13.Jesteś piękna i tylko moja.

37 3 26
                                    

Łzy leciały po moich policzkach niekontrolowanie. Nie mogłam patrzeń na bladą cerę Kathe. Nie mogłam patrzeć na jej chudą posturę i szpiczaste rysy twarzy. Miała sine i podkrążone oczy, jej niebieskie tęczówki straciły na barwie, teraz były szare i wyprane z jakichkolwiek emocji. Była tak bardzo słaba, choroba ją wykończyła doszczętnie. 

Wyciągnęła słabo rękę w moją stronę gdy popatrzyłem najpierw na dłoń, a następnie na jej mizerną twarz z której mozna było odczytać ból jaki sprawiało jej wykonanie tak drobnego gestu szybko do niej podeszłam złapałam za dłoń, uklękłam przy łóżku i przybliżylam jej dłoń do swojego policzka.

-Dziecko nie płacz.-wyszeptała kobieta.-Każdy anioł musi w końcu opuścić złotą klatkę jaką jest ziemia. Rozumiesz?

-Ale...ale Ty byłaś tutaj moim aniołem i...i aniołem twojego syna.-pokazałam za siebie z myślą że stoi tam Scott, bardziej mylic się nie mogłam. Obejrzałam się ale nie dostrzegłam tam mężczyzny.

-Tak kochanie byłam teraz musze wrócić dobrze? Chcę mieć do Ciebie ostatnią prośbę. Prosz....e zaopiekuj się moim synem. Niech mu niczego nie brakuję i...-zakaszlała i opadła bez sił na materac puszczają przy tym moję rękę.

-Kathy? Kathy nie teraz nie byłam gotowa nie jestem! Pomocy!-zaczełam krzyczeć dusząc się przy okazji łzami. Jakaś maszyna do której była podłączona kobieta zaczeła wydawać niepokojące dźwieki.

-Kocham was moje dzieci-wyszeptała Kathe i jak mogłam się domyślić odeszła. Bo ,,Każdy anioł musi wrócić, a każdy diabeł odejść."

I wtedy się zaczeło, stado lekarzy wpadło do sali a ja padłam na kolana i zaczełam płakać, zaczełam wrzeszczeć i łkać. Nie miałam siły sie podnieść. Poprostu klęczałam i niemiłosiernie łkałam. Jakiś lekarz chciał mnie wynieś z sali ale ja zaczełam sie wyrywać. Nagle ktoś stanął przede mną i stanowczo podniósł nie miałam siły się szarpać, nie miałam siły na nic. Ostatni raz czułam sie tak gdy znalazłam moją mamę na podłodze w łazience taką bezbronną i kruchą.

Wtuliłam się w czyjes ciepłe ciało, wyczułam charakterystyczny zapach tylko dla jednej osoby. Woda kolońska i dym papierosowy. Nagle usiadliśmy jak się domyslałam na dworze ponieważ zimne powietrze owiało moją twarz  i dłonie.

-Ćśśśśśśśśś-zaczął mnie kołysać jak małe dziecko a sam chyba jak poczułam po chwili odpalił papierosa. Tulił mnie szczelnie i kołysał jedną ręką ponieważ w drugiej trzymał papierosa. Wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka nie potrafiłam pojąć dlaczego mi ją zabrali. Dlaczego? Kurwa dlaczego?

***

Obudziły mnie promienie słońca. Próbowałam przewrócić się na drugi bok ale uniemożliwiło mi to czyjeś duże ciało. Otworzyła ciężkie powieki i spotkałam się wzrokiem z czarnymi jak noc tęczówkami. Tęczówkami których jeszcze przed trzema tygodniami nie znałam a teraz pragnełam poznać. Uśmiechnełam się słabo i wtuliłam się w niego tak jakby to on mógł mnie uchronić przed najstraszniejszym zagrożeniem.

-Kochanie musze jechać-wyszeptał po czym pocałował mnie w czoło. Usmiechnełam sie na ten gest.- I proszę nie zadręczaj się.

-Postaram się.

-Chodź odprowadzisz mnie a potem coś zjesz.-wstał z łózka i złapał mnie za dłoń bym mogła uczynic to samo. Gdy wstałam zauważyłam że jestem ubrana w moja satynową pizamę. Popatrzyłam na chłopaka i zapytałam

-Przebrałes mnie?

-Ta... niewygodnie by ci było spać w jeansach.

Po jego odpowiedzi byłam przerażona. Co jeśli widział blizne? Przecież ja bym chyba sie powiesiła gdyby on dowiedział się a taki sposób o moich najbardziej skrywanych demonach nie mogłam na to pozwolić. Szybko sie otrząsnełam i usmiechnełam delikatnie trzymając pozory.

The Devil's DautherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz