Cała akcja dobiegła końca. Wygraliśmy wojnę z ludźmi z nieba. Ta szmata Miles zdechł z czego bardzo się cieszę. Aktualnie stoję na wysepce, na której odszedł mój brat. W swoich objęciach miałem Tsireyę. Kocham ją bardzo. Mimo że znamy się kilka dni, czuję jakbyśmy znali się kilka lat. Przed sobą widziałem mamę tulącą ciało Neteyama, obok Tuk przytulającą jego rękę. Tata pomagał dla Kiri zdejmować takie jakby grubsze plastikowe kajdanki z rąk. Za nią stał Pająk. Myślałem tylko o moim bracie. Gdy patrzyłem na niego miałem już łzy w oczach. Plecami leżał na kolanach u mamy a głowę miał w jej objęciach. Minę miał taką normalną. Lekko się uśmiechał.
*Wieczorem*
- Właśnie skończyliśmy wojnę z ludźmi z nieba - zaczął Tonowari
Stałem w tłumie razem z Tsireyą, Aonungiem i z Rotxo. Chłopcy nie wiedzieli jeszcze o tej tragedii.
- Niestety straciliśmy wiele naszych rodaków w tym pierworodnego syna Toruka Makto. Neteyama Sully'ego.
Spuściłem głowę w dół. Kątem oka zauważyłem Aonunga z wytrzeszczonymi oczami. Spojrzałem się na niego, a on na mnie. Po jego policzkach pociekły łzy. Zaczął dosłownie płakać. Zasłonił twarz ręką. Podszedłem do niego i położyłem mu rękę na ramieniu.
Rotxo również się rozpłakał. Zauważyłem też jak jeszcze kilka mieszkańców zalewa się łzami.
Godzinę później odprawiliśmy pogrzeb. Ten ostatni raz dotknąłem jego twarzy. Mama i tata polożyli go na dnie morza w takie żółte rośliny. One otoczyły Neteyama i zabrały go. On po prostu zniknął.
- Żegnaj braciszku. Kocham Cię. - powiedziałem widząc go ostatni raz.
Wyszedłem z wody. Zauważyłem moją trójkę przyjaciół płaczących na brzegu. Uśmiechnąłem się do nich lekko. Oni to odwzajemnili.
*Kilka dni później*
Nie potrafiłem się ogarnąć. Czułem się potwornie. Psychiczny ból stał się odczuwalny fizycznie. Chciałem od tego uciec. Ale jak?
Postanowiłem że pójdę na plażę. Widok zachodzącego słońca na fioletowym tle nieba bardzo mnie uspokajał. Przypominał mi o Tsireyi. To podczas zachodu słońca powiedziała mi ,, Ja cię widzę". To wtedy moje uczucia do niej stały się mocniejsze.Idąc powolnym krokiem wzdłuż brzegu, zauważyłem Aonunga. Siedział z kolanami przyciągniętymi do piersi. Wpatrywał się w morze.
- Cześć - powiedziałem podchodząc coraz bliżej niego.
On tylko odwrócił głowę gwałtownie w moją stronę i otarł ręką oczy.
- Cześć - odpowiedział cicho - co ty tu robisz?
- Myślę
- Oo a o czym? - burknął
- O co Ci chodzi? - zapytałem słysząc jego ton głosu.
- Może o to że to przez ciebie Neteyam nie żyje - wstał i spojrzał mi w oczy - kazałeś mu ratować tego waszego Pająka i wtedy ten jakiś skurwiel go zastrzelił.
- Nie waż się mnie o to oskarżać - odpowiedziałem łamiącym się głosem przez zaciśnięte zęby - to nie moja wina że ten łysy sukinsyn go..- nie potrafiłem powiedzieć tego słowa
- Zabił? - dokończył Anoung
Nie wytrzymałem i przywaliłem mu z całej siły w twarz. On w odpowiedzi kopnął mnie w nogi przez co upadłem. Wtedy skoczył na mnie i bił w twarz. Próbowałem się jakoś obronić ale z każdym ciosem robiło mi się coraz słabiej. Jednak szybko się nie poddałem. Powaliłem Aonunga na ziemię i teraz to ja wygrywałem. Załapałem go za oba nadgarstki i polożyłem mu nad głową.
- Neteyam zginął bo obronił mnie i Pająka. Wolałbym sam zginąć niż mieć wyrzuty sumienia że to właśnie go poprosiłem o pomoc w uwolnieniu tego człowieka. Nawet nie wiesz jak to jest stracić brata, którego kochałeś całym sercem. Nie potrafiłem mu tego okazać i bardzo tego żałuję. Teraz jest już za późno żeby powiedzieć mu w twarz zwykle kocham cię - łzy zaczęły mi spływać po policzku - więc błagam cię daj mi do cholery spokój bo wkrótce i tak się powieszę.
Puściłem jego ręce i powoli wstałem. Anoung podniósł się bez słowa. Odwróciłem się do niego plecami i zacząłem iść w przeciwnym kierunku.
- Lo'ak - poczułem dotyk na prawym ramieniu - przepraszam ale ja po prostu nie potrafię sobie tego uświadomić że go już nie ma. - zaczął. Miał zaszklone oczy - ja się po prostu w nim zakochałem.
Kurwa mać
Że co?
Anoung - zielono- niebieski glonojad zakochał się w moim bracie? Moja śmierć przyjdzie szybciej niż się spodziewałem.
Stałem jak wryty.
- Co? - zapytałem
- Znaczy nie, znaczy aahhhhh - jeknął łapiąc się za głowę - nie wiem.
Schował twarz w rękach. Słyszałem jak pociągnął nosem.
- No bo ja i Neteyam tak jakby przez chwilę chodziliśmy ze sobą, a teraz jak umarł nie mogę się z tym pogodzić - mówił na jednym wdechu. - Nie umiem. Normalnie tak nie ryczę. Nigdy tak nie płakałem. Nigdy nie straciłem bliskiej osoby.
Cały czas patrzyłem się na niego. Miałem sporego laga. Po chwili jednak się otrząsnąłem.
- Chodź - powiedziałem i machnąłem ręką aby poszedł za mną.
Aonung bez chwili namysłu ruszył za mną.
Weszliśmy po kolana do wody.
- Może to dziwne, ale zamknij oczy i pomyśl sobie, że Neteyam stoi obok ciebie. - mówiąc o tym lekko się uśmiechnąłem - kiedy tutaj przyjechaliśmy, poszedłem z Neteyamem pochodzić po brzegu. Staliśmy po kolana w wodzie i wpatrywaliśmy się w zachód słońca.
Spojrzałem się na Aonunga. Miał zamknięte oczy i uśmiech na twarzy.
CZYTASZ
Ucieczka
Novela JuvenilPo śmierci Neteyama wszyscy pogrążyli się w żałobie. Nie chodzi tylko o jego rodzinę, lecz również o cały klan Metkaina. Syn Toruka Makto to nie tylko świetny wojownik, ale i przyjaciel którego nie jest wcale tak łatwo zdobyć. Był On troskliwym, czu...