2 blanche

1.8K 32 6
                                    

"SKIP TIME DO BOŻĘGO NARODZENIA"
właśnie szykowałam się na kolacje wigilijną kiedy usłyszałam żę ktoś wchodzi do rezydencji
szynko zeszłam na dół i zobaczyłam że w drzwiach stoi will z blanche(blanche to babcia hailie od strony tate wrazie czego)will trzymał walizki a babka witała się z moim ojcem który dzięki dobremu sprawowaniu w więzieniu mógł wyjść na przepustke
-cześć babciu!-powiedziałam wesoła żę możę być z nami
-cześć moja droga hailie jak tam bracia cię nie wkurzają??-powiedziała blanche z lekkim uśmieszkiem
-czasami tak-zaśmiałam się cicho pożegnałam babcie i poszłam się szykować ubrałam czarną sukienkę za kolanko z przezroczystymi rękawami
Wybrałam długie złote kolczyki oraz czarne obcasy zapinane na kostce
była około 18 miałam jeszcze 2 godziny bo kolacja się zaczyna około 20 miałam mało czasu bo jeszcze musiałam zrobić make-up oraz włosy
Robiąc włosy postawiłam na loki
oraz make-up który miał w sobie małe czarne kreski i różowe usta
kiedy byłam gotowa zeszłam na dół wszyscy już siedzieli przy stole i tylko maya monty i flyn mają się spóznić o 30 min ale tak to wszyscy byli czyli:mój tata,blanche oraz wszyscy bracia i oczywiście ja
jedliśmy śmialiśmy się a po 30minutach przyjechali monty z mają i flynem było wszystko dobrze dopuki blanche nie zrobiła się blada jak lekarka zobaczyłam to i oczywiście zareagowałam
-babciu wszystko okej jesteś cała blada?-powiedziałam zestresowana stanem babci
-jest wszystko okej tylko troche mi słabo kochanie-powiedziała z trudem łapiąc oddeech
-babciu jestem lekarzem mnie ne oszukasz co się dzieje?-powtórzyłam pytanie bo wiedziałam żę coś jest nie tak
-od paru dni boli mnie serce i głowa a czasami jest mi słabo ale to nic-odpowiedziała blanche po zczym wstała żeby nalać sobie wody ale upadła i straciła przytomność
-BLANCHE!-krzyknełam i podbiegłam do niej zbadałam ją i powiedziałam do braci:
-WZYWAJCIE KARETKE!-krzyknełam do nich a oni to zrobili
-hailie co z blanche?-zapytał zdenerwowany ojciej i właśnie wtej chwili przestała oddychać
-haile wszystko okej?-powtórzył pytanie ojciec a ja zaczełam resuscytacje
-NIE ODDYCHA!DYLAN GDZIE JEST TA CHOLERNA KARETKA!?!?-naskoczyłam na dylana bo bardzo się stresowałam nie zrobiłam tego specialnie
-za 1 minute powinna być wyjdę po nich-odpowiedział przestraszony moją reakcją dylan
-jest mamy ją-szepnełam ale na tyle głośno by mnie wszyscy usłyszeli wszyscy po usłyszeniu tych paru slów odetchneli z ulgą a ja razem z nimi po paru sekundach usłyszeliśmy dzwięk syren a pózniej otwieranie drzwi ratownicy wzieli blanche na nosze i do karetki a my wyszliśmy za nimi z domu wszyscy stali w miejscu a ja podeszłam do karetki i zapytałam:
-mogę jechać z wami i ją przejąć jestem lekarzem-zapytałam się ratowników
-jeśli ci nie przeszkadza żę to twoja rodzina to oczywiście-powiedział ratownik ładujący się za kierownice
jechaliśmy jakieś 5minut i dojechaliśmy do szpitala w którym pracowałam na codzień kazałam zrobić badanie serca i prześwietlenie a sama poszłam się przebrać w ubrania do pracy
okazało się żę blanche miała bardzo poważną wadę serca i potrzebna była jej pilnie operacja którą oczywiście jako lekarz prowadzący mósialam poprowadzić ja więć poszłam się ubrać rękawice oraz kombinezon i maske po drodze na sale operacyjną spotkałam braci na recepcji a ze względu żę jeszcze usypiali blanche to miałam chwile na przekazanie im wiadomości o jej stanie zdrowiu
-hailie i jak z blanche?-spytał zestresowany ojciec
-jest bardzo zle ma bardzo poważną wade serca i właśnie idę na blok operacyjny-powiedziałam ze stresem i smutkiem w głosie
-dasz radę hailie-wspierał mnie dylan
-uda ci się-powiedział tony
-zrobisz to malutka-powiedział kojąco will
-wieżymy w ciebie!-krzykną shane gdy ja już się oddalałam
"OPERACJA TRWAŁA 6 GODZINY I NADAL TRWA JUŻ SIĘ MIAŁA KOŃCZYĆ ALE NAGLE...
-pacjentka przestała oddychać pani doktor-powiedziała jedna z pomonnic
-resuscytujemy ją!-krzyknełam do oddziału który pomagał mi w operacji i zaczełam reanimować blanche reanimowałam ją już 1 godzine i ani razu nie odzyskała tentna
-pani doktor straciliśmy ją czy powiadomić rodzine?-zapytała jedna z pielęgniarek obecnych na sali ja nie mogłam dopuścić żę blanche nie żyła i nie chciałam odpuścić
-nie jeszcze nie-powedziałam już troche zmęczona ale dalej robiłam resuscytacje pare pielęgniarek wyszło z sali operacyjnej napić się i przespać a ze mną zostały 2 pomocniczki
"POV WILL"
operacja już trwała 7 godzin pare osób wchodziło pare wychodziło ale hailie wciąż była na bloku nagle zobaczyłem żę wychodzą kolejne pielęgniarki i to była kolejna szansa na dowiedzenie się czegoś na temat zdrowia blanche
-przepraszam czemu operacja blanche monet trwa już 7 godzin i nie mamy żądnych informacji co się dzieje na bloku?-zapytałem jedną z pielęgniarek
-panna monet w tym momencie jest resuscytowana przez doktor hailie ale obawiam się że może to być zgon ponieważ doktor hailie reanimuje już 2 godzine bardzo mi przykro-powiedziała ze współczuciem pielęgniarka
chłopcy wszystko słyszeli więc nie miałem co mówić co się tam dzieje
-hailie się załamie-powiedział shane
-to prawda będzie się obwiniać-dodał tony
"POV HAILE"
reanimowałam blanche już 2 godzine i dalej nie miała tętna ja nie chciałam odpuścić pielięgniarki mnie prosiły ale ja im nie odpowiadałam tylko dalej reanimowałam blanche aż w końcu zawołały dyrektora odziału a ten odciągną mnie od blanche siłą
-hailei naprawde już nic nie pomożesz zaraz ci podamy coś na uspokojenie-powiedział dyrektor
ja cały czas łkałam krzyczałam że jeszcze można ją uratować i chciałam wrócić do reanimacji nawet jeśli ręce bolały mnie tak żę nimi ruszyć nie mogłam
-prosze zapisać akt zgonu 1:23 blanche monet -powiedział spokojnie dyrektor
-NIE JESZCZE JĄ URATUJE PROSZE BŁAGAM!!-krzyczałam i moi bracia,ojciec i wujkowie na pewno mnie słyszeli ale siętym nie przejmowałam...właśnie sobie uświadomiłam żę to moja wina żę na pewno popełniłam jakiś błąd i zaczełam tak płakać że aż dusiłam się łzami nagle zemdlałam z przemęczenia
"POV CAMDEN"
"w tle słychać krzyki hailie
-boże słyszeliście?-powiedziałem do swoich synów oraz brata
-to była haile..-powiedział dylan zmartwiony było widać że martwi się o siostre
nagle z sali wyszły pielęgniarki oraz dyrektor mojej córki z nią samą na rękach poszli do sali na końcu korytarza a do na podeszła pielęgniarka
-dobry wieczór monet tak?-spytała
-tak co z moją córką?-zapytałem pielęgniarke
-panna hailie monet zemdlała z przemęczenia reanimowała swoją babcie ponad 2 godziny a sama operacja trwała 6 a jeszcze do tego jej mały atak paniki teraz została zaniesiona do sali numer 57 i spędzi tam do jutra czas na obserwacji a panna blanche monet niestety nieżyje zgon jest wpisany na godzine 1:23 ale naprawdę przestała oddychać o godzinie 24:18 bardzo mi przykro-powiedziała i poszła zapewne do pokoju lekarzy
-biedna hailie-powiedział monty
-a jak będzie się obwiniać?-spytałem ale nikt mi nie odpowiedział po chwili poszliśmy do sali hailie niestety ja mósiałem wracać do więzienia monty do mai i flyna vincent do anji i dzieci ale reszta została z hailie

"OD AUTORKI"
MAM NADZIEJĘ ŻĘ SIĘ PODOBAŁO JUTRO WSTAWIE KOLEJNY ROZDZIAŁ ALBO CHOCIĄZ SPRÓBUJE BO NIE WIEM CO NAPISAĆ BŁĘDY I POMYSŁY MILE WIDZIANE
1090 SŁÓW

Duża monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz