam i odwróciłam się w stronę, z której słyszałam odgłosy. Zobaczyłam mamę - Boże mamo! - Przytuliłam ją. Chyba stres i widok krwi spowodował we mnie takie uczucia.

- Już spokoje... - powiedziała delikatnym tonem, lecz czułam w nim wielki ból. Chyba na prawdę go kochała - Biegnij szybko po telefon. Trzeba zadzwonić po karetkę - od razu wstałam i ruszyłam do góry - I obudź brata! - krzyknęła, gdy byłam w połowie drogi na piętro.

Pierwsze co, weszłam do pokoju młodego.

- Wstawaj. Mariusz spadł ze schodów. Idź na dół do mamy. Szybko. Weź telefon - mówiłam nerwowo.

- Co się dzieje? Kto spadł? - zaczął zadawać pytania swoim zasypanym głosem.

- Mariusz. Wstawaj i biegnij tam. Szybko.

*****
Gdy przyjechała karetka, stwierdziła zgon i zabrała ciało mężczyzny. Widziałam w oczach mojej mamy, jak bardzo ją to zabolało. Płakała. Bardzo mocno płakała. Czułam, że zaczynamy ciężki okres życia z mamą. To nie mogło skończyć się najlepiej mimo, że ja z bratem nie przeżyliśmy śmierci tego człowieka. W głębi serca nawet się cieszyłam, że już nigdy nie zobaczę jego ohydnej mordy.

Było już około godziny 7, gdy wróciliśmy do domu. Od razu położyłam się do łóżka, którego tak bardzo pragnęłam. Chyba powinnam być teraz przy mamie, bo z tego co powiedziała, kochała partnera, lecz ja już nie miałam na to siły. Marzyłam o śnie oraz o ciepłym łóżku tylko, że nie w Poznaniu, a na naszej małej wsi. Tęskniłam za tamtym miejscem, ale najbardziej za wspomnieniami z nim związanymi. Zawsze, gdy właśnie myśli o tym miejscu opanowywały moją głowę, wspominałam ojca, za którego oddałabym wszystko. Zrobiłabym również to samo, tylko dla tego, by był obok mnie.

*****
JAKIŚ CZAS PO WYDARZENIU

Ostatnie kilka dni, w naszym domu miały nijak i zawsze kończyły się tym, że z bratem musieliśmy cały wieczór uspokajać mamę. Bała się wchodzić do góry po schodach i nie robiła tego. Nam tez zabraniała, lecz nie mogliśmy popaść w jakaś paranoje i nagle bać się schodów. Zaśmiałam się na tą myśl, chodź wiem, że nie powinnam, bo tak nie wypada.

Stałam właśnie w kuchni i robiłam obiad, ponieważ moja matka nie była w stanie, a mi ta czynność, sprawiała przyjemność. Odlewałam ziemniaki, gdy usłyszałam wibracje mojego telefonu. Wzięłam go do ręki, odblokowałam i zobaczyłam wiadomość, której nie spodziewałam się i szczerze mówiąc, nie chciałam.

Był piątek, ostatniej nocy spałam 2h i do tego miałam dość ogarniania Otylii.

Od Ernest kolega
Masz jakieś plany na dziś? 

20 w parku?

Jak chcesz weź koleżankę 😉

Do Ernest kolega
Dziś podziękuję ☺️

Zostaliśmy we dwoje. | WoLaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz