4.Jak to w środe?

36 5 2
                                    

POV:NOAH
zauważyłem że ktoś ciągle wydzwaniał do Melody lecz ona była w łazience, wiec postanowiłem jej zanieść telefon.
-Melody przepraszam że wchodzę ale ktoś do ciebie wydzwania i wypisuje że to bardz...- nie dokonczyłem zdania bo zauważyłem Melody z strzykawką w ręce i torebką na insulinę tuż obok.
-daj mi ten telefon i wyjdź, puka się- powiedziała zdenerwowana.
Nie dziwię się że się zdenerwowała, na jej miejscu też bym się pewnie zestresował. Podejrzewam że nie miałem się o tym dowiedzieć, bynajmniej nie tak szybko.

Oczywiście odrazu gdy powiedziała że mam wyjść to wyszłem, nie chciałem jej bardziej denerwować, ale odrazu gdy wyjdzie chciałbym z nią o tym porozmawiać i przeprosić że weszłem bez pukania bo fakt, powinienem zapukać.

Chwilę po moich rozmyśleniach Melody wyszła z łazienki i popatrzyła na mnie.
-Melody, ja...-zamierzałem coś powiedzieć ale dziewczyna mi przerwała.
-Noah, ja nie chcę o tym rozmawiac, zapomnijmy poprostu o tym co widziałeś-powiedziała bardzo poważnie.
-Melody, bedziemy małżeństwem nie mogłas ukrywać cały czas tego że masz cukrzycę. Nie musisz się tego wstydzić naprawdę-powiedziałem spokojnie w stronę dziewczyny.
-nie wstydzę się-powiedziała-ale nie chciałam żeby ktokolwiek inny oprócz rodziny o tym wiedział, nie rozmawiajmy już o tym proszę-powiedziała a ja widziałem że był to dla niej batdzo wrażliwy temat.
-dobrze, to zejdzmy może na kolacje-zaproponowałem.
-dobra chyba to dobry pomysł bo ojciec się już pewnie niecierpliwi-powiedziała.
POV: MELODY
Noah chyba zobaczył że moja cukrzyca była dla mnie bardzo drażliwym tematem i bardzo nie chciałam o niej rozmawiać więc odpuścił i zaproponowal żebyśmy zeszli na obiado-kolację co było dobrym pomysłem bo mój ojciec się już napewno niecierpliwił że tyle czasu już na nas czeka.
Odrazu gdy zeszliśmy to zobaczyliśmy mojego ojca i jego którzy siedzieli już przy stole.
-no wreszcie, siadajcie-powiedział mój ojciec.
od razu po jego słowach usiedliśmy.
Gdy usiedliśmy to podano nam dania i najedliśmy się w spokoju.
-a więc za miesiąc jest ślub-powiedział mój ojciec.
-tak, dokładnie-powiedział pan Williams.
-a więc ja proponuję aby ta dwójka zamieszkała ze sobą już w przyszłym tygodniu, żeby się już do siebie zaczeli przyzwyczajać-powiedział mój ojciec na co mi prawie oczy wyskoczyły z orbit.
-co?-powiedziałam odruchowo.
Podczas gdy ja nie dowierzałam w to co uslyszałam to zsuważyłam że Noah próbuje pochsmować uśmiech który się tworzy na jego twarzy. Z czego on sie kurwa cieszył?
- Melody, bez dyskusji decyzja już podjęta, prawda Williams?- zapytał mój ojciec.
-dokladnie tak Wilson-odpowiedział mu spokojnie.
-nie wiem czy to taki dobry pomysł..-zaczełam mówić lecz ojciec mojego narzeczonego mi przerwał.
-to jest dobry pomysł, a wręcz wspaniały. Jutro się z tobą skontaktuję George i wybierzemy im odpowiedni dom-powiedział ojciec Noah.
-tak, tak będzie najlepiej-podsumował mój ojciec.
-a teraz my bardzo dziękujemy za obiad ale musimy się już zbierać-powiedział.
-to my dziękujemy za wspólnie spędzony czas i możliwosć omówienia wszystkich spraw Connor-powiedział mój ojciec.
Odprowadziliśmy Noah i państwa Williamsów do drzwi. Gdy już poszli ojciec bez słowa poszedł do swojego gabinetu a ja się udałam do swojego pokoju.
POV:NOAH
Odrazu po wyjściu z domu Wilsonów podeszliśmy do samochodu i pojechamjśmy do domu.
Jechaliśmy niecałe 10 minut bez słowa. Widocznie ojciec nie miał mi nic do powiedzenia. Gdy dojechaliśmy to odrazu wysiedliśmy i weszliśmy do domu a każdy poszedł w swoją stronę. Ja do swojego pokoju, tata do gabinetu a mama do kuchni.
Nadal sobie myśle o tej sytuacji w łaźence Melody. Nie rozumiem dlaczego mi nie chciała powiedzieć dlaczego ma cukrzycę, chyba to nie jest jakiś bardzo wrażliwy temat, chyba że dla niej tak. Nie będę poruszać już pezy niej tego tematu bo widzę jak na to reaguje i nikomu równjeż nie zamierzam o tym mówic, Melody by mnie zabiła conajmniej 10 razy. Jeszcze niecały tydzień a będziemy mieszkać razem, zapowada się świetnie. Chociaż, gdy będe miał już żonę nie bede mógł chodzić na imprezy, sypiać z różnymi dziewczynami i innych rzeczy. Żona. Będe miał żonę. Chyba nie dokońca przemyślałem to wszystko. Cieszyłem się i to bardzo, ale czy ja chcę mieć żonę? Nie, nie, nie, nie będe myślał miesiąc do przodu jak to będzie, to jest totalnie nie potrzebne. Małżeństwo wydaje się super opcją i skoro mój ojciec zdecydował że to będzie najlepsza opcja to przecież tak musi być. Po moich rozmyśleniach poszedłem się wykąpać i położyć. Ten dzień był wyjątkowo intensywny a jutro nasi ojcowie już będą nam kupować dom. To wszystko dzieje się tak szybko. Ale to chyba dobrze, im szybciej tym lepiej.
nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem, a juz była 8:32 rano. Za 3 godziny jechaliśmy do Wilsonów, znowu. Znaczy ja chyba nie byłem tam potrzebny, to oni nam kupowali dom i z tego co widziałem to ani ja, ani Melody nie mieliśmy tam nic do gadania.
-dzień dobry-powiedziałem do ojca
-dobry-odpowiedział ojciec obojętnie jak zwykle.
-eh własnie, Noah-powiedział mój ojciec- plany nam się lekko pozmieniały.
-co to oznacza?-zapytałem.
-to oznacza to że już w tym tym tygodniu się wprowadzicie do nowego domu razem z Melody Wilson-powiedział obojętnie jakby on sam robił to na codzień.
-czekaj czekaj, jest pozniedziałek-powiedziałem- kiedy niby mamy się wprowadzić?-zapytałem dość zmieszany.
-prawdopodobnie już w środę-powiedział tak samo spokojnie jak wcześniej- dziś z Georgem o 12 pojedziemy kupić ten dom i dostaniecie klucze. A właściwie to ty dostaniesz, bo mężczyzna ma być dominujący, pamiętaj synu-powiedział.
Byłem lekko zdziwiony jego słowami bo mieliśmy się wprowadzić dopiero za tydzień no ale nic nie powiedziałem.
POV:MELODY
Kiedy wstałam było około 11. Dziś mój ojciec jechał kupować nam dom. Jezus ale to wszystko się szybko działo.Nadal nie jestem przekonana co do tego małżeństwa ale cóż przecież nie moge się postawić najbardziej niebezpiecznemu człowiekowi w calej Arizonie.Z matką zawsze mówiłysmy że uciekniemy do rio albo do innego słonecznego zakamarka tego świata tam gdzie mój ojciec nie będzie nami rządził niestety plany się zmieniły ponieważ mama odeszła a ja zostałam pod opieką tego potwora.

 W piżamie zeszłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni ponieważ byłam bardzo głodna.Gdy weszłam do pomieszczenia troche się zasoczyłam ponieważ przy stole na jednym z krzeseł siedział mój ojciec z gazetą w dłoni i laptopem przed nosem.Skanował cos wzrokiem z chytrym uśmieszkiem zajadając się kanapkami wrzyrządzonymi przez jak się domyślam Leyle.Wziełam swoją porcje kanapek z blatu i nalałam sobie kawy do mojego ulubionego kubka po czym usiadłam naprzeciwko ojca i zaczełam jeść bardzo zainteresowana cieczą w kubku.

Nagle przed moim nosem pojawiła się gazeta którą ojciec rzucił we mnie z nagłówkiem na samej górze:

Córka najbardziej niebezpiecznego człowieka w całym stanie Melody Willson wychodzi za syna ważnego członka rady tego stanu Noah'a Williamsa.

Prawie oplułam się kawą.Pod artykułem były załaczone zdjęcia moje i Noah'a wysiadających z samochodu lub wtedy kiedy przed wejściem do hotelu w którym odbywał się w bankiet stałam ja i Noah który obejmuje mnie w talii a ja się do niego uśmiechałam.

-Jade z jego ojcem kupić wasz dom.Zajmij się pakowaniem w środe sie wyprowadzasz.-nie dał mi nawet nic powiedzieć ponieważ w mgnieniu oka udał sie do wyjścia a w ślad za nim trzech ochroniarzy.Zdziwiło mnie to zazwyczaj szedł z czterema ale tym razem nie ma z nim Anthonego on był moim ulubieńcem jesli chodzi o ochroniarzy którzy jak wierne pieski chodzą za moim ojcem.Czasami dawał mi szluga jak mi sie moje skończyły.

Dopiero po chwili zrozumiałam co powiedział mój ojciec. Jak to w środe?!

Pobiegłam szybko do pokoju przy okazji informując Scotta że ma iść nakarmić psy obronne które sa na dworzu i wypuszczane sa tylko w nocy.Te psy nie zrobią krzywdy mojemu ojcu,Scottowi i mi reszte osób które by sie chociaż próbowały zblizyć zagryzły by bez zastanowienia. Psy na dworzu były rasy amstaff i tak jak życzył sobie mój ojciec były na sterydach i wyglądały groźniej nawet od moich dobermanów które nawet za szczeniaka wyglądały jakby były w stanie kogos zabic.

Gdy wpadłam do pokoju chwyciłam za telefon i zaczełam wystukiwać wiadmość do mojego narzeczonego.

Do:Noah

Wiedziełeś ze mamy wyprowadzic sie już w środe?????????

Na odpowiedx nie czekałam długo

Od:Noah

Też dowiedziałem się dzisiaj


Odetchnełam z ulgą czyli tym razem nie tylko ja dowiaduje sie wszystkiego na ostatnia chwile.

Poczulam wibracje przychodzącej wiadomości w dłoni.Gdy rozswietliłam ekran zatkało mnie.



*** hejka moi drodzy dzisiaj taki troche luźniejszy rozdział ale obiecuje że kolejny już bedzie mocny

 buźka:*

The Devil's DautherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz