14 ziarenko

1.1K 25 16
                                    

-SKIP TIME: HAILIE I JEJ RODZINA JEST NA PRYWATNEJ WYSPIE-
kiedy wysiadłam z helikoptera zobaczyłam piękną plaże a za nią pare domków rozsypanych po wyspie
nie były jakoś daleko od siebie ale też niezbyt blisko żeby karzdy miał trochę ciszy dla siebie
dylan z martiną mieli razem mniejszy z domków, tony i shane trzymali się razem więc oni też mieli jeden z tych mniejszych domków ojciec zajmował najmniejszy bo był sam, następny w kolejce był will z harisonem(nwm jak się pisze jego imię) oni też zajmowali ten mniejszy
teraz przejćmy do większych, no to tak, vince anya oraz ich dzieci czyli lissy i michi mieli największy domek i ustaliliśmy że tam będą odbywać się obiady i kolacje
później maya z montym i flynem zajmowali domek średni
natomiast ja i adrien zajmowaliśmy drugi największy z domków
wszyscy się rozeszli ale jeszcze przed tym umówiliśmy się na godzinę 19 na kolacje w domku vincenta
chciałam iść do domku ale adrien mnie podnióśł na styl panny młodej i zaniósł mnie do niego
położył na łóżku i zaczoł całować moją szyje
-PARE MINUT PÓŹNIEJ-(w razie czego nie było seksu, nie tym razem heh)
poszłam ubrać się do łazienki w jakąś wygodniejszą sukienke od tej ślubnej
gdy się przeprałam popatrzyłam w lustro i co tam zobaczyłam?
oczywiście że malinki, nawet ich nie zakrywałam bo bracia i tak by się dowiedzieli...kiedyś
była godzina 18:57 więc poszliśmy do domku mojego najstarszego brata
większość już tam siedziała tylko nie było bliźniaków, jak zawsze w sumie
usiadłam z adrienem przy stole i dołączyliśy do rozmowy
kiedy przyszli bliźniacy zaczeliśmy jeść
nagle dylan wstał i krzyknoł
-ona ma malinki na szyji-
wszyscy się na mnie popatrzyli, no tak mówiłam że i tak się dowiedzą ehh..
-no i co dylanku??-odpyskowałam i też wstałam od stołu
-i to że że..-chyba chodziło mu o lizanie się ale mu to słowo przez gardło nie przejdzie
-tak dylanku lizałam się z adrienem monet-santan i co mi zrobisz hm?-zapytałam ze spokojem i usiadłam
dylan już miał coś mówić ale odezwał się ojciec
-dylan po pierwsze hailie jest pełnoletnia a po drugie to jest jej mąż-
-ugh-odburknoł dylan i usiadł do stolu wracając do pożerania swojego steka
(ZAPOMNIAŁAM DODAĆ ŻE WSZYSCY ZOSTAJĄ NA TEJ WYSPIE PRZEZ MIESIĄC!)
po kolacji poszłam do domu przebrać się w strój kąpielowy który dostałam na urodziny rok temu.
weszłam do wody trochę popływałam a później wyszłam z niej i położyłam się na ręczniku i zaczełam opalać, oczywiście zasnełam a kiedy się obudziłam zobaczyłam swoje plecy i ramiona...
jednym słowem tragedia, całe czerwone a tak parzą że wytrzymać się nie da, szybko  wstałam z piasku i zakryłam ramiona oraz plecy i poszłam do domku krzywiąc się z bólu
weszłam do domku i podeszłam do szafki z lekami żeby wziąść jakąś maść na oparzenia, oczywiście sama się nie posmaruje bo nie dosięgne latego poszłam do adriena który leżał na hamaku za domkiem
-hej pomożesz mi?-zapytałam i pocałowałam adriena w policzek
-oczywiście a w czym mam ci pomóc kochanie?-odpowiedział adrien
-w posmarowaniu  pleców i ramion-powiedziałam i zaczełam ściągać koszulke krzywiąc się przy tym
adrien wzioł maść odemnie i kazał mi usiąść na leżaku, kiedy zobaczył moje oparzenie odrazu zapytał
-co ci się stało?-
-zasnełam na słońcu-odpowiedziałam
-bardzo boli?-zapytał przejęty
-tak ale przyżyje-powiedziałam ale po chwili dodałam-chyba-
adrien zaczoł smarować mi plecy ale tak bolało że nie wytrzymałam i odsunełam się od niego
-hailie kochanie musze ci to posmarować bo inaczej będzie jeszcze gorzej-powiedział adrien z troską w głosie
-nie dam rady za bardzo boli-odpowiedziałam i usiadłam na lerzaku ale tak żeby adrien nie miał dostępu do moich pleców
nagle ktoś mocno przytulił mnie od tyłu i oczywiście dotknoł mojego oparzenia a ja odsunełam się od kogoś kto mnie przytulił i się rozpłakałam z bólu
adrien podszedł do mnie i lekko mnie przytulił i zaczoł uspokajać
-co jej się stało?-zapytał jak się okazało dylan
-mocno poparzyła sobie plecy i ramiona a ty ją dotknołeś poparzenie i jakoś tak wyszło-wytłumaczył adrien i posadził mnie na lerzaku
dylan podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło
-przepraszam-powiedział dylan
-to nie twoja wina-powiedziałam
-1 TYDZIEŃ PÓŹNIEJ (hailie już nie ma oparzeń)-
siedzieliśmy wszyscy na plaży, dzieci pływały razem z świętą trójcą, ojciec vince, will i adrien gadali o organizacji razem ze mną ale po chwili dziewczyny zawołały mnie żebym dołączyła do nich, więc to zrobiłam
dziewczyny oferowały mi drinka ale ja odmówiłam ponieważ od paru dni bolał mnie brzuch i 2 razy wymiotowałam ale nie mówiłam o tym nikomu bo nie uznałam to za coś ważnego zwykły ból brzuchai głowy z wymiotami
-PARE DNI PÓŹNIEJ (HAILIE DALEJ WYMIOTUJE I ŹLE SIĘ CZUJE ALE NIKOMU O TYM NIE MÓWI)
siedziałam właśnie przy stole na kolacji razem z rodziną aż znowu zrobiło mi się niedobrze
wstałam od stołu i szybkim tępem poszłam do łazienki zamknełam się póściłam wode z kranu żeby nikt nie usłyszał jak wymiotuje, uklękłam i zaczełam wymiotować do muszli
kiedy skończyłam wstałam troche osłabiona, umyłam ręce oraz przemyłam buzie i wróciłam do stołu
kiedy miałam już siadać tony podszedł do mnie i zapytał:
-hailie ty nie przytyłaś?-kiedy to powiedział wszyscy popatrzyli się na mnie.
-tony!-powiedział will vincent i ojciec w tym samym czasie
-a pomyślałeś jak wygląda kobieta w ciąży?!-powiedziałam zanim pomyślałam i to był błąd
-c-co?-zająkał się tony a wszyscy popatrzyli się na mój brzuch który troche urusł ale nie jakoś bardzo
-no to że będę mieć dziecko z adrienem-powiedziałam i wróciłam do jedzenia
adrien podszedł do mnie i zaczoł głaskać mój brzuch
-tam jest moje małe ziarenko?-zapytał
-tak adrien-powiedziałam
po chwili nagle wszyscy się ockneli z jakiegoś...transu?
-t-to chyba gratulacje nie?-powiedział tony
-dzięki-powiedzieliśmy razem z adrienem
później oczywiście wszyscy zaczeli nam gratulować
i tak ze zwykłej kolacji zrobił się mały haos
bo kto będzie ze mną zostawał kiedy adriena nie będzie w domu
albo że nie będe mogła nigdzie wychodzić bez przynajmiej 10 ochroniaży
już czuje że to będzie tragedia
a i jeszcze jedno moim braciom włączył się instynkt wujków...

-OD AUTORKI-
HEJKA MAM NADZIEJE ŻE MIŁO WAM MIJAJĄ DNI W SZKOLE
A JAK NIE TO MAM NADZIEJE ŻE MOJA KSIĄŻKA WAM POPRAWIA CHUMOR!!
PRZEPRASZA ŻE WSTAWIAM TEN ROZDZIAŁ DOPIERO PO OKOŁO TYGODNIU ALE NIE MAM CZASU.
OCZYWIŚCIE POMYSŁY I KOMENTARZE MILE WIDZIANE!
1000 SŁÓW

Duża monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz