Rozdział 8

184 7 7
                                    

Obudził mnie dzwonek budzika. Nie wiem kto brzmi gorzej Kaira czy ten zasrany budzik. Wziąłem do ręki  telefon i wyłączyłem budzik. Z ledwością otworzyłem oczy i próbując zwlec się z kanapy wyjebałem się. Nie powiem bolało. 

Udałem się do kuchni i zacząłem robić wykwintne danie czyli płatki z mlekiem, bo moje umiejętności nie pozwalają mi na nic więcej. Pech chciał, że zapomniałem o mleku. Podbiegłem do mikrofali niczym sonic. Wyjąłem miskę z mlekiem, a to chujstwo mnie oparzyło. Osiągnęło temperaturę Marsa.Opuściłem miskę a mleko się na mnie rozlało.

-KURWA MAĆ!!!-wydarłem się tak głośno, że słychać mnie było nawet na koncercie Dody w kosmosie.

-Czego drzesz japę pacanie?!-Kiara weszła do kuchni patrząc na mnie jak na idiote, za którego zresztą mnie ma.

-No, bo to zjebane mleko! Zapomniałem o nim!

Po chwili siedzieliśmy na kanapie w odległości 2 metrów od siebie oglądając jakiś film.

-Wogóle to muszę opowiedzieć ci mój sen.-zacząłem dziewczynie opowiadać zjebane wytwory swojej wyobraźni.

-Ty jesteś bardziej pierdolnięty niż myślałam.-stwierdziła.

-Spanie na kanapie mi nie służy.-dziewczyna jebła mi z łokcia, a ja się wrednie uśmiechnąłem.

                                         ***

                                     KIARA

Po tygodniu siedziałam we swoim mieszkaniu na łóżku. Nie umiałam otworzyć jebanego lizaka, na którego kurwa akurat miałam ochotę. Jebłam nim o ścianę i usłyszałam jął ktoś otwiera drzwi do mieszkania.
Z buta do mojego pokoju wbił Matteo.

-No i co kurwa mi drzwi wyważasz?!-przewróciłam oczami na jego idiotyczne zachowanie i wstałam z łóżka.-Czego chcesz?

-Przyszedłem w odwiedziny do mojej kochanej siostrzyczki.

-Haczyk?

-Nie ma.

-Nie pieprz zawsze masz powód.

-Tak jakby w moim BMW  leży martwy typ.

Nie mogę kurwa ta kanalia zwana moim bratem przyszła do mojego mieszkania, które wynajmuję od kolejnej kanalii i do tego ma zwłoki w aucie.

-I co mi do tego?!

-Nie pomożesz ulubionemu bratu?-zrobił maślane oczy.

-Nie.

-Pojedziemy na zakupy.

W taki oto sposób znalazłam się w jebanym BMW z debilem i martwym ciałem.

                                        ***

                                    LOUIS

Wyszedłem wynieść śmieci ale się wyjebałem o krawężnik. Będąc już prawie przy drzwiach pech chciał, że na mój ryj trafiło ptasie gówno. Wrzasnąłem wkurwiony, z impetem i zdenerwowaniem na mordzie walnąłem w te jebane drzwi. I wchodząc już równiutko wkurwiony zachachaczyłem rękawem bluzy o drzwi. Pierdolnąłem w ten kawał drewnianego gówna tak, że aż wyjebałem z nawiasów. Wkurzony nawalałem w te drzwi krzycząc. Zdenerwowany  wszedłem do mieszkania z miną srającego kota. I już miałem iść pod prysznic, gdy kątem oka dostrzegłem Kire śmiejącą się ze mnie.

Co ona robi w moim mieszkaniu?

Wkurwiłem się znowu, żadna nowość i wydarłem się na nią żeby nie szczerzyła japy. Mimo tego że jej uśmiech był piękny.

What is love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz