- 59 -

778 50 15
                                    

MADELAINE
tydzień później
2 dni do walki

Od paru dni próbuje zagłuszyć chaos w głowie te wszystkie lęki nauką, mimo że od poniedziałku zaczyna się przerwa świąteczna a próbne egzaminy dopiero po sylwestrze to próbuje chociaż troszkę się pouczyć już teraz, muszę czymś zająć głowę, a w święta i po nich nie będę miała czasu na naukę, w końcu spędzam je poza domem z przyjaciółmi.
Próbuje skupić się na rozwiązywaniu arkusza, ale ciągle myślami odlatuje do Emmy i nadchodzących wydarzeń. Przez ostatni tydzień nie odstąpiłam jej na krok, wraz z jej przyjaciółmi pilnowaliśmy, żeby regularnie jadła, nie robiła głupot i o siebie dbała, a ja robiłam wszystko żeby poczuła się lepiej. W dzień urodzin jej siostry, odwiedziłam z nią jej grób, do teraz na wspomnienie tego jak opowiadała jej o mnie mam łzy w oczach, była piękną dziewczyną, a Emma opowiada o niej jak o najcenniejszym skarbie, opowiadała tak pięknie, te historie łamały i sklejały moje serce jednocześnie. Słuchałam każdego jej słowa w skupieniu i trwałam przy niej dopóki nie pokłóciłyśmy się o to.
Ten tydzień był ciężki dla Nas obu, do tej pory nigdy nie spędziłyśmy ze sobą tyle czasu, nie były to miło spędzone chwile. Były pełne łez, krzyku, strachu o jej zdrowie, nieprzespanych nocy i słów, które nie powinny zostać wypowiedziane.
Mimo że to ją czeka walka a ma teraz cholernie ciężki czas, niemal szantażem nakazała mi wrócić do domu. Nie chciałam jej zostawiać, ale już powoli wraca do formy, właściwie nie ma wyboru za dwa dni walka, ale chciałam móc trwać przy niej aż do soboty i mieć pewność, że
czuję się coraz lepiej, ale wspólnie spędzony tydzień nie zadziałał na naszą korzyść i wyszła z tego kłótnia, ja wybiegłam z płaczem a Emma zamknęła się w sobie i uciekła od razu do siłowni.
Wiem, że chciała dla mnie dobrze, dla Nas dobrze, ale widocznie po tylu kłótniach o błahe sprawy, takie jak prośby, żeby zjadła czy nie piła już więcej, nie potrafiłyśmy się dogadać i przerwa tych paru dni była cholernie potrzebna a i tak skończyła się kłótnią. Widziała jak przemęczona jestem, możliwe, że słyszała jedną z moich rozmów albo po prostu zauważyła, że jest mi ciężko i teraz to ona przejęła kontrolę i zmusiła mnie do odpoczynku, ale na co mi on skoro się kładę i ją widzę, widzę jej krew i obolałe ciało, widzę to jak upada na moich oczach na kolana tracąc siły.
Teraz jest jeszcze gorzej.
Gdy się nią opiekowałam, fakt, było to ciężkie, patrzeć na jej cierpienie i nie móc zrobić nic więcej jak trwanie u jej boku czy zapewnienia, że któregoś dnia poczuje się lepiej, ale sto razy bardziej wolałam być przy niej w te najgorsze dni niż zostać z własnymi myślami, sama, mając świadomość, że nawet nie jesteśmy pogodzone. Co jeśli te wszystkie emocje wybuchną przed walką? Co jeśli wpłynie to na jej siłę i skupienie? Co jeśli przeze mnie przegra?

Nie chciałam w żaden sposób być nachalna czy sprawić, żeby czuła się osaczona. A jednak tak się stało, ale obiecałam, że się nią zaopiekuje i zrobiłam to. Rozumiem jej reakcje, tyle się u niej teraz dzieje, tyle złego, a ona i tak się stara a ja skakałam przy niej jak matka, przez co mogła poczuć się jeszcze gorzej a pragnęłam tylko żeby poczuła się lepiej. Chociaż w małym procencie.
Potrzebowała dziewczyny, kogoś przy kim czuje się dobrze i może się wypłakać, pokazać słabości, może czuć to wszystko wiedząc, że nikt jej nie oceni, a ja zachowałam się jakby trzeba było przy niej skakać, bo sama nie jest w stanie nic zrobić.
Teraz jak o tym myślę to naprawdę mogła to tak odebrać, a mnie aż szczypią oczy od pojawiający się pod powiekami łez.
Kurwa nie tak miało być.
Nie chciałam jej zostawiać, ale opuściłam tydzień szkoły, przyjaciele nie dawali mi żyć, nawet mama się zaniepokoiła i codziennie do mnie dzwoniła spytać się jak się czuję, tak samo Max. Nikt nie miał do mnie pretensji o opuszczenie szkoły, pozwolili mi zostać w domu już do przerwy świątecznej. Nie powiedziałam im o walce, ale wspomiałam, że Emma ma ciężki czas a w sobotę czeka ją ważny dzień.
Już mi głowa pęka od nadmiaru informacji i myśli. Jakoś udaje mi się przegonić łzy i uspokoić tą lękową część mojej osobowości.

Zmieniłaś mój świat | wlw | stranger to lovers | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz