Rozdział 21

99 7 9
                                    

(GWIAZDECZKI BARDZO NAS MOTYWUJĄ TAKŻE ZOSTAWIAĆ PO SB JAKIŚ KOMENTARZ A NAJLEPIEJ TE GWIAZDECZKI)



Zamarłam

David Wood powiedział że mnie kocha.

Japierdole

Co jest kurwa?

-Kiara?

-T-tak?

-Przed chwilą powiedziałem że cie kohchwhejdjs-zatkałam mu buzie ręką.

-Daj mi się z tym oswoić.

-Co?

-Proszę

-Okej-odpowiedział a ja tak porostu odeszłam.

                                                                                      ***

Wychodziłam z mieszkania odwalona na rodzinny obiad u ciotki. Moja mama z ojczymem a Ojciec z kochanką. Niestety ale w tym składzie mieli przyjść. Moja ciotka chciała abyśmy poznali jej nowego przyszywanego syna i męża. Jechałam autem gdy nagle poczułam że coś brzęczy,a moje auto drga.

-Co jest kurwa?-auto zaczęło coraz bardziej drgać więc wyhamowałam. Wyszłam z auta i otworzyłam maskę. Jebało zdechłym szczurem. Wyjęłam telefon aby zadzwonić po kogoś.

-Proszę nie-powiedziałam gdy zobaczyłam że nie ma zasięgu, bo byłam na pierdolonym zadupiu w lesie gdzie nikogo nie ma. Próbowałam odpalić auto ale nic sie nie stało.

Po  10 minutach jakieś auto jechało  w moją stronę. Zatrzymało się. Japierdole ale cringe.

-Pomóc ci w czymś?-zapytał brunet w moim wieku.

-Jeśli masz zasięg zadzwoń po lawete, auto mi się zepsuło.

-Nie mam zasięgu mogę cię podwieźć do miasta. Tam jest zasięg.

-Okej- Jechaliśmy autem w niekomfortowej ciszy którą brunet przerwał pytając jak to się stało.

-Miałam jechać do ciotki.

-A skończyłaś z Daddy'm.

-Słucham?-zapytałam a Brunet wyhamował.

-Tu masz zasięg. Wybacz ale się śpieszę.

Wysiadłam z samochodu ze zmarszczonymi brwiami. Dziwak. Wyjęłam ponownie telefon i zadzwoniłam do Mattheo. Gówno nie odebrał. Zadzwoniłam do drugiego brata. Ciotki, wujka i wszystkich pozostałych moich dzisiejszych towarzyszy. Nikt nie odebrał. Kurwa i co ja mam zrobić na jakimś wypizdowiu.

Jebać to. Ruszyłam przed siebie jakimś chodnikiem. Dzielnica nie wyglądała wcale źle. Szłam tak z piętnaście minut gdy mi się to nagle znudziło. Przystanęłam, podniosłam łeb i wydarłam się z całych sił.

-KURWAAAA!

Japierdole. Dopiero teraz dotarła do mnie powaga sytuacji. Że ta zasrana familiada nie odbiera.

Nagle poczułam jak coś kapie mi na ryj.

-NO W DUPE JEŻAAAA!-zajebanego deszczu mi brakowało. Japierdole jaki pech.

Zaczęłam znowu iść z zamiarem wejścia do jakiegoś budynku. Po paru minutach zmoczona jak Szczur weszłam do biedronki. 
Szwendałam się jak jakąś koczownicza małpa z prechistorii lub rodzyn na sprawdzianie sprawdzający czy nie masz ściągi pod dupą. Przecież ja wyglądam jakbym chciała coś ukraść.

Po chwili wychodziłam ze sklepu z gumami do żucia, bo wstyd mi nic nie kupić xd. Na szczęście przstało już padać. Idąc zauważyłam przed sobą grupkę kidosów jeżdżących na hulajnogach. Jeden Skater, pro oczywiście wywalił się, a ja oczywiście zaczęłam się śmiać. Gdy umierałem ze śmiechu, kolega kaszojada zdjął swój kask i rzucił nim we mnie. Oczywiście trafił w łeb, a ja poleciałam na ziemię. Wstałam i zaczęłam ich wyklinać, a ci uciekli.

What is love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz