MADELAINE
Środa
21:08- koniec zamulania moja droga, zerwanie to nie koniec świata - wzdrygam się delikatnie i łapie za szybko bijące serce gdy moja przyjaciółka wchodzi mi do pokoju. Chociaż nie, nie wchodzi, wlatuje przyprawiając mnie o zawał serca podczas gdy ja sobie spokojnie oglądam serial popijając lemoniade. - wychodzimy. - oznajmia głosem w którym nie ma miejsca na sprzeciw.
- ee nie? - odparłam z wrednym grymasem bo wyjście to ostatnie na co mam chęć. Wolę zostać w łóżku i przeczekać ten przymulasty dzień, który na szczęście niedługo się kończy.
Mój ostatni tydzień w sumie tak wyglądał i było mi z tym bardzo dobrze, chociaż w sumie nie tydzień, tygodnie.
Całe dnie leżę oglądając filmy albo seriale, gdzie wszyscy są szczęśliwi, dobijam sama siebie, albo czytam również jakieś romanse, które przeważnie kończą się dobrze. Co również mnie dobija. Moja cała wielka biblioteczka to głownie taki gatunek.
Nie fotografowałam już nie wiem ile czasu, nie mam ochoty wychodzić z domu i raczej ostatnimi czasy nie widzę piękna świata, który mogłabym uchwycić na zdjęciach.
Ostatnimi czasy jeśli wychodzę to tylko na imprezy zapijając wspomnienia o Haily. Ale dzisiaj nie mam na to ani trochę ochoty.- słoneczko, ale ty wiesz, że ja nie odpuszczę i tak czy siak ze mną pójdziesz, prawda? - pyta retorycznie zamykając mi laptopa przed nosem.
- ej! Nie za swobodnie się poczułaś? Nie mam ochoty Gabby, serio - jęcze wtulając się w poduszkę - daj mi spokój dzisiaj błagam! - krzyczę przyćmionym od poduszki głosem ignorując przyjaciółkę z całych sił, ale gdy słyszę, że zaczyna grzebać mi w szafie podnoszę głowę.
Błagam nie.Zaraz w moją stronę rzuca ubranie, sukienkę jak się okazuje.
- nigdzie nie idę - mówię z przekonaniem patrząc prosto w brązowe oczy brunetki - nie założę tego, nie licz na nic. Jeśli przyszłaś tu żeby wyciągnąć mnie na miasto to masz dwa wyjścia, bierzesz na miasto Zacka albo zostajesz i ogladasz ze mną dalej serial. Wybieraj - mówię lakonicznie wzruszając ramionami - ale ja się stąd nie ruszam. - brzmię stanowczo ale Gabby ani trochę to nie przekonuje, tylko kręci głową z zadowoloną miną przygryzając przy tym wnętrze policzka.
I zaraz bez ostrzeżenia dosłownie na mnie wskakuje, siadając okrakiem na moim brzuchu. Ściska dłońmi nadgarstki przyszpilając mnie tym do łóżka a w jej oczach widzę determinację i wyzwanie, którego się podejmuje.
- Nie. Założę. Tego - mówię akceptując dokładnie każde słowo ze złością, na ustach Gąbki jedynie pojawia się niepokojący uśmiech, który znam zbyt dobrze i oznacza tylko jedno "wpadła na genialny (głupi) pomysł " Realizuje go zanim zdążę zareagować. A mianowicie schodzi ze mnie, mocno pociągając na sobą moje spodenki. - hej! Przestań!- staram się brzmieć poważnie, ale ta sytuacja mnie śmieszy bardziej niż powinna na domiar złego, mój o rok młodszy brat wchodzi mi do pokoju jak zawsze bez pukania gdzie ja leżę w samej za dużej koszulce z pod której nie widać bielizny i równie dobrze mogło by jej nie być a na przeciw mnie na łóżku kuca moja przyjaciółka z moimi spodenkami w rękach.
- Mads masz..- zaczyna, ale nie kończy widząc scenerię w jakiej Nas zastał. Patrzymy na Maxa speszone jakbyśmy zostały przyłapane na gorących uczynku mając nadzieję, że tego nie skomentuje ale szybko ją tracimy. Chłopak patrzy z przymrużonymi oczami oceniająco to na mnie to na moją przyjaciółkę a na jego twarzy maluje się coraz większego zadowolonie.
- oh wybaczcie przeszkodziłem w czymś?- pyta na pozór normalnie opierając się luźno o framugę, ale cynizm w głosie i kpiąca miną mówią jedno. Wzdycham głośno opadając na pościeli.
Zabijam tego mądrale wzrokiem, a moja przyjaciółka chowa twarz w pościeli by ukryć to jak bardzo ją ta sytuacja śmieszy. Kopię ją delikatnie w ramię co jeszcze bardziej ją rozśmiesza i teraz z jej ust wydobywa się głośny rechot.
CZYTASZ
Zmieniłaś mój świat | wlw | stranger to lovers |
Teen FictionEmma Watson życie wiele razy dało jej w kość, ma dopiero 21 lat i bagaż ciężkich doświadczeń za sobą. Nie lubi uczuć, ckliwości ani szczerości, nie ufa byłe komu. Biznes, przyjaciele i ich bezpieczeństwo to jedyne na czym jej zależy. Nie pyta o rad...