Rozdział 15

105 5 0
                                    

                                                                                            LOUIS

Razem z Cadem'em poszliśmy po naćpaną Kiare, którą ten debil zostawił w krzakach.

-Idziesz debilu?

-I-idem staruhihi-Japierdole ale on ma zjazd.

Podeszliśmy do krzaka w którym znaleźliśmy Kiare. Zdjąłem swoją marynarke aby zarzucić na nią. Wyciągnąłdm ją z krzaka i wziąłem na ręce idąc na ślepo, bo jej seksowna sukienka mi wszystko zasłaniała.

-Oh Louis, tęskniłam przystojniaku.

Co do kurwy?

-Ja trochę też.

-Ale wy jesteście słodcy.-powiedział Cadem i zwymiotował na środku chodnika.

-Ja pierdole Cadem. Nie wejdziesz zażygany do mojego auta. Zamówie ci taxi. A tak wogóle super komplement.

-Ale ja chce z wami.-powiedział jak dziecko kiedy nie dostało cukierka.

-Chuj ci w dupe.

-Homofob.

Trzymałem na rękach Kiare która miała fazę. Mruczała, że cały świat się jej kręci i powoli zasypiała. Taksówka Cadema podjechała, od razu dałem typkowi adres i hajs. Gdy odjechali skierowałem się z Kiarą do samochodu. Ruszyłem. Po godzinie wnosiłem ją na rękach do mieszkania idąc schodami, bo winda była zjebana.

-Louis kocham cię wiesz?-mruknęła Kiara.

Zatrzymałem się na schodku wycągając telefon i włączając nagrywanie.

-Powtórzysz Kiara co przed chwilą powiedziałaś?

-Że cię kocham seksiaku.-mruknęła z uśmiechem na twarzy a ja wyłączyłem nagrywanie.

Wszedłem do jej mieszkania używając jej kluczy. Położyłem ją na łóżku zastanawiając sie czy ją rozbierać. Postanowiłem, że zdejmę sukienke zostawiając ją w bieliznie(dop.aut nie bliznie) Nachyliłem się nad Kiarą delikatnie zdejmując z niej sukienke tak aby nie dotknąć jej ciała. Była w samej bieliznie. Wyglądała kurewsko seksownie aż mi stanął.

-Ymm Louis'ku nie wiedziałam, że aż tak mnie pragniesz.- nagrywanie w telefonie nadal było włączone.

-Kiara, uspokój się prosze, nadal jestem zły.

-Nachyl się pokażę ci coś.

-Nie.

-Proszę Louis.

-Okej- Nachyliłem się a ona pociągnęła mnie za szyję i zaczęła całować. Jej usta były wiśniowe. Miały taki zajebisty posmak. Męczyła mojego kutasa. Gdy jej ręka zaczęła zdjemować mi koszule uświadomiłem sobie co robie.

-Kiara...NIE. Będziesz tego jutro żałować.-oderwałem się.

-Proszę.

-NIE.-powiedziałem i wyszedłem.

                                                                                              ***

                                                                                        KIARA

Minął tydzień. Louis nic się do mnie nie odezwał. Jedyne co pamiętałam z zdarzenia o którym powiedział mi Cadem to to, że dali nam prochy i pytali się o Louis'a. Chuj ich on obchodzi? Oczywiście standardowo umówiłam się z Davidem ale skończyło się na całowaniu. Z jednej strony pragnęłam Davida. A z drugiej nie wiem czemu i nie wiem jak, ale trochę pociągał mnie Louis. Ten tydzień był mocny. Porwali mnie. Mój brat Nick kazał mi pomóc wyciągnąć flaki z człowieka przy czym rzygałam. Moi rodzice się rozstali. Okazało się że mama zdradziła tate z jakimś niby hot synkiem który miał 30 lat.(dop. aut. Wiecie o co chodzi że poprostu z jakimś młodym człekiem) Kevin podobno mieszka z mamą i ojczymem a Nick z ojcem. Okazało się że przez te 7 dni mój tata zdążył poznać jakąś nową laske też z tej mafii. Najgorsze jest to, że ona też była młoda. Miała pieprzone 25 lat.

Nie miałam siły na nic. Wzięłam wolne w pracy. Nie chciało mi się brać leków, cały czas piłam i nie wychodziłam z mieszkania nawet na balkon. Moje życie było do dupy. Moje zapijanie smutków przerwał dzwonek do drzwi. Zignorowałam go, bo nie miałam siły wstać z kanapy co dopiero dowlec się do drzwi. Nagle usłyszałam przekręcanie klucza. I tak to zignorowałam i tępo wgapiałam się w jeden punkt. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz wyszłam z mieszkania, chyba 4 dni temu zanim się dowiedziałam o rozwodzie rodziców.

Ktoś wszedł do mieszkania. Miałam to totalnie w dupie. A niech mnie kurwa okradną, wyjebane. Nie miałam siły nawet podnieść głowy.

-Kiara?!-rozbrzmiał głos Louis'a. Podszedł do mnie, bo chyba mnie dostrzegł. Mimo tego nie odwróciłam wzroku.-Co jest kurwa?! Twoja matka przywiozła twojego brata, powiedział że nie otwierasz i przyszedł do mnie.-Nie rozumiałam o co mu chodzi. Teraz się domyśliłam, że pewnie spałam.-A ty kurwa co chlejesz jak żul spod biedry! Masz szczęście, że mam klucz do twojego mieszkania, bo chuj wie czy ty wogóle żyjesz.-w dupie miałam tego debila niech wypierdala stąd.-Słuchasz mnie?!

Przeniosłam na niego zmęczony wzrok. Ja naprawdę nie miałam siły. Łzy napłynęły do moich oczu. Ten dureń przyszedł i zaczął się wydzierać.

-Jak się trzyma Kevin?-spytałam zachrypniętym głosem, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

-Jak to jak się trzyma, normalnie. Czemu miałby się nie trzymać?-Skinęłam głową i zignorowałam jego pytanie.

-Zajmiesz się nim?-spytałam. Nie miałam ochoty zajmować się jeszcze Kevinem. Sama nie umiem siebie upilnować co dopiero siedmiolatka.

-Zająłbym się ale jestem z kimś umówiony.-że co? Skurwysyn idzie na randkę?!-Kiara siedzisz w mieszkaniu od 4 dni, możesz się chyba zająć bratem.-Skinęłam głową. On nie rozumiał. Nikt nie rozumiał. Nie mam wyboru. Wstałam powoli. Wyniosłam butelki po alkoholu do kuchni. Louis wyszedł z mieszkania. Zaczęłam ogarniać mieszkanie. Oczywiście na szybko. Do mieszkania wszedł mój brat.

-Kiara!-krzyknął siedmiolatek i podbiegł do mnie przytulając się.

-Kevin włączę Ci bajkę i pójdę się umyć dobrze? Słabo się czuje.-brat widząc mój stan skinął głową i usiadł na kanapie. Dałam Kevinowi coś do żarcia i włączyłam bajkę.

Stałam w łazience pięć minut wgapiając się w swoje odbicie. Prysznic był dla mnie wyzwaniem. Każdy ruch sprawiał ból. Nikt nie wiedział, że odstawiłam leki. Nikt nawet nie wiedział, że je brałam z wyjątkiem mojej terapeutki. Zaczęłam znów płakać.

-Kiara ogarnij dupe to tylko prysznic, przecież musisz się zająć bratem.-z bólem odczuwalnym w całym ciele wzięłam prysznic. Oczywiście nie szczędząc sobie przy tym przekleństw, płaczu i szlochania.

W końcu wyszłam z łazienki. Spojżałam kątem oka na Kevina czy wogóle żyje.
Nie zwracał na mnie uwagi więc otworzyłam szufladę z lekami. Usiadłam na stołku przy wyspie. Wgapiałam się w tabletki dobre pół godziny. Nie zwracałam uwagi nawet na brata dopóki do mnie nie podszedł.

-Kiara co robisz?-spytał niewinnym głosem.

-Próbuje połknąć tabletkę na ból głowy.

-To połknij, to tylko tabletka.

No właśnie Kiara to tylko tabletka.

Wzięłam do ust parę tabletek, które powinnam zarzyć już pare dni temu. Oczywiście te nie chciały przejść. Poczułam posmak żółci. Nie zwracając uwagi na to że opakowanie leków leży na blacie pobiegłam do toalety i zwymiotowałam. Spłukałam wodę i usiadłam na ziemi.

Cała się trzęsłam. Mój oddech przyspieszył. Gdy nagle wszystko się zatrzymało. Nic nie miało znaczenia. Nawet moje ciało się już nie trzęsło. Poprostu siedziałam. Nie ruszałam się. Nawet nie mrugałam. Nie wiem czy wogóle oddychałam. Do łazienki wszedł Louis. Olałam go i poprostu siedziałam i wgapiałam się w jeden punkt. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy.

Nagle Louis kucnął przy mnie. Mocno mnie objął, tak mocno jak nigdy w życiu.

On już wiedział

Louis wiedział wszystko o wszystkich, ja byłam dla niego tajemnicza ale wkońu odkrył część mnie.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję że rozdział się podobał

What is love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz