Przed rodziną się nie ucieka

34 2 3
                                    

Niepewnie otworzyłem oczy przez rażące światło. Czułem ciężar na swoim torsie. Oczywiście że to Reya. No bo kto inny. Powoli zacząłem wyswobadzać się z uścisku dziewczyny, kiedy ta nagle zacisnęła się bardziej.

- Nawet nie myśl że cię teraz puszczę - mruknęła - zamierzam jeszcze pospać a tak jest naprawdę wygodnie.

No cóż, nie miałem wyjścia. Dlatego też westchnąłem i wtuliłem twarz w jej bujne loki.

Nagle usłyszeliśmy alarm oznajmiający że ktoś nowy się zbliża. Szybko podnieśliśmy się z łóżka i wyszliśmy przed dom. Zobaczyłem trzy ikrany.... No oczywiście.. oczywiście że to kurwa oni! Świetnie!

Warknąłem z nerwów i zawróciłem się z powrotem do mauri. Nie zamierzałem do nich wychodzić, nawet tu nie dadzą mi spokoju.

- Lo'ak chodź! - pociągnęła mnie za rękę Tsireya

- Nie, nie idę do nich. Chodź się gdzieś przepłyniemy - próbowałem namówić dziewczynę

- Chociaż się z nimi przywitaj na pewno się martwili - mówiła

- Ale zrozum oni chcą mnie stąd zabrać z powrotem do lasu. A ja wolę być tutaj mimo że tam jest moje pieprzone miejsce. Drugi raz nie zignoruję brata

Ona widocznie posmutniała. Po chwili jednak podeszła bliżej.

- To gdzie płyniemy - uśmiechnęła się, co z radością odwzajemniłem.

Już mieliśmy wychodzić z mauri, lecz poczułem rękę, która złapała za mój nadgarstek. Szybko się odwróciłem i zobaczyłem Kiri. Jej twarz wyrażała smutek, radość i jednocześnie chęć dania mi wpierdol. Pociągnęła mnie do uścisku. Trochę nie chętnie ale odwzajemniłem go. Nagle dziewczyna złapała mnie za ramiona i odsunęła od siebie skanując mnie morderczym wzrokiem.

- Co ty sobie gówniarzu wyobrażasz?! - wrzasnęła a ja aż podskoczyłem - jak można od tak sobie uciec z domu?!

- To jest mój dom - powiedziałem stanowczo - i jesteśmy w tym samym wieku więc nie gówniarzuj mi tutaj! - odpowiedziałem już tym samym tonem co ona.

- 5 miesięcy to całkiem spora różnica - założyła ręce na piersi - i nie odwracaj kota ogonem.

- Co to kot? - zapytał Aonung wychalając się zza ściany.

- Nie wiem ojciec tak mówi - rzuciła mu z pretensją - i czego podsłuchujesz? - burknęła

- Tak się wydzierasz że ciężko nie usłyszeć - odpowiedział z równym wyrzutem

- Weź mnie kurwa nie doprowadzaj do szału bo przysięgam że jak ci wpierdole to przez miesiąc nie usiądziesz - warknęła w jego stronę i podeszła bliżej o kilka kroków na co Aonung od razu odwrócił się na pięcie i dosłownie uciekł. Parsknąłem na to lecz moja milutka siostrzyczka odwróciła się do mnie z mordem w oczach i od razu spoważniałem.

- Tak wracając to wracasz do domu - mruknęła

- Tak wracając to tutaj zostanę - zripostowałem

Ona tylko zamknęła oczy, szybko wciągnęła powietrze nosem i powoli je wypuściła. Podniosłem brew na ten gest. Siostra otorzyła oczy lecz tym razem widziałem w nich spokój i opanowanie.

- Lo'ak proszę cię wróć z nami do Omaticaya. I przy okazji chodźmy do rodziców nawet nie wiesz jak się martwili - znowu złapała mnie za nadgarstek i tym razem dałem się pociągnąć w stronę odgłosów ikranów

- Synu.. - odetchnęła Neytiri podchodząc do mnie i mocno przytulając. Po chwili jednak złapała mnie za ramiona i wierciła dziurę w mojej czaszce swoim morderczym wzrokiem. Tak jak Kiri kilka minut temu. Niby nie płynęła w nich ta sama krew, a jednak momentami były takie same.

- I po co Ci to było - powiedziała głosem pełnym wyrzutów - włosy sobie wyrywałam z nerwów - złapała za jeden z moich warkoczy i pociągneła lekko cicho sycząc dając mi do zrozumienia jak to mniej więcej wyglądało. Po chwili znowu mnie przutuliła.

Kiedy odsunęliśmy się do siebie.. wiedziałem że zaraz będzie najgorzej. Czułem ten delikatny oddech na szyi. Odwróciłem się a za mną stał ojciec. Minę miał jakby pierdolnął małym palcem u nogi w szafkę kiedy wszyscy śpią i jakby starał się ich nie obudzić swoim wrzaskiem.

- Ma'Jake - szepnęła błagalnym tonem mama

Ten tylko zerknął na nią z pod byka, bez słowa złapał mnie za ramię i zaciągnął gdzieś do jakiegoś pustego mauri. Stanęliśmy twarzą w twarz. Wtedy to zanim zdążyłem się zorientować usłyszałem plaśnięcie i poczułem jak mój policzek jest ciepły i pulsuje. Odwróciłem przesiąkniety zdziwieniem wzrok na ojca który jak gdyby nigdy nic stał wkurwiony wpatrując się w moje zdezorientowane oczy. Po chwili poczułem pięść zdeżającą się z moim nosem. Szybko dotknąłem bolącego miejsca i na palcu zobaczyłem ciemno czerwoną ciecz.

Co jest kurwa

Myślałem że tylko się na mnie wydrze a tu proszę

Powtórka z rozrywki tylko ze starszym rocznikiem i ojciec jako ten jedyny może nawalać

Zajebiście

- Tato - szepnąłem i znowu oberwałem

Cholera czy on się naćpał teraz? Nie mam pojęcia co tu się dzieje

- Co ty sobie gnoju myślałeś?! - warknął łapiąc mnie boleśnie za ramiona - że wszystko ci wolno? Że jesteś księciem i masz do wszystkiego prawo? Oj synku przesadziłeś - mówiąc tym tonem pełnym jadu rzucił mną o podłogę. Wylądowałem na plecach. Ojciec nadstawił pięść nad moją klatkę piersiową - PRZESADZIŁEŚ - wrzasnął uderzając w nią z całej siły w wcześniej wspomniane miejce.

Teraz to ja wrzasnąłem. Tak głośno i przeraźliwie że aż sam ojciec miał wyraz zdziwienia na twarzy. Jednak po chwili w której pociekło mi kilka łez i ciężko było mi złapać oddech wręcz dusząc się, wstałem trzymając dłoń na bolącym miejscu i popatrzyłem mu prosto w oczy

- Skoro tak mnie nie nawidzisz to czemu zwleksz i nie zabijesz mnie teraz? - wycedziłem przez zęby i stanąłem tak blisko, że nasze twarzy były 15 centymetrów od siebie   

- Bo jestem twoim ojcem i nie zrobił bym tego - odpowiedział bez emocji

- Ale napierdalać mnie to już ci wolno nie? - uśmiechnąłem się sarkastycznie - dlaczego to ty nie zginąłeś tylko Neteyam - mruknąłem i wyszedłem z mauri. Ojciec stał w miejscu i się nie ruszał.

Cały czas czułem jak szkarłatna ciecz wypływa mi z nosa. Wytarlem ją szybko nie chcąc by mama to zobaczyła. Jak ktoś inny by zauważył to w dupie tam, ale mama to mama. Nie martwmy jej.

Ogólnie to oberwałem w mostek, w środek klatki piersiowej. Okropnie to boli i muszę postarać się jakoś tego nie pokazywać.

Wyszedłem zza domków i zobaczyłem resztę rodziny krecącą się po plaży. Kiri widząc mnie odrazu do mnie podbiegła. Na szczęście nie miała w zwyczaju często się przytulać i to mnie teraz uratowało. Tuk to co innego, ale teraz jej tutaj nie ma bo została z babcią. Mama widząc mnie natychmiast zaczęła mnie skanować wzrokiem. Dostrzegła krew lecącą z mojego nosa i kiedy przypadkiem dotknęła mojej klatki piersiowej i syknąłem z bólu od razu zapytała co się dzieje.

- Ojciec mnie pobił - mruknąłem niechętnie na co Kiri wywaliła oczy, a mamie jakby na chwilę zabrało dech w piersiach.

Zobaczyłem to coś w jej oczach. Coś co jest niebezpieczniejsze od wszelkich niebezpieczeństw tego popierdolonego świata - strach o dziecko i chęć zemsty za jego krzywdę.

Wtedy właśnie Neytiri wyminęła nas i poszła w stronę z której przyszedłem.

- Jak to cię pobił? - wydusiła z siebie Kiri

- Sam próbuję się tego dowiedzieć

UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz