Rozdział 13

92 3 3
                                    

Spojrzałem na zegarek i zorientowałam się, że już prawie 21. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy cały czas. Wytłumaczyłem Maji jak ostatnie spotkanie wyglądało z mojej perspektywy oraz, że nie jestem zły.

- Chyba będę się zbierać - powiedziałem.

- Spoko. Ja też już pójdę. Muszę jeszcze wrócić do domu. Mimo wszystko dziękuję, że dałeś mi szansę i wytłumaczyć i porozmawialiśmy.

Odprowadziłem dziewczynę w miejsce, pod którym umówiła się z mamą, że po nią przyjedzie.

PERSPEKTYWA OLIWII____________

Wstałam rano z nadzieją, że moja mama wróciła z Kubą do domu. Niestety nadal ich nie było. Wzięłam telefon ze stolika nocnego, żeby zobaczyć czy nie dzwoniła albo pisała. Nie było żadnych powiadomień oprócz tego od Maji z wczoraj, które dotyczyło spotkania z Ernestem.

Wybrałam numer przyjaciółki i zadzwoniłam do niej. Nie wiedziałam co robić.

- Halo? Coś się stało? - zapytała zaspana.

- Nie ma ich - powiedziałam, a łzy zaczynały spływać po moich policzkach. 

- Kogo? Co ty gadasz? - nie byłam w stanie odpowiedzieć dziewczynie. - Chodzi o mamę? Przecież często znikała. Nie martw się. Jeden dzień jej nie będzie i wróci. Misia wiesz jaka ona jest.

- Nie ma też Kuby - wydusiłam z siebie. - Będę się martwić, bo to mój brat. Mam tylko i nie mów mi co mam robić. Nie wiem po co dziwonie. Dobra, to ja kończę. Pa - i rozłączyłam się.

Nie miałam siły na tą rozmowę, chociaż potrzebowałam jej. Ostatnio chyba miałam dość przyjaciółki. Nic mi nie zrobiła, ale zbrzydło mi jej towarzystwo. Czułam się tragicznie, a ona tego nie widziała. Tylko czy chciałam żeby ktoś widział? Z jednej strony marzyłam o rozmowie z kimś, lecz nie chciałam, żeby wiedzieli co czuję. Moje życia ostatnio było dziwne. Nie byłam pewna moich uczuć. Chciałam śmierci, ale chciałam żyć. Bolało, ale musiałam robić sobie krzywdę, bo na to zasługiwałam. Co miałam powiedzieć bliskim? I tak byłam dla nich problemem, lecz bardzo ich kochałam oraz chciałam ich szczęścia. Przy mnie nie mogli go odczuć, więc wolałam być z boku. Nie przeszkadzać im i zajmować się sobą. Zawsze.

Położyłam się, bo nie miałam siły na nic. Nawet płakać nie mogłam, co nie pomagało. Po prostu czekałam... Tylko na co?

***
Usłyszałam otwieranie się drzwi od mojego pokoju, które mnie obudziło. Na szczęście zobaczyłam całego i zdrowego Kubę. Tak bardzo się cieszyłam, że wstałam z łóżka i go przytuliłam.

- Gdzie wy byliście? - zapytałam

- Weź, mam jej dość. Byliśmy w lesie i powiedziała, ze mam się nauczyć żyć jakby coś się stało. Rozumiesz? Musiałem zbudować jebany szałas do spania i spać na ziemi. Szmatą. Nienawidzę jej - powiedział, a ja wybuchałam śmiechem.

- Ale nic Ci się nie stało?

- Nie. Idę się położyć. Dobranoc - odparł i wyszedł.

W tej chwili zobaczyłam, że już 21. Stwierdziłam, że spanie teraz jest bez sensu skoro i tak nie zasnę. Miałam ochotę się napić. Sama.

Poszłam się umyć i przebrać w ładniejsze ubrania i wyszłam z domu. Alkohol kupił mi jakiś przechodzień, któremu podziękowałam i udałam się w stronę parku.

Siedziałam tam dobre 2 godziny aż poczułam czyjąś dłoń na plecach. Był to Ernest, który strasznie mnie przestraszył.

- Ale że tak sama pijesz?

- Ja? Ja do domu idę. Ja nie piję. Za mała jestem.

- Tak, Tak - powiedział, a ja w tym czasie wstałam - I co? Uciekasz?

- Mówiłam, że do domu idę.

Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie miałam siły, ani chęci. Spojrzałam ostatni raz tego pięknego wieczoru, w te jego błyszczące oczka. Tak bardzo mu ich zazdrościłam. Były piękne.

- Odprowadzić cię?

- Nie, dzięki - powiedział i poszłam, lecz nie do domu.

Nie miałam gdzie iść, więc po prostu szłam przed siebie, ale chłopak nie odpuszczał.

- Okej wszytko? Jakaś tak jesteś...

- Normalna - odpowiedziałam szybko, być kończyć rozmowę. Nie potrafiłam jej prowadzić dalej, mimo że chciałam i bardzo tego potrzebowałam. Czy mogłam mu ufać? Takie pytanie cały czas mi towarzyszyło.

*****

Rano obudził mnie dźwięk budzika, który był ustawiony na godzinę 7. W planach miałam pójść dziś na cmentarz do taty i wybrać się na zakupy do Plazy. Szybko się ubrałam i zrobiłam lekki makijaż. Wybrałam czarne spodnie i krótki top tego samego koloru. Na siebie założyłam również  skórzany płaszcz i wyjęłam buty na obcasie oraz wzięłam torebkę z samymi potrzebnymi rzeczami.

Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zrobiłam ryż z awokado, ogórkiem, kiwi i szpinakiem. W dodatku dodałam tam łososia i wypiłam smoothie. Chyba bardzo zaczynały odpowiadać mi zdrowe posiłki. Pragnęłam schudnąć. Bardzo...

Moja waga bardzo przeszkadza mi w zaakceptowaniu siebie i swojego ciała. Wszędzie w internecie jest tyle cudownych kobiet... Czemu nie mogłam być taka piękna jak one? Myślenie o tym tak bardzo raniło moje uczucia. Łzy spłynęły mi po policzkach, lecz musiałam się opanować i odrazu wytarłam krople z twarzy. Musiałam przecież iść do taty.

***
OD AUTORKI

Przepraszam za krótki rozdział, ale ciężko podzielić mi czas na szkołę, fanpage i jeszcze pisanie tutaj. Wiem, że długo czekaliście... Jakoś wam to wynagrodzę! 

Buziaki :*

i do następnego.

~M.

Zostaliśmy we dwoje. | WoLaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz