EMMA
Niedziela wieczórNie mogłabym być nauczycielem. W życiu. Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu.
Od dwóch godzin próbuje nauczyć Tatianę na sprawdzian z matematyki.
Ale jej mózg jest równie oporny na liczby co Noah, który za to świetnie się bawi przyglądając się Nam co jakiś czas w między czasie wypełniając papiery związane z klubem.
Moje cierpienie go bawi.
Cudny przyjaciel.- pierdole to - jęczy Tatiana i chowa twarz w dłoniach. - to jest kurwa trudniejsze niż rozmowa z tobą! - mówi pokazując na cały zapisany zeszyt.
Noah zaczyna się głośno śmiać na jej słowa.
Posyłam brunetowi nienawistne spojrzenie.-dzięki? - odpowiadam z grymasem, udając urażoną. No cóż muszę jej przyznać rację, rozmawia ze mną nieraz to wyzwanie. Szczególnie gdy mam zły dzień. - powiedz mi czego jeszcze nie rozumiesz, to Ci to wytłumaczę. - staram się brzmieć spokojnie, mimo że moja cierpliwość jest na skraju.
- wszystkiego Em! To jest chore! - wykrzykuje i zatrzaskuje zeszyt. - pierdole, jak nie matura to rura. - stwierdza zawzięcie zakładając ramiona na piersi. Wygląda jak obrażony dzieciak.- Noah co powiesz na tancerkę w twoim klubie? - pyta zaczepnie - Zrobiłabym show z moim talentem i ciałem - puszcza mu oczko pokazując dłonią na siebie.
- po moim trupie - prycham i również zamykam książkę, nie ma sensu uczyć jej dalej skoro do niej jak do ściany. - nie będziesz kręcić dupą przed napalonymi typami po czterdziestce. - stwierdzam pewnie i wstaje, żeby trochę rozprostować obolałe mięśnie.
Przy okazji biorę papiery bo już pora porozliczać sprawy związane z barem, chociaż po dzisiejszych dwóch godzinach liczenia z Tatianą od tych literek mi się już w głowie kręci.
Ale praca wzywa a zawsze wolę ogarniać takie sprawy świeżo po wypłaceniu pensji pracownikom, żeby z niczym nie zalegać i nie odkładać na później.- sama byś na coś takiego chętnie popatrzyła, nas nie oszukasz - prycha Tatiana gdy ponownie siadam przy stole, spogląda na mnie znacząco, uśmiechając się przy tym cwano.
Unoszę brwi zaskoczona jej bezpośredniością.
Chociaż tego się ode mnie uczy.- byłaby częściej w takim klubie niż Ci napaleni faceci - śmieje się Noah.
I on przeciwko mnie?- może i bym popatrzyła, ale naprwno nie w twoim wykonaniu. - mówię sarkastycznie zadowolona ze swojej odpowiedzi. Jak chcą tak rozmawiać to proszę bardzo.
- no, my wiemy kogo - wcina się Noah i zerkają na siebie z Tatianą. Moja ręka sama sięga po zeszyt leżący obok. - auła kurwa! Serio? Twardą okładką? - pyta masując czoło. - jeszcze Ci mało po piątku? Jak chcesz to w następnej walce możesz się zmierzyć ze mną. - próbuje brzmieć pewnie i groźnie, ale coś mu nie wychodzi. Spoglądam na niego leniwiea moja postawa krzyczy jedno wielkie " błagam Cię wierzysz w to?"
- ups - wzrusza ramionami zadowolona, ani trochę nie przejęta tym, że oberwał. - ale jak ty chcesz ze mną się zmierzyć jak Ciebie zwykłym zeszytem można pokonać? - pytam ironicznie niemal się uśmiechając.
- pierdol się - odpyskuje pokazując mi środkowy palec, przez co chce mi się jeszcze bardziej śmiać, ale to tłumie zaciskając usta.
Kocham męskie urażone ego.- to też nie z tobą - odparłam patrząc na niego z udawaną odrazą i również pokazuje mu środkowy palec, ale na potwierdzenie moich słów dodaje do niego wskazujący i wykonuje płynny ruch w powietrzu. - ale mogę z twoją dziewczyną jak chcesz. - unoszę brwi zaczepnie i oblizuje usta chcąc jak najbardziej go zirytować.
- wyżej srasz niż pizde masz i najpierw to ty dłonie wylecz geniuszu, bo teraz niezbyt są sprawdzę, co? - pyta uśmiechając się do mnie szyderczo.
Kocham takie rozmowy z nim, dlatego, że zawsze je wygrywam. - i dziękuję, ale moja dziewczyna jest zadowolona i niczego jej nie brakuje z tego co wiem. - zapewnia - ale jak chcesz to się jej spytaj, zobaczymy komu ego połechta.
Oj Noah ja nigdy nie przegrywam.
I znam Belle.
CZYTASZ
Zmieniłaś mój świat | wlw | stranger to lovers |
Fiksi RemajaEmma Watson życie wiele razy dało jej w kość, ma dopiero 21 lat i bagaż ciężkich doświadczeń za sobą. Nie lubi uczuć, ckliwości ani szczerości, nie ufa byłe komu. Biznes, przyjaciele i ich bezpieczeństwo to jedyne na czym jej zależy. Nie pyta o rad...