Rozdział 7

166 6 14
                                    

Po udanym posiłku, poszliśmy do mnie do pokoju. Wzięłam mój telefon i nagle przypomniała mi się wiadomość od Ernesta. Była już 18, więc nie wiem czy opłacało się odpisać. Z grzeczności jednak postanowiłam, że zapytam się przyjaciółki co myśli o spotkaniu i poradzi się jej co odpisać.

- Majaaaa - zatrzymałam się - Chcemy dziś tez się napić? - zapytałam.

- Boże, jutro szkoła - usiadła na łóżku - Ale wódki nigdy nie odmówię.

Emil spojrzał się na nią. Chyba nie spodobał mu się nasz pomysł. Nie był miłośnikiem alkoholu i nie lubił z nami pić. Robił to tylko dla Majki, ponieważ było to jej ulubione zajęcie zaraz po spotkaniu się ze mną. Było to tez powodem, przez który chłopak mnie nie lubił. Twierdził, że to ja namawiam ją do picia i jestem o niego zazdrosna. Kiedyś potrafił mi w twarz powiedzieć jak bardzo mnie nie nawiedzi, jak bardzo by chciał żebym się od nich oddaliła i dała spokój Majce. Za to ja się nie poddałam i w pewnym momencie się z tym pogodził, albo przynajmniej nie miał innego wyboru i musiał się dostosować.

- Nie wiem czy to dobry pomysł... Jutro szkoła - miał racje, ale nie chciałyśmy go słuchać - Sprawdzian z matmy i kartkówki... - zaczął wymieniać - Ja chyba odpadam - skończył.

- Chłopie, kogo ta matma obchodzi - odpowiedziałam.

- Właśnie. Emil i tak nie będziemy mieć lepszych ocen niż 2 - odparła Maja.

- Wiesz, ja mam 6... - zaczęłam się śmiać. Radziłam sobie z matematyka i była jednym z moich ulubionych, szkolnych przedmiotów. Zawsze dostawałam najlepsze oceny, jak reszta klasy ledwo co zaliczała.

- Oj ty to zamknij się - odezwał się chłopak mojej przyjaciółki.

- Dobra, Emil. Jak chcesz wróć do domu. Ja zostaje - odezwała się Maja.

- No jak chcesz. To ja się zbieram - przytulił dziewczynę i dał jej buziaka w czoło - Pa, skarbie. Kocham Cię - powiedział jej na pożegnanie - A ty - zwrócił się do mnie - pilnuj jej.

- Dobrze, proszę pana.

Gdy chłopak wyszedł, powiedziałam dziewczynie, ze idziemy z naszym nowym kolegą. Odpisałam mu i ustaliliśmy, ze on kupi wódkę, a my popite.

Przebrałyśmy się. Ja ubrałam czerwoną, obcisłą sukienkę i pandy. Maja za to dżinsy i białą, luźną koszulkę. Kochałam się stroić. Zawsze wolałam ubrać sukienkę, niż spodnie. Czułam się bezpieczniej i wygodniej. Nikt mnie nie rozumiał. Pomalowaliśmy się i wyszłyśmy z domu. Po drodze zaszłyśmy do żabki i kupiliśmy kilka butelek napoi. Pepsi, Cola, Tymbark, Sprite i wiele innych... Wyszło około 200 złotych. Przesadziliśmy? Nie wiem. Bardzo możliwe.

Kiedy znalazłyśmy się w parku Ernest już na nas czekał. Był sam, a z tego co mi pisał miało przyjść jeszcze kilka jego kolegów.

- Witam - powiedziałam, podchodząc do chłopaka. Trzymał on w ręce telefon, który od razu, gdy nas zobaczył włożył do tylnej kieszeni w spodniach. 

- A no witam, witam - przywitał się. Dałam mu napoje i usiadłam obok niego na ławce. Maja podała mu tylko rękę. Nie odezwała się.

Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, ale jednak wypadało. Nie chciałam wyjść na wścibska, wypytując go, lecz cisza zaczynała się robić powoli nie zręczna. Nie przepadałam ze takimi sytuacjami. Nie lubiłam ich wręcz. Wtedy jeszcze bardziej się mieszałam i już w ogóle traciłam język.

- Kac was męczył? - zapytał chłopak.

- Nie było źle - odpadłam.

- Może chłopcy gorzej to znieśli - dodała Maja.

To co powiedziałyśmy było prawda. Ja i moja przyjaciółka najwidoczniej nie wypiłyśmy zbyt dużo, ponieważ głowa bolała nas tylko chwile, a od rana byłyśmy pełne życia. No prawie. Za to Natan i Emil byli nie do życia. Z tym pierwszym wystarczyło zamienić kilka słów, by wywnioskować, że źle się czuje. Do tego zebrał się bardzo szybko co było do niego nie podobne. Ten drugi, czyli chłopak mojej przyjaciółki nawet marudził nam praktycznie przez cały czas na pragnienie oraz zawroty głowy. Mówił, ze głowa go bóli i ma nudności. Wspominał tez o mocnym zmęczeniu, ale to nie był mój problem.   Nic na to nie poradzę. Wiedział ile alkoholu może przyjąć jego organizm, a jednak tego wieczoru nie było to dla niego ważne. Mógł nie pić.

- Jesteście razem? - zapytał Ernest. Zwrócił to pytanie w moją stronę. Nie mogłam zrozumieć. Ze ja i Emil? Czy ja i Natan?

- Kto? - spytałam.

- No wy. z którymś z nich.

- Maja z Emilem - odparłam krótko. Ja nie miałam chłopaka i nie chciałam mieć.

Od mojego poprzedniego, pojebanego związku wolałam nawet unikać bliższych relacji z mężczyznami innymi, niż mój ojciec czy brat. Mój ostatni chłopak był katastrofą. Mogłabym go opisać jednym słowem. Mami synek. Do tego był bardzo zazdrosny, rozpieszczony i chamski. Jakby tego było mało to wścibski, głupi, nieuczciwy, skąpy i samolubny, zbyt dumny, arogancki, zachłanny, leniwy i egoistyczny. O wyglądzie to nie wiem czy warto wspominać. Był rudy, pryszczaty i niski. Nie wiem co ja w nim widziałam. Paznokci potrafił miesiące nie obcinać. Włosy miał prawie cały czas brudne. Wiem, ze był biedny, lecz to go nie tłumaczyło. Pomagałam mu finansowo. Ze znajomymi zawsze zarzucaliśmy się po 50 złotych na koniec miesiąca dla chłopaka. Ja sama dawałam mu pieniądze, jak ich potrzebował. Miałam je i nie narzekałam nigdy na ich brak. O Mikołaju nie można było tak powiedzieć. Jego ojciec pił, a matka zarabiała grosze w sklepie u nas na wsi. Było mi go żal i to był chyba główny powód naszego związku.

- A Oliwka jest pierdolnięta i nie lubi związków - wyrwała mnie z zamyślenia Maja.

- Oj tam, nie lubię. Po prostu nie mam szczęścia do mężczyzn - westchnęłam. Ernest chciał coś powiedzieć, ale przyszedł Krystian. Dziękowałam chłopakowi w myślach, że nie ciągnęliśmy tego tematu.

- Witam piękne Panie - złapał mnie za rękę i z grzeczności zostawił na niej buziaka. W przypadku Majeczki zrobił to samo. Na koniec przywitał się z naszym kolegą, a jego przyjacielem z tego co się dowiedziałyśmy.

Ernest otworzył butelkę wódki. Najpierw podał ją mi. Wlałam sobie alkohol do ust. Od razu poczułam gorycz. Kochałam ja czuć. Kochałam wódkę... i w ogóle pić. Przyjemność już sprawiało mi samo picie, a u czucie po alkoholu było jeszcze lepsze. Oddałam butelkę chłopakowi i wziął on dość duży łyk płynu. Następnie napisała się Maja, która popiła sokiem porzeczkowym. Po niej napił się Krystian i tak w koło.

Po 3/4 kolejkach zaczęło się schodzić więcej znajomych chłopaków. Około godziny 22 przyszła dziewczyna. Miałam wrażenie, że Ernest na jej widok bardzo się zmieszał. Siedziałam z chłopakiem cały wieczór i od razu to zauważyłam. Przez około 2 godzin dowiedziałam się dość dużo o wczoraj poznanym towarzyszu. Jak już zdążyłam zrozumieć, był bardzo zajarany muzyką. Lubił to robić a nawet kochał. Mówił o tym z wielkim szczęściem. Chłopak wspoflanial tez o jego rodzinie. Żył w dobrym domu, a jego muzyka jest robiona trochę pod publikę. Miał bardzo dobry kontakt z rodzicami. Zdążył tez wspomnieć o szkole. Chodził do XV na poznańskim piątkowie, tam tez mieszkał. Poznał tam właśnie kolegów i swoją była. Omijał jej tematu, wiec ja go nie chciałam męczyć. Jej temat niestety się nie skończył na imieniu. Wiktoria przyszła dzisiejszego wieczoru. Z tego co wyciągnęłam dziś od Krystiana, dowiedziałam się, ze od zerwania nigdy nie chodziła na spotkania z ludźmi. Spojrzałam się na niego pytającym wzrokiem, który on chyba na sobie poczuł. Momentalnie się odwrócił i...

_________________________________

Mam nadzieje, że się podobało.

Buziaki :*
i do następnego ❤️

M.

Mam pomysł na nową książkę, ale dajcie trochę czasu...

Zostaliśmy we dwoje. | WoLaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz