Rozdział 4.

50 5 0
                                    

    -Woosung, czy ty mieszkasz na tym chodniku, czy o co tu do licha chodzi? - stałam nad nim, gdy on siedział sobie zadowolony na ławeczce.
-Powiedzmy, że mam mnóstwo wolnego czasu. Lubię tu przychodzić, przypomina mi dzieciństwo... - spojrzał w ziemię i na chwilę pogrążył się w myślach. - A ty? Czemu tu teraz jesteś? Przecież masz szkołę.
-Nie mogę tam zostać - oświadczyłam stanowczo.
-A to dlaczego? Coś się stało? - trochę zbyt się tym interesował.
Nie wiedziałam, czy to dobrze czy źle.
-,,Powiedzmy", że nie mam ochoty o tym rozmawiać - i tak nie miałam nic lepszego do roboty, więc dosiadłam się do niego i odchyliłam głowę do tyłu.
-A ten krwiak na policzku? Ktoś cię uderzył?
Nic nie odpowiedziałam. Nie chciałam otwierać się przed obcym mężczyzną. Choć on był chyba jedyną osobą, która interesowała się tym, co się ze mną działo. Bolało mnie, gdzieś tam głęboko, że byłam zdana na siebie. Uczyłam się całe życie, być samowystarczalną i nie potrzebować nikogo. Większość młodości spędziłam sama. Jednak ten styl bycia, przytłaczał mnie, a ja nie byłam w stanie unieść takiego ciężaru. Strach przed tym co przyjdzie jutro, rany od tych wszystkich uderzeń i codzienna ciężka praca, od rana do nocy, to nie było dzieciństwo, tylko katorga. Woosung, mimo, że był jakimś nieznanym mi i spotkanym dosłownie dzień wcześniej człowiekiem, nie był fizycznie w stanie zgotować mi większego piekła niż miałam na co dzień, więc postanowiłam choć jemu, troszkę zaufać.
-Nie chcesz, nie mów. Rozumiem.
-Woosung... - zaczęłam.
-Tak?
-Czemu tak bardzo interesuje cię moje życie? Co jest we mnie takiego fascynującego? - dopytywałam.
-Dobra, nie będę owijał w bawełnę. Gdy cię zobaczyłem, od razu mi się spodobałaś. Zauważyłem, że jesteś znacznie młodsza, a ja nie jestem jakimś pedofilem, więc stwierdziłem, że mogę się z tobą choć zaprzyjaźnić. Czuję, że nie masz łatwo w życiu, więc może mógłbym ci jakoś pomóc?
Poruszyła mnie jego przemowa. Pierwszy raz od lat usłyszałam, że komuś na mnie zależało. No, nie miałam pewności, że nie była to zwykła manipulacja, ale nadal bardzo piękny gest z jego strony. Swoimi słowami, stłukł bardzo cienką, szklaną granicę pomiędzy moją mocną psychiką, a załamaniem nerwowym. Spojrzałam mu w oczy, a broda zaczęła mi lekko drgać. To był znak, że zaczynałam płakać. Nie zdarzało mi się to często, ale tym razem miałam powód. Nie znałam Woosung'a, ale choć mógłby być przestępcą, wzruszył mnie do łez. Chciałam się w końcu komuś wypłakać. Rzuciłam się chłopakowi w ramiona, a on przyjął to ze stoickim spokojem i odwzajemnił uścisk. Głaskał mnie po plecach, a ja czułam lekką woń jego perfum. W dodatku miał tak delikatną skórę, że nie mogłam się od niego oderwać.
-Czuję, że chyba chcesz mi o czymś powiedzieć. O czymś bardzo smutnym i po stokroć bardziej bolesnym. Jestem tu, by cię wysłuchać.
-Ojciec mnie pobił! - nie rozluźniałam uścisku. - Tak strasznie się go boję, a mimo to muszę z nim mieszkać. Gdybym uciekła, znalazłby mnie i zamordował!
-Jest sposób, w jaki mógłbym ci pomóc? - chyba był zdezorientowany.
-Nie ma drogi ucieczki, Woosung! To jest mój los! Nic z tym nie mogę zrobić, a tym bardziej ty!
-Nikt nie zasługuje na takie piekło. Powinnaś zgłosić to na policję - radził.
-Ale nie mogę! Jak on się dowie...
-To o niczym mu nie powiesz - brzmiał, jakby wymyślił jakiś plan. - Zamieszkasz u mnie na czas śledztwa, nigdy cię nie znajdzie.
-Nie mogę! Co jeśli ty też jesteś zły i chcesz mnie zaciągnąć do swojego domu, żeby zrobić mi krzywdę. Wolę żyć z ojcem, niż umrzeć - zaprotestowałam.
-Nie jestem w stanie ci udowodnić, że jestem normalny. Tylko od ciebie zależy, co zrobisz - oznajmił.
-Muszę to przemyśleć... - to była bardzo trudna decyzja.
Moja przyszłość wisiała na włosku.
-Pewne jest jedno, nie wrócisz teraz do domu, bo nie skończyłoby się to dobrze - Woosung odciągnął mnie od siebie, a ja przetarłam oczy dłońmi. - Proponuję, żebyśmy gdzieś razem poszli. Na przykład do restauracji. W końcu musisz coś jeść, nie chciałabyś umrzeć z głodu - zaproponował.
-Nie będę ci robić problemów - protestowałam. - Pewnie masz dzisiaj dużo roboty. Jakaś praca, czy cokolwiek innego...
-Tak właściwie, jestem leaderem pewnego rock bandu. The Rose, słyszałaś może kiedyś? - nie zbyt wiedziałam o jaki band mu chodziło.
-Nie? - bałam się, że jestem zacofana.
-To nic. W każdym razie, wydaliśmy ostatnio nowy singiel, więc na razie odpoczywamy od roboty. I dlatego tu siedzę. I dlatego też, mogę wziąć cię do restauracji - mówił z tak ciepłym uśmiechem, że aż przestałam szlochać.
-Chwila, mówiłeś, że masz zespół. W takim razie, gdzie reszta członków? - zaciekawił mnie.
-Korzystają z urlopu. Polecieli do Japonii, a ja zostałem, żeby pisać nowe piosenki. Ostatnio dostałem weny. Z resztą nie ważne. Zgadzasz się czy nie?
-Um... - Nie mogłam się zdecydować, gonitwa myśli w mojej głowie nie chciała ustąpić. - W restauracji chyba nic mi nie zrobisz - w końcu się zdecydowałam. - Ale idziemy na nogach, nie chcę żebyś wywiózł mnie w jakieś dziwne miejsce.
-Będę zaszczycony, idąc z tobą na spacer - podniósł się.
Ja postąpiłam tak samo i zaczęliśmy, powoli iść w stronę miasta, w którym było najwięcej knajp.

*POV: Theo*

Po dzwonku na przerwę, ja wraz z chłopakami opuściliśmy klasę. Soul był dziś w zaskakująco dobrym humorze, zaś ja, nadal kipiałem z wściekłości. To była moja słaba strona, nowe, które nie zdają sobie sprawy z tego, jakie są w tej szkole zasady, a nikt nawet nie zamierza im tego uświadomić. Musiałem wziąć sprawy w swoje ręce, nie mogłem dopuścić do tego, żeby Keeho przez nią cierpiał. Widziałem w niej osobę, która stanęłaby na drodze do jego szczęścia. Keeho bardzo źle znosił rozłąkę z Ha-yoon. Odkąd odeszła, często budził się w nocy z płaczem, a my nie mieliśmy pojęcia co z tym zrobić. Na jakąkolwiek wzmiankę o niej, reagował agresywnie. Tęsknił za nią, bo była dla niego najważniejsza. Czuliśmy, że nawet ważniejsza od nas. Musieliśmy go wspierać, więc zabroniliśmy komukolwiek z poza naszej szóstki, się do nas zbliżać. Zauważyłem, że to trochę pomogło, ale nie na długo, bo co roku zdarzały się takie ,,nowe", które bujały się w nim od początku roku. Ze względu na Keeho, gnębiliśmy je, a czasem nawet biliśmy. Ale to nie my byliśmy najgorsi. Gdy tylko ktokolwiek chciał zamienić słowo z Keeho, lądował w szpitalu. Niezależnie od płci. Dlatego wszyscy tak bardzo się nas bali.
-Co ci tak wesoło, przygłupie? - Shota śmiał się jak opętany, musiałem interweniować.
-Cieszę się! - skakał wokół nas, jak jakaś wróżka po przejściach.
-Niby co jest tak zadowalające, że niszczysz naszą reputację? - Intak dopełnił mojego dzieła.
-Nie mogę wam powiedzieć, bo i tak nigdy mi nie uwierzycie - założył ręce, udając, że się obraził, jak małe dziecko.
-Weź, teraz mnie zaciekawiłeś - chwyciłem jego ramię. - Gadaj.
-Dobra Taeyang, wiesz, że i tak nic nie powie, obraził się i tyle - Jongseob miał całkowitą rację.
Soul już taki był. Ale właśnie za to go kochaliśmy.
-Taeyang, choć na słówko - Keeho ostatni opuścił salę, bo miał wcześniej rozmowę z nauczycielką.
Widać, że tak samo jak ja, nie był tego dnia zbytnio zadowolony.
-Jasne - poszedłem za nim.
Zaciągnął mnie do toalety i wygonił przy okazji, chowających się tam pierwszoklasistów. Gdy łazienka była pusta, oparł się o ścianę z założonymi rękami. Czekałem tylko, aż się odezwie, bo wyczułem, że zaraz mi się dostanie.
-Po co znowu do niej polazłeś? Nie gadanie z ludźmi, działa w dwie strony, Theo - zaczął spokojnie, ale ja byłem już w pozycji, gotowej do ucieczki.
-Chciałem, żeby raz na zawsze się odwaliła - pochyliłem głowę.
-Jeśli jest taka, jak powiedziałeś, podobna do ,,niej", to właśnie dałeś jej motywację, żeby się na tobie za to odgryźć.
-Spokojnie, stary. Wystarczająco ją nastraszyłem. Wydaje mi się, że mamy ją z głowy - byłem z siebie trochę dumny.
-Theo, przyjacielu drogi. Nie obchodzi mnie, co ci się wydaje. Ale chyba masz rację. Załatwię to siłą, raz na zawsze. Tylko sam, nie potrzebuję twojej pomocy.
-Co masz na myśli? - trochę się wystraszyłem.
-Zobaczysz...
-Dzisiaj już jej nie ma, Keeho. Widziałem przez okno, że uciekła w popłochu.
-Mamy czas... Bardzo dużo czasu.

Guys, I'm Back || Yoon KeehoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz